Powrót lewicowych oldbojów

Powrót lewicowych oldbojów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mieliśmy już Matrix: Reaktywację, Powrót Godzilli, Powrót Mechagodzilli, Powrót do przyszłości, Lassie wróć, Powrót na Ziemię, a teraz mamy powrót oldboyów z SLD. Będą Oscary?
Grzegorz Napieralski oznajmił wszem wobec, że Sojusz Lewicy Demokratycznej jest gotowy do współrządzenia. Po raz pierwszy od czasu gdy na polskiej scenie politycznej prawica jest opozycją dla prawicy, SLD ma szansę stać się partią liczącą się w wielkiej polityce. Na razie jednak - jeśli nie liczyć happeningów z jabłkami, kontrowersyjnych wpisów na blogu Joanny Senyszyn, kilku protestów i ciągłego bajdurzenia o pojednaniu i dniu bez Smoleńska – polityczny kapitał lewicy nie jest zbyt okazały.

SLD mógłby stać się (po raz kolejny zresztą) obozem zjednoczonej lewicy. Przyciągnąć małe partie, nowych liderów, lokalne gwiazdy. Taka polityka zderza się jednak z wysokim, betonowym murem. Wyborców nie interesuje bowiem to, ile zapłacimy na niesprzątanie kup po swoich milusińskich, czy związki partnerskie będą legalne, czy ktoś uratuje orkę, albo czy znajdzie się chętny do poparcia Kongresu Kobiet lub ratowania kultury. SLD może i chciałoby realizować swoje ideowe postulaty, ale okazuje się, że elektorat którego Sojuszowi brakuje wcale tego nie chce.

SLD, aby móc myśleć o współrządzeniu, musi skubnąć trochę wyborców Platformy, trochę wyborców PiS-u, SDPL i innych mniejszych partii. Młody lewicowy wyborca nie ma większego wyboru. Chcąc nie chcąc - pójdzie za SLD. Ale mamy jeszcze drzemiący elektorat. Jego chrapanie nie pozwala o sobie zapomnieć. To elektorat rodem z MDMu, wczesnokapitalistyczny, postsowiecki, dojrzały i lewicowo-konserwatywny. Ukryty między wódeczką a zakąską.

Taki elektorat nie pójdzie ani za Grzegorzem Napieralskim, ani za Wojciechem Olejniczakiem. Nie pomogą ani Joanna Senyszyn, ani Katarzyna Piekarska, ani Tadeusz Iwiński, ani nawet wschodząca gwiazda Tomasz Kalita. Tu potrzeba politycznych oldboyów. Wyjadaczy. Ludzi, którzy z jednej strony stoczą medialny bój z Kempą, Niesiołowskim, Palikotem, Kluzikami, a z drugiej – dadzą wyraźny sygnał, że Sojusz ma realny plan działania. Stąd odkopanie politycznych dinozaurów: Leszka Millera, Józefa Oleksego, ale także – prof. Grzegorza Kołodko.

Sukces Sojuszu nie będzie jednak polegał wyłącznie na odkurzeniu starych działaczy. Powodzenie planu Napieralskiego zależeć będzie od Platformy. Jeśli Platforma – zapewne zwycięska po najbliższych wyborach – uzna, że lepiej postawić na sprawdzone PSL, niż na żądne władzy SLD, Napieralski o tece (wice)premiera będzie mógł zapomnieć. Jeśli SLD chce powalczyć o władzę, musi osłabić Platformę i liczyć na spłaszczenie wyniku wyborczego. Jeśli bowiem Platforma otrzyma niewiele ponad 30 procent głosów, a PSL jedynie prześlizgnie się po progu wyborczym, bez Sojuszu większościowego rządu sklecić się nie da. Z drugiej strony po antyplatformerskiej ofensywie układanie się z PO nie będzie łatwe. I w tym momencie przydatny może okazać się spryt lewicowych oldbojów.

Dinozaury wyginęły prawie 65 milionów lat temu. Nie dały rady matce naturze. Czy 65-letni byli premierzy okażą się skuteczniejsi?