Obywatele tureccy mieszkający za granicą głosowali w sprawie zmian w ustawie zasadniczej w sierpniu. - Głosowałem na "tak". Uważam, że referendum jest ważne, żeby zwiększyć wolność i demokrację. Jeśli Turcja chce być członkiem UE, potrzebuje silnej demokracji - tłumaczył 36-letni Murat Sonmez, wracający właśnie ze Stambułu do Francji, gdzie żyje na co dzień. Z kolei 38-letnia Turczynka mieszkając w Belgii obawia się zwiększenia wpływów partii Erdogana. - Te zmiany służą dobru AKP, nie społeczeństwa. Zamierzam głosować na "nie". Może pewnego dnia zechcemy powrócić do Turcji, a ja nie chcę wracać do islamskiego państwa - powiedziała Saniye Kosar.
Referendum prawdopodobnie nieprzypadkowo odbędzie się 12 września, czyli w 30. rocznicę wojskowego zamachu stanu z 1980 roku. Wśród licznych zmian jest m.in. zapis o zniesieniu immunitetu wobec autorów tego puczu. Pozwoli to na osądzenie puczystów, chociaż niektórzy prawnicy twierdzą, że sprawa ta uległa przedawnieniu. Dziś siły zbrojne w Turcji uważają się za gwaranta laickości państwa, który zapobiega jego nadmiernej islamizacji. W ciągu ostatniego półwiecza wojsko stało za zmianą czterech rządów.
Od 2007 roku dziesiątki wyższych oficerów postawiono w Turcji przed sądem pod zarzutem organizowania spisków mających na celu osłabienie rządzącej AKP i dokonanie zmiany rządu. Stawiani przed sądem wojskowi oskarżali partię rządzącą o próby islamizacji państwa i niszczenie wielkiego dzieła ojca laickiej Republiki Tureckiej Ataturka (1881-1938).PAP, arb