Tusk debatował z Pawlakiem. Puste fotele zamiast Kaczyńskiego i Napieralskiego

Tusk debatował z Pawlakiem. Puste fotele zamiast Kaczyńskiego i Napieralskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk i Waldemar Pawlak (fot. FORUM) 
W telewizji Polsat i Polsat News zakończyła się debata wyborcza, w której wzięli udział przewodniczący PO, premier Donald Tusk oraz wicepremier, lider PSL Waldemar Pawlak. W studiu nie pojawił się prezes PiS Jarosław Kaczyński, gdyż - jak już wcześniej tego dnia zapowiedział rzecznik klubu tej partii Adam Hofman - lider PiS po południu przebywa poza Warszawą. Na debatę nie przyszedł także lider SLD Grzegorz Napieralski - z powodu "innych zobowiązań" oraz szef PJN Paweł Kowal, który jest poza Warszawą. Liderzy PO i PSL zadeklarowali w czasie debaty, że są gotowi kolejny raz spotkać się na debacie telewizyjnej - już z przedstawicielami opozycji.
Tusk zapewnił w czasie debaty, że rząd koncentruje się na tym, aby "ochronić Polskę przed burzą". Z kolei zdaniem prezesa PSL, wicepremiera Waldemara Pawlaka działania deregulacyjne pomagają wyprowadzać naszą gospodarkę "na bezpieczniejsze wody".

Tusk: ludzie są ambitni, chronię ich przed burzą

- Ludzie w Polsce są nadzwyczaj ambitni, mam poczucie wyzwania, bo cokolwiek rząd zrobi, będzie za mało. To jest najlepsza motywacja, żeby robić lepiej. Wszyscy oczekują więcej, szybciej i lepiej - podkreślił premier. Dodał, że ma odwagę powiedzieć ludziom, iż rząd koncentruje się dziś na tym, żeby ochronić Polskę przed burzą.

Szef rządu zwrócił uwagę na fakt, że sytuacja światowej gospodarki jest trudna - analitycy zastanawiają się, czy Stany Zjednoczone stoją u wrót bankructwa, a gospodarka francuska i niemiecka zwalniają do poziomu prawie zero proc. PKB. Tusk podkreślił jednocześnie, że "kiedy wszyscy dociskają pasa, my mamy całkiem zadowalający wzrost, około 4 proc. PKB".

Pawlak: jest dobrze

Również Waldemar Pawlak ocenił, że polska gospodarka w dobie kryzysu radzi sobie bardzo dobrze. - To duża zasługa przedsiębiorców, Polaków, którzy są dynamiczni, ambitni - podkreślił. - Działania deregulacyjne też pomagają wyprowadzać naszą gospodarkę na bezpieczniejsze wody i dają więcej pola do twórczej i aktywnej działalności dla polskich przedsiębiorców - dodał.

Koalicja broni zmian w OFE

Premier przekonywał również, że zmniejszenie składki do  OFE ma zapewnić "bezpieczeństwo polskich emerytów". Z kolei Pawlak ocenił, że gdyby rząd nie zdecydował się na to, Polska mogłaby znaleźć się w sytuacji tak trudnej jak np. w Grecji.

- Jedynym celem, kiedy podejmowaliśmy niełatwą decyzję o zmianie systemu OFE, było bezpieczeństwo polskich emerytów - zapewnił Tusk. Szef rządu dodał, że rząd nie zgadza na to, "by bezpieczeństwo dzisiejszych emerytów było zagrożone, po to, by  bezpieczeństwo emerytów za 10, 20, 30 lat było zagwarantowane". Zdaniem Tuska OFE i pracujące w nich pieniądze "są obarczone bez porównania większym ryzykiem dla przyszłego emeryta niż pieniądze w ZUS". W ocenie premiera, gdyby Polakom dano wybór pomiędzy emeryturą z ZUS czy z OFE, "ludzie podjęliby decyzję, że prawie wszyscy z ZUS, bo wolą gwarancje państwa, bo są stabilniejsze, niż grę na giełdzie".

Wicepremier zwrócił z kolei uwagę, że przy okazji zmniejszenia składki kierowanej do OFE zmniejszone zostały także opłaty na zarządzanie tymi środkami i - jak podkreślił - "dzięki temu emerytury też będą większe". - Gdybyśmy tych zmian nie dokonali, to może byłaby sytuacja jak w Grecji czy w Portugalii, gdzie państwo znalazło się w dużych tarapatach i nie byłoby dyskusji o przyszłych emeryturach, tylko byłoby ratowanie się przed zatonięciem - przekonywał Pawlak. Lider ludowców zwracał też uwagę, że już pojawiają się informację, że Polska może uzyskać wyższą pozycję ratingową.

Mówiąc o reformie emerytur mundurowych premier zapewnił, że rząd nikomu nie zabierze praw nabytych. Z kolei Pawlak ocenił, że włączenie służb mundurowych do powszechnego systemu emerytalnego "będzie dawało gorsze emerytury".

- Mam odwagę powiedzieć, że nie możemy, nie chcemy odebrać praw nabytych. Górnicy, mundurowi, rolnicy - kto nabył prawa emerytalne, kto dzisiaj jest beneficjentem sytemu, będzie miał te  prawa. Koniec dyskusji, nikt nikomu nie zabierze tych przywilejów - zapowiedział Tusk. Premier przypomniał, że konstytucja stanowi, iż ten kto dostał przywileje emerytalne, nie może zostać ich pozbawiony. Dodał jednak, że jest zwolennikiem zmian w systemie. - Proponuję, aby ci, którzy rozpoczną w przyszłości, np. 1 stycznia 2013, pracę w mundurówkach, wchodzili do powszechnego systemu ubezpieczeń - oświadczył. Szef rządu ocenił, że każda zmiana w systemie emerytalnym, np. służb mundurowych, będzie przez kilkanaście lat kosztowała państwo więcej niż przed zmianą. - Musimy obchodzić się z tym jak z jajkiem, żeby nie wylać dziecka z kąpielą - podkreślił Tusk.

Pytany o brak zmian systemu KRUS Tusk powiedział, że "co do KRUS, pewnych przywilejów, szczególnych warunków dla polskich rolników - mogę powiedzieć, że rolnicy mają skutecznego obrońcę, premiera Pawlaka, umiejącego dbać o interesy tej grupy, moim zdaniem czasami aż za bardzo". Z kolei Pawlak zauważył, że polscy rolnicy mają mniejsze wsparcie unijne niż np. rolnicy francuscy czy niemieccy. - Dążymy do tego, żeby stopniowo doprowadzić do wyrównania dopłat - zadeklarował prezes PSL. - Systemy emerytalne dla rolników uwzględniają tę specyfikę, że  wydajność kapitału angażowanego w rolnictwie jest znacznie mniejsza niż  np. w przemyśle. Te rozwiązania, które przyjęliśmy, prowadzą do tego, żeby ten system był bardziej sprawiedliwy i uwzględniał różnicę w poziomie dochodów - dodał. Ostrzegł również, że "włączenie do systemu powszechnego emerytalnego służb mundurowych będzie bardziej kosztowne i będzie dawało gorsze emerytury".

Spór o płacę minimalną

Tusk podkreślił, że  podejmując decyzje dotyczące Polaków zawsze stawiał na rozwój i  poszukiwał rozwiązań w zakresie np. płacy minimalnej, gotowych do zaakceptowania przez maksymalną liczbę osób. - Na czas kryzysu uelastyczniliśmy te rozwiązania (dotyczące prawa pracy - red.), jest łatwiej rozliczać czas pracy, teraz w ustawie deregulacyjnej wprowadziliśmy czas do 30 września na rozliczenie zaległego urlopu - dodał Pawlak. Zdaniem wicepremiera warto podnosić płace minimalną. - Uważam, że warto płacę minimalną podnosić do poziomu 50 proc., ale wtedy kiedy kraj się rozwija, gdy mamy np. powyżej 4 proc. PKB - sprecyzował. I dodał, że ci, którzy pobierają płacę minimalną, mają elementarną podstawę do tego, by godnie żyć. - Dobrze, że premier Pawlak od razu powiedział, że tu będziemy w sporze i to nie tylko podczas kampanii, bo o tym często dyskutujemy co roku, kiedy podejmujemy decyzje o tym, o ile ma być wyższa opłaca minimalna - odpowiedział Tusk. Zaznaczył, że razem z Pawlakiem starali się, by ta kwestia nie była "pretekstem do bijatyki".

- Obaj z premierem Pawlakiem bardzo stawiamy na rozwój, na ile jest to możliwe w warunkach bezpieczeństwa dla ludzi i dla państwa, bo my musimy ludziom przede wszystkim gwarantować bezpieczeństwo. Możliwe jest wszędzie szukanie synergii i partnerów do rozmowy, by znaleźć wariant optymalny i do zaakceptowania przez maksymalną ilość ludzi - podkreślił Tusk. Jego zdaniem "w kryzysie kluczem być może najważniejszym także do ekonomii będą nie statystyki, tylko poczucie ludzi, że każda decyzja bierze pod uwagę także ich codzienny los".

Podatki? "Dziś są średnio wysokie"

Obaj rozmówcy zadeklarowali, że są przeciwni likwidacji ulgi na  dzieci. Premier uznał, że obecne obciążenia podatkowe w Polsce są "średnie". - Powiedzmy sobie uczciwie - dzisiaj obciążenia podatkowe w Polsce są, powiedziałbym, średnie. Zgadzam się, że szczególnie sposób obliczania VAT-u bywa skomplikowany, ale to nie jest polski wynalazek. PIT jest coraz mniej skomplikowany - mówił szef rządu. Pytany o to, czy należy likwidować ulgi podatkowe, odpowiedział: "Czy kasować ulgę na dzieci? Ja jestem przeciwny". - Ja też - dodał Pawlak.

Tusk powiedział, że dla bogatych ludzi "150 zł nie robi znacznej różnicy". - Ale dla ludzi średnio i mało zarabiających ulga na dzieci stanowi istotną pomoc. Ja na przykład mam dzieci, które mają dzieci. Dla nich ta ulga na dziecko jest bardzo ważna - zaznaczył. Z kolei Pawlak oświadczył, że należy wprowadzać takie rozwiązania, które nie będą obciążaniem dla  budżetu, a będą dawały korzyści rodzinom, które mają dzieci.

- Chcemy zwiększyć prokreację, chcemy zwiększyć wskaźnik urodzeń. Warto się zastanowić, żeby potraktować dotychczasową ulgę prorodzinną już precyzyjne jako narzędzie na rzecz zmiany demograficznej, a nie jako pomoc socjalną. Rzuciłem już taki pomysł do opracowania przez nasz działa analiz, żeby na przykład zastanowić się, czy aby ulga w podatku prorodzinna nie powinna dotyczyć rodzin, gdzie jest "dwa plus", jeśli chodzi o dzieci. Ta premia przychodzi za trzecie, czwarte, piąte dziecko - mówił Tusk. Z kolei Pawlak dodał, że "mamy też na stole kwestie finansowania niań, wsparcia dla rodzin, których oboje rodzice mogą pracować, żeby zatrudnić osobę". - To jest też nieduża kwota, ale możliwa do zrealizowania - zaznaczył.

Debatę prowadził Jarosław Gugała. W studiu przez cały czas stały dwa puste fotele.

"Dyskutujemy na serio"

Przed wejściem do gmachu telewizji premier pytany o to, czy koalicja jest zagrożona, odparł: "tak gorąco na pewno nie będzie, chociaż na pewno w kilku punktach zobaczycie jakąś wyraźną różnicę". - Ale nie sądzę, żeby doszło do takiego gorącego sporu - dodał. - Trzeba pokazać, że w koalicji dyskutujemy na serio, bo opozycja "dała nam w krzaki" - powiedział z kolei Pawlak.

Debata Tusk-Kaczyński? PiS: rozmawiać możemy tylko w naszym Centrum

Tusk: zakazuję ministrom brać udział w debatach w Centrum Programowym PiS

"Zakaz Tuska to przejaw bezradności i braku szacunku"

Kaczyński: premier nie ma odwagi, by przyjść do nas

Palikot wszedł - i wyszedł

W debacie zamierzał wziąć udział także Janusz Palikot z Ruchu Poparcia Palikota. - Zamierzam skorzystać z zaproszenia premiera na debatę - tłumaczył i dodał, że jego zdaniem byłoby kuriozalne, gdyby w debacie brali udział tylko Tusk i Pawlak. Palikot wszedł go gmachu telewizji, ale po krótkiej chwili stamtąd wyszedł.

PAP, arb