Miller o "Gawronie": nie stać nas? A może zlikwidujemy armię?

Miller o "Gawronie": nie stać nas? A może zlikwidujemy armię?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Miller (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
Szef SLD Leszek Miller uważa, że decyzja ministra obrony w sprawie anulowania budowy korwety "Gawron" poważnie obniża potencjał Marynarki Wojennej. To szansa na prawdziwą modernizację floty - odpowiada MON.
- Uważam, że jest to zła decyzja - mówił Miller o wycofaniu się przez MON z  budowy "Gawrona" (na okręt wydano 400 milionów złotych, aby można było go zwodować należałoby wydać jeszcze co najmniej 700 milionów). Szef SLD przypominał, że decyzje o budowie korwety zapadły, gdy ministrem obrony był Bronisław Komorowski.

Co z tą Marynarką Wojenną?

- Wycofanie się z tego programu w poważny sposób obniża potencjał bojowy polskiej Marynarki Wojennej - ocenił Miller, który dodał, że  wcześniej na "Gawrona" corocznie były zapewniane środki finansowe. - W  każdym razie tak było w okresie rządów SLD - zaznaczył. - Być może chodzi o to, by sprowadzić rolę Marynarki Wojennej do  jakiegoś kompromitującego minimum. Jeśli minister obrony i premier twierdzą, że nie mają pieniędzy na dokończenie tego projektu, to mogą powiedzieć, że nie mają pieniędzy na siły lądowe, lotnictwo, to można zlikwidować armię, a wtedy też zlikwidować stanowisko ministra obrony narodowej, co wiązałoby się z konkretnymi oszczędnościami - ironizował szef SLD.

MON: rząd Millera nie płacił za "Gawrona", Zemke: to absurd

Wiceminister obrony Marcin Idzik odpierając te zarzuty stwierdził, że to rząd Leszka Millera nie dał żadnych pieniędzy na budowę korwety. - Plany korwety powstały oczywiście za czasów ministra Komorowskiego, wtedy były to plany nowoczesne. Natomiast umowa na korwetę została podpisana za premierostwa pana Leszka Millera, a dzień po podpisaniu tej umowy ścięto finansowanie tego projektu na cztery lata - przypomniał Idzik. - Dlatego przez lata urzędowania premiera Leszka Millera nie było żadnych środków finansowych na korwetę "Gawron". Pierwsze duże środki pojawiły się w 2005 r. - dodał wiceminister obrony. Słowa Idzika podważa jednak wiceminister obrony w rządach SLD w latach 2001-2005 Janusz Zemke, który twierdzi, że nie przypomina sobie roku w czasach jego urzędowania, by na  projekt "Gawrona" nie było żadnych pieniędzy. Zemke przypomina, że pierwsze lata projektu to budowa samego kadłuba, kiedy nie wchodziło jeszcze w grę bardzo drogie wyposażenie jednostki, dlatego początkowo w grę wchodziły stosunkowo niewielkie pieniądze. - Zawsze można dyskutować, czy środki nie powinny być większe. Ale teza, że nie było żadnych pieniędzy - jest absurdalna - stwierdził Zemke.

Idzik przekonywał również, że decyzja ministra Tomasza Siemoniaka o rezygnacji z  "Gawrona" to "sprzeciw wobec pozyskiwania okrętów pojedynczych, to jest zmobilizowanie marynarki do pozyskiwania okrętów pod kątem ich zdolności, to jest szansa na prawdziwą modernizację floty, oczywiście nie w oderwaniu od powierzonych jej zadań".

Budowa korwety "Gawron" ruszyła w listopadzie 2001 r. Początkowo planowano budowę siedmiu, później trzech-czterech, potem dwóch okrętów, ostatecznie w stoczni powstawała jedna jednostka, co drastycznie podwyższało koszty. Zbudowany kadłub próbnie zwodowano w 2009 r. - przewidywano wtedy, że  korweta pod nazwą ORP "Ślązak" wejdzie do służby w 2012 r.. Pod koniec 2011 r. minister Siemoniak stwierdził jednak, że sprawę budowę korwety "nie bez przyczyny" bada prokuratura.

PAP, arb