Król jest symbolem
Starając się usprawiedliwić fakt, że pozostaje władcą Libii od 42 lat, Kadafi powołał się na przykład Wielkiej Brytanii i porównał się z królową brytyjską. - W monarchiach król jest symbolem, nie interweniuje. Tutaj są komitety ludowe, to wy macie władzę - powiedział. Królowa Elżbieta II - przypomniał - pozostaje na tronie w Wielkiej Brytanii od ponad 50 lat, "a nikt nie kwestionuje jej władzy".
Agencje podkreślają, że telefoniczne przemówienie Kadafiego było łagodniejsze w tonie, niż jego poprzednie wystąpienia. Nowość stanowiło zwrócenie się do komitetów ludowych, aby "wystąpiły do walki przeciwko tym, którzy pozostają pod rozkazami Bin Ladena".
Na wschodzie spokojnie
We wschodniej Libii - pisze w korespondencji z Tobruku agencja EFE - panował w czwartek spokój. Jest ona pod kontrolą "komitetów ludowych", które stopniowo, od 17 lutego, przejmowały władzę. Od granicy między Egiptem a Libią, na której nie ma libijskich posterunków, z wyjątkiem dwóch funkcjonariuszy milicji, którzy pozdrawiają nielicznych podróżnych jadących 120-kilometrowa trasą od granicy do Tobruku, na budynkach oficjalnych i na komisariatach powiewają flagi niepodległościowe. Budynki te są strzeżone przez cywilów. Niektórzy są uzbrojeni.
Jak stwierdziła w Tobruku agencja EFE, w głównym mieście na najdalszej, wschodniej rubieży Libii centralny komisariat policji i siedziba tajnej policji zostały podpalone w pierwszych dniach rebelii. Na ich ścianach widać wymalowane farbą napisy: "Rzeźnik", "Wolna Libia, "Precz z Kadafim!", "Już wystarczy!".
Muhammad Saleh, członek komitetu ludowego w Tobruku, i jego koledzy zapewniają, że cały wschód kraju został wyzwolony. Informują również, że komitety ludowe w głównych miastach północy kraju zebrały się w czwartek, aby dokonać analizy sytuacji na zachodzie, gdzie Kadafi sprawuje żelazną ręką kontrolę wojskową nad stolicą. Jednocześnie trwają zacięte walki o miasta Zawija i Sabrata na zachodzie kraju, niespełna 50 kilometrów od Trypolisu.
"Niech pokażą zabitych"
Tymczasem syn Kadafiego, Saif al-Islam, zapewniał w czwartek rano, że "życie w Libii płynie normalnie", i wezwał wszystkich dziennikarzy, aby odwiedzali Libię. - Niech mi pokażą wszystkich tych zabitych, o których opowiadają - powiedział. - Wszyscy dziennikarze świata mogą zobaczyć rzeczywistość, podróżować gdzie tylko zechcą, samolotem, szosą, i niech zobaczą sytuację na własne oczy - zachęcał syn Kadafiego.
Libijski wiceminister spraw zagranicznych Chaled Kaim ostrzegł poprzedniego dnia, że dziennikarze, którzy wjechali nielegalnie do Libii, zostali uznani za osoby "wyjęte spod prawa" i będą traktowani jakby "współpracowali z Al-Kaidą".
zew, PAP