Ciężkie życie robotnika w Wielkiej Brytanii

Ciężkie życie robotnika w Wielkiej Brytanii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według najnowszych sondaży społecznych, tylko 25 proc. angielskiego społeczeństwa utożsamia się z klasą robotniczą. Grupa, która jeszcze do niedawna była powszechnie szanowana, obecnie czuje się marginalizowana i lekceważona. Jej liczebność ogranicza dodatkowo fala imigrantów i rozrastająca się klasa średnia.
W latach 80. aż 67 proc. Brytyjczyków uważało się za klasę robotniczą - dziś jest to niespełna jedna czwarta społeczeństwa. „Kiedyś bycie w klasie robotniczej oznaczało wybór uczciwego życia, na które zarabiało się pracą własnych rąk, ludzie z tej grupy byli bezpretensjonalni i lubili grać w piłkę nożną. Dziś to są po prostu biedacy" – zauważa „The Independent”.

Badania wykazały, że dzisiejsza klasa pracująca czuje się zagrożona ze strony pracowitych imigrantów, którzy godzą się na o wiele gorsze warunki pracy i pensje poniżej oficjalnych stawek. Największy napływ ludności nadal odnotowuje się z Europy Środkowej. Angielscy górnicy uważają, że Polacy zdominowali brytyjskie kopalnie i dla nich miejsc pracy już nie starcza.

Zniknęła również solidarność wewnątrz klasy. Pracownicy fizyczni czują się nieszczęśliwi i pozbawieni energii do życia - nie mają więc sił na podtrzymywanie więzi wewnątrz społeczności. Do tego rozbicia przyczyniła się prawdopodobnie polityka rządu Wielkiej Brytanii, który od lat 90-tych przekonywał, że „każdy chce żyć w klasie średniej". W 1990 roku John Major mówił o „bezklasowym społeczeństwie”, a w 1999 Tony Blair ogłosił „koniec wojny międzyklasowej”. W efekcie ta taktyka wyrzuciła klasę pracującą poza nawias polityki rządowej. Robotnicy nie ufają zatem żadnej partii, a politycy - według nich - udają tylko „bohaterów z klasy pracującej”.  Jedyną osobą, która zasłużyła sobie na szacunek i zaufanie tej grupy jest nadal Margaret Thatcher.

mk