Syryjczycy się biją pod granicą z Turcją

Syryjczycy się biją pod granicą z Turcją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Asad powstrzyma syryjskich żołnierzy przed strzelaniem do opozycjonistów? (fot. EPA/SANA/PAP) 
W pobliżu granicy z Turcją doszło do walk między syryjskim wojskiem a powstańcami - poinformowali działacze praw człowieka. Poważne starcia miały miejsce niespełna 24 godziny po wejściu w życie zawieszenia broni w Syrii. Rewolta przeciwko reżimowi prezydenta Asada trwa w Syrii od ponad roku. Według szacunków ONZ w tym czasie śmierć poniosło ok. 9 tys. osób.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, które zbiera informacje od lokalnych działaczy, do starć doszło podczas próby szturmu wojsk rządowych na jeden z bastionów powstańców w północno-zachodniej prowincji Idlib. Wcześniej rozmieszczono tam czołgi i pojazdy opancerzone. Walki trwały kilkanaście minut. Szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman podkreślił, że nie ma informacji o rannych lub zabitych. Dodał, że były to pierwsze od czwartkowego poranka bezpośrednie starcia wojsk rządowych z opozycyjną Wolną Armią Syryjską. Również lokalne Komitety Koordynacyjne poinformowały o gwałtownej strzelaninie we wsi Cherbet al-Dżuz, w pobliżu granicy turecko-syryjskiej.

W innych częściach kraju zawieszenie broni, które zaczęło obowiązywać rankiem 12 kwietnia, jest przestrzegane - podkreślił Rahman. Dodał, że nie ma jednak oznak wycofywania wojsk i broni ciężkiej z miast, do czego wzywa wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Kofi Annan, który wynegocjował porozumienie pokojowe. 12 kwietnia agencje podawały, że mimo zawieszenia broni wskutek ostrzału i bombardowań prowadzonych przez wojska rządowe w kraju zginęło co najmniej 20 osób.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy oświadczył 13 kwietnia, że nie ma  zaufania do prezydenta Syrii Baszara el-Asada i ogłoszonego przez niego zawieszenia broni. Wezwał też do wysłania do tego kraju międzynarodowych obserwatorów. - Nie wierzę, że Baszar el-Asad jest szczery. Niestety nie wierzę w to zawieszenie broni - mówił Sarkozy. - Uważam, że powinno się tam przynajmniej wysłać międzynarodowych obserwatorów, aby ustalili, co się dzieje - zaznaczył i dodał, że  poruszył tę kwestię podczas rozmowy telefonicznej z  prezydentem USA Barackiem Obamą. Sarkozy zaapelował też o utworzenie korytarzy humanitarnych w Syrii.

Tymczasem syryjska opozycja wezwała ludność do udziału w piątkowych protestach, które wcześniej były brutalnie tłumione przez reżim. Demonstracje mają być testem wiarygodności dla rozejmu zawartego przez władzę i opozycję. Porozumienie pokojowe przewiduje m.in. prawo "do zrzeszania się i prawo do organizowania pokojowych manifestacji".

PAP, arb