Pierwszy taki Nobel od 1936 roku: puste krzesło laureata

Pierwszy taki Nobel od 1936 roku: puste krzesło laureata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzesło czekające na laureata Nagrody Nobla pozostanie puste (fot. FORUM) 
Na pustym krześle przygotowanym dla laureata Pokojowej Nagrody Nobla, chińskiego obrońcy praw człowieka, Liu Xiaobo, symbolicznie spoczął dyplom Pokojowej Nagrody Nobla. W obecności króla Norwegii Haralda V rozpoczęła się w Oslo uroczystość nagrodzenia pokojowym Noblem chińskiego dysydenta, który siedzi w chińskim więzieniu. Nagrody nie mogła też odebrać jego żona zatrzymana przez chińskie władze w areszcie domowym.

Nieobecność zarówno laureata, jak i jego najbliższych na uroczystości w Oslo zdarzyła się po raz pierwszy od 1936 roku, gdy niemiecki publicysta Carl von Ossietzky nie mógł odebrać pokojowego Nobla, ponieważ naziści zabronili jemu i jego najbliższej rodzinie wyjazdu do Oslo. Lech Wałęsa, nagrodzony pokojowym Noblem w 1983 roku, również nie odebrał nagrody osobiście, ale odebrała ją jego żona. - Wiem, co to znaczy nie móc pojechać, czy obawiać się o tego, kto pojechał w twoim imieniu - powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica". - Myślałem, że reżim nie pozwoli mi wrócić, znałem ich. Poprosiłem moją żonę, aby pojechała. Gdyby zabronili wrócić matce moich dzieci, to byłby za duży skandal - zauważył były prezydent.

Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a nagrodzenie go Noblem uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin. Przewodniczący norweskiego komitetu noblowskiego Thorbjoern Jagland wyraził ubolewanie z powodu uniemożliwienia Liu przez Pekin odebrania pokojowego Nobla. - Żałujemy, że laureat nie jest tu dziś obecny. Jest w więzieniu w północno-wschodnich Chinach. Nie może być tu dziś z nami także jego małżonka Liu Xia, ani najbliżsi krewni. Już sam ten fakt pokazuje, że nagroda była potrzebna i słuszna - powiedział Jagland.

- Liu skorzystał tylko ze swych praw człowieka i stał się symbolem walki o te prawa w całych Chinach" - wskazywał przewodniczący komitetu noblowskiego i zażądał od Chin natychmiastowego uwolnienia noblisty, skazanego za "podżeganie do działań na szkodę władzy państwowej". Liu siedzi w więzieniu od prawie dwóch lat. Jagland zapewnił, że nagroda dla Liu nie jest "nagrodą przeciwko Chinom" i podkreślił, iż kraj ten, jako światowe mocarstwo, "powinien przywyknąć do tego, że debatuje się o nim i krytykuje".

Barack Obama powiedział w piątek, że Liu Xiaobo jest ucieleśnieniem "uniwersalnych wartości" i wezwał Chiny do jego jak najszybszego uwolnienia oraz do poczynienia większych postępów w dziedzinie demokracji. Amerykański prezydent w wydanym oświadczeniu wyraził żal, że ani laureatowi, ani jego żonie nie pozwolono przybyć do Oslo na ceremonię przekazania wyróżnienia. - Ameryka szanuje wyjątkową kulturę i tradycje różnych krajów. Szanujemy nadzwyczajne osiągnięcia Chin w wyciągnięciu milionów obywateli z ubóstwa, lecz pan Liu przypomina nam, że ludzka godność również zależy od postępów w demokracji, otwartego społeczeństwa i rządów prawa - podkreślił Obama w specjalnym oświadczeniu.

Gdy w Oslo rozpoczęła się uroczystość, w Pekinie przestano odbierać program telewizji CNN i BBC, które transmitowały to wydarzenie na żywo. Niedostępny był też portal noblowskiego komitetu noblowskiego. Uroczystość w Oslo zbojkotowało kilkanaście krajów, oprócz Chin m.in. Rosja, Pakistan, Iran, Wenezuela i Kuba.

54-letni literat i obrońca praw obywatelskich Liy Xiaobo otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Wyróżnienie go tą nagrodą wsparli swymi podpisami m.in. dwaj jej laureaci - dalajlama i Desmond Tutu - oraz były czeski prezydent Vaclav Havel, niegdyś współinicjator Karty 77.

PAP, arb, em