Szef rządu zauważył, że konkurentem Piechoty jest obecny prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, który również wywodzi się z PO i który jest także uczestnikiem "wielkiego sukcesu Wrocławia". Przyznał, że nie jest to łatwa sytuacja. Tusk ubolewał, że nie dojdzie do debaty z Dutkiewiczem przed wyborami.
Jak mówił, on sam bardzo wiele zawdzięczał otwartej debacie ze swoim głównym konkurentem w 2007 r. - Jarosławem Kaczyńskim. - Fakt, że udało się skłonić, a właściwie zmusić naszych głównych konkurentów do otwartej, telewizyjnej debaty, umożliwił Polakom lepsze rozeznanie sytuacji i takie poważniejsze podejście do wyborów. Co wtedy pokazała też frekwencja - zauważył Tusk. - I nie chodzi o jakiś jałowy spór polityczny. Chodzi o to, że szczególnie w samorządzie lokalnych, ale także w polityce każdego szczebla zdrowa konkurencja, prawdziwa debata daje szansę ludziom do dokonywania zmian, kiedy uważają to za potrzebne - mówił Tusk.
Kandydaci na prezydenta Wrocławia różnych opcji wielokrotnie namawiali Dutkiewicza do wspólnej debaty. Jednak obecny prezydent Wrocławia odpowiadał, że nie widzi takiej potrzeby. Twierdzi, że wrocławianie wiedzą czego chce dla miasta i jaką ma koncepcję Wrocławia. Sam Piechota podczas swojej wcześniejszej konwencji wyborczej mówił, że ma poczucie wielkiej odpowiedzialności, bo wszyscy dotychczasowi prezydenci Wrocławia wywodzą się z ruchu jakim jest Platforma Obywatelska.
Zdaniem Piechoty, miastu jest potrzebna nowa propozycja, "aby po tym jak Polska weszła do Unii Europejskiej mieszkańcy Wrocławia mieli poczucie, że są w elitarnym klubie". - Nie tylko odwiedzający centrum, ale również mieszkańcy osiedli: Brochowa, Popowic czy Kozanowa - mówił. Według kandydata najważniejsze w rządzeniu miastem jest to, aby prezydent był "blisko ludzi". - To powinno być głównym przesłaniem na przyszłość we Wrocławiu, że nie tylko liczą się te wielkie projekty, z których wszyscy jesteśmy dumni, ale również to, aby mieszkańcy Wrocławia czuli się dostrzegani z ratusza - podsumował.
pap, ps