"Najwięcej wydajemy na GROM"

"Najwięcej wydajemy na GROM"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bogdan Klich (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- GROM zasługuje na to, by być najlepiej i najdrożej wyposażoną jednostką polskiego wojska – powiedział minister obrony Bogdan Klich, który w poniedziałek uczestniczył w święcie jednostki.
- Dziś 21. rocznica powstania jednostki, która jest szpicą naszych wojsk specjalnych, jednostki, o którą się troszczymy i którą hołubimy, ale też nie zapominajmy, że całe wojska specjalne nabierają coraz większego znaczenia we współczesnej sztuce wojskowej – powiedział Klich. - Na GROM wydajemy najwięcej, to najdroższa z naszych jednostek wojskowych, ale też zasługuje, żeby być najlepiej wyposażona, ze względu na zadania, które przed nią stoją – dodał.

Klich: zaplecze jest coraz lepsze

Szef MON oświadczył, że sytuacja jednostki jest stabilna, a zaplecze szkoleniowe jest coraz lepsze. Z okazji rocznicy utworzenia jednostki do  użytku oddano kompleks sportowy z siłownią, ścianami do wspinaczki i  salą do sportów walk wręcz. Obiektowi nadano imię ppłk. Leszka Drewniaka, zmarłego w 2007 r. karateki, zasłużonego dla jednostki instruktora i zastępcy jej dowódcy, oskarżanego też jednak o działalność bojówkarską przeciw opozycji w PRL.

Klich podkreślił, że w Afganistanie żołnierz GROM „spisują się na  medal", wykonując najtrudniejsze zadania bojowe. Przypomniał, że GROM nie jest jedyną jednostką specjalną obecną w Afganistanie – służą tam także żołnierze z Lublińca, szkoląc i wspierając afgańską armię.

Muszą być sprawni intelektualnie

Dowódca GROM płk Jerzy Gut charakteryzując kandydata na swojego podwładnego podkreślił, że „na stu chętnych do jednostki trafia 12-15". - Sprawność fizyczna jest niezbędna, ale musi jej towarzyszyć sprawność intelektualna. Bardzo wielu kandydatów, mimo zdania egzaminów sprawności fizycznej, odpada na testach psychologicznych – zaznaczył. Kolejny etap weryfikacji to „ciężka wędrówka w górach z różnymi niespodziankami”. Potem kandydat na operatora – jak nazywają się specjaliści w tego typu jednostkach - trafia na kurs podstawowy, który trwa – niezależnie od stopnia i wcześniejszego stażu w wojsku – rok. Dopiero potem żołnierze są przydzielani do zespołów.

"Po pięciu latach w bojówce..."

Jeden z żołnierzy – który ze względu na specyfikę tej jednostki pozostał anonimowy – tak opisał pożądanego kandydata: „Potrzebuję żołnierza wyszkolonego, ze zdrowym rozsądkiem, zimną krwią, który potrafi w każdej sytuacji podjąć właściwą decyzję". Umiejętności podjęcia takiej decyzji wymaga – wedle słów doświadczonego żołnierza – trzech do pięciu lat pracy w zespole bojowym. - To okres potrzebny na poznanie wszystkich tajników taktyki. Po takim okresie bardzo rzadko zdarza się sytuacja, która może zaskoczyć –  powiedział. Podkreślił też znaczenie udziału w rzeczywistych operacjach wojennych: „Każda misja bojowa to kolejne doświadczenie, wszystko, co  robimy tu, dopóki nie wyjedziemy na misję, to szkolenie”.

GROM

GROM – Jednostka Reagowania Operacyjno-Manewrowego – została powołana 13 lipca 1990. Początkowo podlegała resortowi spraw wewnętrznych, w  1999 r. przeszła do MON. Zorganizowana według wzorów amerykańskich i  brytyjskich od początku składała się wyłącznie z zawodowców i była przeznaczona do działań specjalnych, w tym antyterrorystycznych, poszukiwawczych, rozpoznania, odbijania zakładników. Twórcą i dwukrotnym dowódcą GROM-u był gen. Sławomir Petelicki.

Żołnierze GROM brali udział w misjach na Haiti (1994), na Bałkanach (1996), w Iraku i Afganistanie. Za jeden z ich większych sukcesów uznaje się pojmanie w Slawonii zbrodniarza wojennego Slavko Dokmanovicia.

zew, PAP