"Rodzice homoseksualni nie są w stanie przekazać dziecku w procesie wychowania właściwego wymiaru życia seksualnego. Ten wymiar będzie zawsze wymiarem spaczonym, chorym. Tak jak homoseksualizm jest chory, choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO - red.) uznała, że nie jest" - oświadczył profesor.
Kara - do dwóch lat więzienia
Po tej wypowiedzi środowiska homoseksualistów wysłały protest do władz toruńskiej uczelni. Potem Przemysław Szczepłowski - prawnik i gej - do sądu w Warszawie złożył prywatny akt oskarżenia przeciw Nalaskowskiemu. Szczepłowski oskarżył profesora o zniesławienie, za co - zgodnie z art. 212 kodeksu karnego - grozi do dwóch lat więzienia. Szczepłowski twierdzi, że słowa Nalaskowskiego były "homofobiczne" i sprzeczne ze stanowiskiem WHO w sprawie homoseksualizmu.
"Prawdy nie ustala się w głosowaniu"
Prof. Nalaskowski broni się. – To była wypowiedź publicystyczna, nie obraziłem żadnego homoseksualisty, tylko zabrałem głos w ważnej dyskusji. A skończyło się nagonką - mówi w "Rzeczpospolitej". Podkreśla, że Światowa Organizacja Zdrowia nie jest wyrocznią, lecz organizacją polityczną, która przyjmuje ustalenia w głosowaniu. - A prawd naukowych nie ustala się w głosowaniu - puentuje dziekan, cytowany przez "Rz".
Casus Legutki
W podobnym procesie europoseł PiS i były minister edukacji Ryszard Legutko został przez sąd w Krakowie zmuszony do przeproszenia dwójki licealistów, którzy żądali usunięcia krzyży z XIV LO we Wrocławiu, a których Legutko nazwał w konsekwencji "rozpuszczonymi smarkaczami", a ich akcję - "typową szczeniacką zadymą".
Według krytyków, wyrok w sprawie europosła to ograniczanie wolności słowa, bowiem słowa byłego ministra były opinią, a ocenianie opinii nie należy do sądów. Zwolennicy wyroku twierdzą, że Legutko naruszył dobra osobiste licealistów. Sąd w wyroku oświadczył zaś, że Legutko "z racji wieku, doświadczenia i pozycji powinien zachować powściągliwość i rozwagę". Wyrok nie jest prawomocny, Legutko prawdopodobnie się odwoła.
zew, "Rzeczpospolita", PAP