Błąd Czesława Bieleckiego

Błąd Czesława Bieleckiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawa to specyficzne miasto, nie tylko dlatego, że tu "Hitler i Stalin zrobili co swoje", jak śpiewa Muniek Staszczyk z "T.Love". To miasto w którym zanikła tożsamość, a atomizacja społeczna jest tu wyjątkowa. Ale o duchu Warszawy, a właściwie o jego braku można by dużo pisać. Szkoda, że do tej pory żaden włodarz miasta nie potrafił tego ducha stolicy przywrócić.
Warszawa wciąż czeka na gospodarza, który uczyni z niej nowoczesną stolicę na miarę XXI wieku i przywróci zagubioną tożsamość warszawiakom. Ostatnie inwestycje, czynione przez ekipę Hanny Gronkiewicz-Waltz posuwają sprawę naprzód. Obecna prezydent stolicy działa jednak pod tym względem zbyt wolno.

Teraz o fotel prezydenta miasta będzie walczył z Gronkiewicz-Waltz Czesław Bielecki. Osoba wyjątkowa, zasłużony opozycjonista, którego aktywność polityczna nie zaczęła się w roku 1989, ale już w latach 60. a pierwsze represje dotknęły go w 1968.  Co ważne Bielecki nie epatuje swoją "martyrologiczną" kartą życiową, potrafił też zachować niezależność i oryginalność poglądów. To ostatnie jest szczególnie cenne w czasach wszechobecnej poprawności politycznej. Bielecki jest również zdolnym architektem i urbanistą, znającym substancję i czującym nerw miasta. To wszystko jednak za mało, aby być dobrym kandydatem dla Warszawy.

Czesław Bielecki popełnił poważny błąd polityczny. Zamiast ogłosić kandydowanie jako niezależny kandydat, z własnym sztabem wyborczym, z własnym autonomicznym programem i pomysłem na prezydenturę - został zgłoszony chyłkiem, bez fanfar, przez partyjnych funkcjonariuszy PiS-u. Kolejność powinna być odwrotna: zgłoszenie chęci kandydowania, zaprezentowanie programu i własnego komitetu wyborczego i na końcu - przyjęcie poparcia Prawa i Sprawiedliwości. Godząc się na "występ gościnny" w barwach partii Jarosława Kaczyńskiego, Bielecki bierze na siebie całe odium ciążące na tej partii, która w Warszawie nie ma dużego oparcia. Poza tym słychać już, że Bielecki musi spełnić listę partyjnych warunków. Kampania jeszcze się nie zaczęła, a już jej ramy i przebieg zakreślają partyjni działacze.

Desygnowanie Czesława Bieleckiego ma pokazać, że PiS jest formacją pluralistyczną, otwartą na nowe środowiska, szukającą poparcia społecznego. Jednak dla samego kandydata oznacza to automatyczne zawężenie kręgu wyborców. Niestety,  wybory w Warszawie są od dawna bardzo upartyjnione, co Bielecki miał szansę przełamać. Nie skorzystał jednak z tej szansy.

Kandydatura Bieleckiego ma również inne wady. Urząd prezydenta Warszawy to zarządzanie złożonym organizmem. To procedury, finanse i wielowymiarowa organizacja. To również konieczność politycznej współpracy z Radą Miasta, która zapewne będzie zdominowana przez PO. To robota menadżerska i administracyjna, wymagająca wiedzy, zręczności i praktyki. Bielecki nie ma doświadczenia w takiej pracy.

Znany specjalista od kreowania wizerunku i konsultant polityków polskich i zagranicznych, Eryk Mistewicz, twierdzi, że Bielecki może być zagrożeniem dla urzędującej i aspirującej do drugiej kadencji kandydatki PO Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wydaje się jednak że,  nawiązując do znanej metodologii Mistewicza, Czesław Bielecki nie ma czasu i szans na zbudowanie nowego wizerunku i narracji politycznej. Tym bardziej, że tą narrację narzuciła mu już partia Jarosława Kaczyńskiego.