"Posłowie PO potrafią tylko podnosić ręce jak im Tusk każe"

"Posłowie PO potrafią tylko podnosić ręce jak im Tusk każe"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po co są w Polsce posłowie? (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Przez cztery miesiące od wyborów 207 posłów PO złożyło w Sejmie 2 poselskie projekty ustaw. - To celowe działanie, najpierw chcemy zrealizować obietnice z exposé premiera - bronią się politycy PO. - Posłowie w PO służą tylko do podnoszenia ręki w chwili, gdy życzy sobie tego premier Tusk. Do niczego więcej się nie nadają - krytykuje poseł PiS Zbigniew Girzyński.
Na ostatnim posiedzeniu prezydium klubu Platformy ustalono reguły dotyczące procedowania poselskich projektów ustaw - oświadczył Sławomir Neumann (PO) . Zgodnie z nimi poseł, który ma  pomysł na jakąś zmianę w prawie musi przedstawić ją prezydium klubu i  uzyskać wstępną zgodę. Po przygotowaniu propozycji na piśmie klub PO występuje do resortu, który się zajmuje daną tematyką. Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi z  resortu podejmowana jest ostateczna decyzja, czy propozycja będzie składana.

Źródła zbliżone do kierownictwa klubu PO przyznają, że choć od zawsze istniała zasada, że autorskie projekty poselskie powinny być konsultowana z władzami klubu, to w tej kadencji jest ona bardzo rygorystycznie przestrzegana.

207 posłów, 2 projekty w 4 miesiące

Klub PO złożył w tej kadencji tylko dwa projekty ustaw, dotyczyły one prawa jazdy oraz dozoru elektronicznego. - Jesteśmy zapleczem rządu, a  nie chodzi nam o zalew inicjatyw poselskich, tylko o ich jakość. A  opiniowanie projektów nie jest niczym nowym - przekonywała Iwona Śledzińska-Katarasińska.

Wtórował jej szef klubu Platformy Rafał Grupiński, który podkreślał, że posłowie jego ugrupowania skupiają się teraz na projektach rządowych. - Jeśli chodzi o liczbę projektów, to jeśli spojrzymy na nasz cel -  realizowania przede wszystkim exposé, to jest oczywiste, że my musimy najpierw zrealizować te duże, najtrudniejsze reformy, na nich się skupić, potem realizować wszystkie inne plany - powiedział Grupiński.

Polityk przekonywał, że w jego ugrupowaniu nie brakuje pomysłów. - Mamy sporo projektów nowelizacji, w różnych bardzo konkretnych sprawach, ale staramy się je wprowadzać sukcesywnie z pewnym opóźnieniem, żeby skupić się na tych rządowych - zaznaczył.

W nieoficjalnych rozmowach część polityków PO - również tych z władz klubu - oceniła, że parlamentarzyści Platformy powinni odgrywać znacznie większą rolę również w pracach nad rządowymi reformami. - To byłby sposób na przełamanie fatalnego wizerunku arogancji władzy nierozmawiającej z obywatelami, jaki powstał po ACTA i ustawie refundacyjnej. Parlament z natury jest miejscem konsultacji, a  inicjatywy klubowe mogłyby być bardziej miękkie od rządowych. Klub mógłby na przykład pracować nad projektami kompensującymi podniesienie wieku emerytalnego - ocenił prominentny polityk PO.

Rozmówcy PAP podkreślają też, że rząd musi brać pod uwagę społeczny spadek poparcia. Według najnowszego sondażu TNS OBOP Platforma ma już tylko dwa punkty procentowe przewagi nad PiS. - Musimy się zmobilizować jako partia - przyznali parlamentarzyści PO.

Na przełomie grudnia i stycznia w klubie PO pojawiały się też głosy, że rząd nazbyt skąpo informuje swoje zaplecze parlamentarne o  planowanych reformach. - Teraz to się trochę poprawiło - ocenili rozmówcy PAP, podkreślając, że od początku stycznia z klubem spotkał się premier Donald Tusk, a także ministrowie (m.in. na wyjazdowym posiedzeniu w Jachrance).

"Potrafią tylko podnosić ręce jak każe Tusk"

Brak projektów poselskich składanych przez klub PO krytykuje PiS. - PO pięć lat temu nie miała programu, teraz szła do wyborów najwyraźniej też bez tego programu, bo tak naprawdę go nie miała - powiedział  Zbigniew Girzyński (PiS). - Posłowie w PO służą tylko do podnoszenia ręki w chwili, gdy życzy sobie tego pan premier Tusk, do niczego więcej nie  są potrzebni i mówiąc szczerze do niczego więcej się nie nadają - dodał poseł.

"Posłowie zostawieni odłogiem potrafią zaszkodzić"

Politolog dr Jarosław Flis podkreślił, że  parlamentarzyści są ważnym pośrednikiem w komunikacji społecznej. - Odstawienie ich na boczny tor jest marnowaniem zasobu, który się ma pod ręką. A ludzie muszą głosować na posłów, żeby rząd mógł trwać - ocenił Flis. - Jeśli się posłów nie wciągnie w pracę, to oni sobie znajdą inne zajęcie. Na pewno potrafią więcej zaszkodzić, jeśli się ich pozostawi odłogiem. A kiedy tak jak teraz sondaże idą w dół, hoduje się dodatkowe niezadowolenie - dodał politolog.

zew, PAP