Miller: szef klubu to szczyt moich możliwości

Miller: szef klubu to szczyt moich możliwości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Miller (fot. WPROST) Źródło:Wprost
- Nie zamierzam ubiegać się o przywództwo w partii. Uważam, że pozycja szefa klubu to szczyt moich możliwości - zapewnia były premier Leszek Miller w rozmowie z "Super Expressem".
- Każdy wie, co znaczy być przewodniczącym. To nie jest worek ze srebrem i złotem. Piastując tę funkcję, trzeba zarzucić sobie na plecy worek z kamieniami. Stąd wielu ludzi w SLD zastanawia się, czy warto. Osoba, która zostanie wybrana, będzie musiała podjąć się bardzo trudnego zadania, a do tego, jak wiadomo, nie ma zbyt wielu chętnych - podkreśla Miller, który zaznacza, że on sam do chętnych nie należy. Były premier podkreśla jednocześnie, że nie zamierza, jak w przypadku wyborów szefa klubu parlamentarnego, zmienić zdania w ostatniej chwili i zgłosić swojej kandydatury do fotela przewodniczącego. - Obecny przewodniczący SLD zapowiedział, że nie będzie się ubiegał o ponowny wybór i być może stanowisko szefa klubu jest w tym momencie ważniejsze. W SLD nie brakuje wielu zdolnych polityków, którzy mogliby zająć to stanowisko - dodaje były premier.

Sojusz w kryzysie. Pomoże Kwaśniewski?

- Można powiedzieć, że nie wróciłem, bo w rzeczywistości nigdy nie odszedłem. Oczywiście, był taki czas, że wystąpiłem z SLD, ale poza partią byłem jedynie przez krótki okres. W zasadzie moje życie polityczne zawsze kręciło się wokół Sojuszu - tak swój wybór na szefa klubu parlamentarnego SLD komentuje Miller, który wystąpił z SLD w 2007 roku i w poprzednich wyborach parlamentarnych bezskutecznie ubiegał się o mandat poselski z list Samoobrony. Były lider Sojuszu przypomina, że w tamtym czasie kandydowanie z list SLD uniemożliwiało mu kierownictwo partii (jej liderem był Wojciech Olejniczak). Miller do Sojuszu wrócił jednak w grudniu 2009 roku.

 - Sojusz nie jest masą upadłościową, ale na pewno jest w poważnym kryzysie. Mamy najgorszy wynik wyborczy i najmniejszy klub parlamentarny w historii SLD. To musi skłaniać do zmian - mówi o obecnej sytuacji SLD Miller. Zdaniem Millera to, czy partia wyjdzie z kryzysu, zależeć będzie od tego, kto będzie brał udział w procesie uzdrawiania Sojuszu. - Spotkałem się z Aleksandrem Kwaśniewskim i Ryszardem Kaliszem, i potwierdziliśmy, że zrobimy wszystko, żeby pomóc Sojuszowi. Nie ma wątpliwości, że były prezydent będzie ten proces wspierał - zapewnia były premier.

Palikot? Balcerowicz jest przy nim lewicowy

Zdaniem Millera SLD potrzebuje wewnętrznej sanacji. - Musimy uporządkować procesy zachodzące w SLD, żeby być bardziej atrakcyjnym partnerem do rozmaitych potencjalnych sojuszy, koalicji i partnerskiej współpracy z innymi ugrupowaniami lewicowymi - podkreśla Miller. Zapytany, czy partia Janusza Palikota jest jednym z owych ugrupowań, były premier odpowiada, że wątpi w lewicowość Ruchu. - Na razie widzę, że na liście posłów, których wprowadził do Sejmu, przeważają biznesmeni i to tak liberalni, że Leszek Balcerowicz jest przy nich socjalistą - wskazuje Miller, który dodaje, że sam światopogląd nie decyduje o lewicowym charakterze ugrupowania. - Partia polityczna nie może codziennie mówić o krzyżu, bo oczekuje się od niej nieco więcej - podsumowuje szef klubu SLD.

sjk, "Super Express"