Strachy na Lachy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder odmawiając prawa do dopłat bezpośrednich dla rolników nowych państw członkowskich, nie zwracał się do Polaków, Czechów czy Węgrów. Jego przekaz skierowany do niemieckich wyborców jest czytelny: patrzcie, nikt tak jak ja nie zadba o wasze interesy. Schroeder zdaje sobie bowiem sprawę, że nowi członkowie będą musieli otrzymać dopłaty. W przeciwnym razie zachodziłaby poważna groźba, że społeczeństwa Europy Wschodniej odrzucą w  referendach postanowienia traktatów akcesyjnych a proces rozszerzenia Unii Europejskiej zakończy się kompletnym fiaskiem. Niemcy zbyt dużo mogą na tym stracić, by kanclerz choć przez moment mógł zastanawiać się nad taką alternatywą.
Wypowiedź Schroedera wskazuje co najwyżej na to, że kampania przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech wkroczyła w decydującą fazę. Obecnemu kanclerzowi pozostały zaledwie trzy miesiące, by przekonać do swej partii elektorat, który wciąż większym poparciem darzy opozycyjnych chadeków. Jak potwierdzają badania więcej wyborców uważa, że lider CDU/CSU Edmund Stoiber jest bardziej skuteczny od Schroedera, i że to on lepiej rozwiąże problemy gospodarcze kraju.
Czy zatem wypowiedź kanclerza Niemiec nie ma dla naszej przyszłości żadnego znaczenia? Niestety ma - kampania wyborcza za Odrą utrudni nasze negocjacje. W rezultacie dopłaty, jakie dostaną nasi rolnicy (a nie ma wątpliwości, że dostaną), mogą być znacznie niższe od naszych oczekiwań.
Tomasz Wojciechowski