"Niech zażyją aspirynę". PO odpowiada na zarzuty SLD

"Niech zażyją aspirynę". PO odpowiada na zarzuty SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
Za czyje pieniądze Donald Tusk jeździ po kraju? (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Politycy SLD złożyli w czwartek w PKW wniosek w sprawie naruszenia przez komitet PO przepisów samorządowej ordynacji wyborczej. Chodzi o to - jak tłumaczyli - że premier Donald Tusk i ministrowie jego rządu za publiczne pieniądze jeżdżą po kraju i promują kandydatów Platformy. - To banialuki - odpowiada koordynator kampanii samorządowej PO Andrzej Wyrobiec.
- Według nas, Komitet Wyborczy PO złamał zasady finansowania kampanii wyborczej. Codziennie obserwujemy wizyty premiera Donalda Tuska, jego ministrów, całej świty. Cała kawalkada samochodów, całe przejazdy, cała świta Donalda Tuska, łącznie z funkcjonariuszami BOR, finansowana jest z  budżetu państwa - mówił szef samorządowego sztabu wyborczego Sojuszu, Tomasz Kamiński. W swym wniosku politycy Sojuszu przypomnieli z kolei, że - zgodnie z ordynacją wyborczą do rad gmin, powiatów i sejmików województw - "komitetom wyborczym nie wolno przyjmować wartości niepieniężnych, z wyjątkiem nieodpłatnych usług, polegających na rozpowszechnianiu plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne".

"Przeloty, noclegi, wyżywienie"

Tymczasem - jak napisali autorzy wniosku - w ramach samorządowej kampanii wyborczej, premier odwiedził m.in. województwa lubelskie i podkarpackie. "Podobna sytuacja dotyczy również ministrów rządu Donalda Tuska, którzy biorą udział w spotkaniach wyborczych PO w  całym kraju. Istnieje zatem uzasadniona obawa, iż Komitet Wyborczy PO nie finansuje z własnych środków kosztów przejazdów, przelotów, noclegów, wyżywienia dla Pana Premiera oraz jego współpracowników i ochrony BOR, a także kosztów organizacji konferencji prasowych i innych wydarzeń podczas wizyt w trakcie kampanii wyborczej" - czytamy we wniosku Sojuszu.

W opinii Kamińskiego, robienie kampanii wyborczej za pieniądze podatników to "skandal". Jak dodał lider SLD Grzegorz Napieralski, wszelkie koszty wizyt w ramach kampanii wyborczej SLD pokrywa z funduszu wyborczego partii. Według niego, podobnie było podczas kampanii wyborczych, które prowadzili Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski. "Kiedy Aleksander Kwaśniewski - urzędujący prezydent ubiegał się o  reelekcję zapytaliśmy jako sztab wyborczy PKW, jak rozdzielać wizyty oficjalne od nieoficjalnych. I wtedy PKW jasno i czytelnie powiedziała, że wizyty, które łączą się z konwencjami i  spotkaniami wyborczymi, winny być finansowane z budżetu komitetu wyborczego. I tak też robiliśmy" -  zapewniał szef sztabu Sojuszu. Rzecznik SLD Tomasz Kalita zapowiedział, że jeśli PKW podzieli wątpliwości SLD w sprawie finansowania kampanii PO, wówczas być może politycy tej partii (SLD) złożą w piątek zawiadomienie do prokuratury.

Mały komentarz PO: banialuki

Premier Donald Tusk odnosząc się do zarzutów SLD o używanie rządowych samochodów i pieniędzy w czasie kampanii powiedział w Niepołomicach, że przyjechał do Krakowa pociągiem. - Przyznaję się bez bicia, że wczoraj wykorzystałem nierządowy pociąg - mówił premier.  Koordynator kampanii samorządowej PO Andrzej Wyrobiec nazwał zarzuty SLD "banialukami". - Nasi koledzy z SLD mają jakiś problem sami ze sobą. Próbują robić sobie kampanię kosztem Platformy Obywatelskiej. Niech zażyją aspirynę albo niech udowodnią te banialuki. To jest mój mały komentarz - powiedział Wyrobiec.

zew, PAP