Miód bin Ladena

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykanie odkryli odgałęzienia siatki finansowej Osamy bin Ladena, od sklepów z miodem w Azji po kantory transferu wysyłające miliony dolarów do Afryki i na Bliski Wschód.
Jednak przedstawiciele Ministerstwa Skarbu i urzędu celnego przyznają, że wytropienie i sparaliżowanie wszystkich ogniw tajnego imperium, finansującego działalność terrorystyczną bin Ladena i jego organizacji Al-Kaida, wymaga długiego czasu.
"Myślę, że na razie nie można orzec, ile jest jeszcze organizacji tego rodzaju i jakie mogą być inne pomysłowe mechanizmy (finansowania Al-Kaidy)" - powiedział minister skarbu USA, Paul O'Neill.
Rząd USA poczynił ważny krok ograniczający przepływ pieniędzy do wspólników i sympatyków bin Ladena, zamrażając konta dwóch wielkich międzynarodowych sieci kantorów transferu pieniędzy, Al-Takua i Al-Barakat, obsługujących w Stanach imigrantów z krajów islamskich.
Sieci te, nie różniące się od innych tego rodzaju instytucji zwanych w świecie muzułmańskim "hawalami", działają w przeszło 40 krajach świata i przekazują pieniądze swych klientów na podstawie ustnych zleceń, bez żadnej dokumentacji.
Ktoś, kto chce przesłać jakąś sumę na przykład z Nowego Jorku komuś w Karaczi, wpłaca pieniądze w kantorze w USA i informuje, kto zgłosi się po nie w Pakistanie. Kasjer kantoru w Nowym Jorku powiadamia o tym telefonicznie wspólnika w Karaczi, podając ustalone z klientem hasło - i zaraz potem odbiorca może otrzymać przekaz.
Podstawą hawali jest wzajemne zaufanie. Prób oszukania klientów prawie nie ma - wszyscy wiedzą, że winnym grozi śmierć.
Amerykańskie ekipy śledcze doszły do wniosku, że przynajmniej część obu sieci transferu pieniędzy, Al-Takua i Al-Barakat, jest kontrolowana przez ludzi bin Ladena, którzy pobierają haracz od pośredników prowadzących kantory. Dotyczy to między innymi przekazów od Somalijczyków pracujących w USA do ich rodzin w Somalii.
Eksperci z Ministerstwa Skarbu USA sądzą, że mechanizm tego jest następujący. Sieci pobierają za swe usługi prowizję, przy czym jedną czwartą opłaty zatrzymuje dla siebie agent, któremu wpłacono pieniądze w USA, a kolejną jedną czwartą dostaje agent wypłacający pieniądze w kraju przeznaczenia. Resztę, czyli połowę prowizji, przesyła się do centrali sieci kantorów. Amerykanie uważają, że właśnie te pieniądze trafiają do kasy Al-Kaidy.
nat, pap