Rosja przykręciła gazowy kurek

Rosja przykręciła gazowy kurek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na Białoruś nie jest dostarczany rosyjski gaz. Gazprom oświadczył, że wykorzystano już zaplanowane na ten rok kwoty. Rozmowy o zakupie gazu od innych dostawców dopiero trwają.
Białoruś została bez gazu, mimo że w ostatni poniedziałek do  Moskwy w sprawie jego dostaw udał się białoruski premier Hienadź Nawicki. Podczas rozmów z rosyjskim premierem Michaiłem Kasjanowem i kierownictwem Gazpromu Nawicki próbował wynegocjować dalsze dostawy po ulgowych cenach - 24 dolary za tysiąc metrów sześc.

Gazprom odmówił. Zapowiedział też, że do końca roku nie dostarczy już nic - nawet po wyższych cenach. Białorusi zaproponowano prowadzenie rozmów z niezależnymi dostawcami gazu, m.in. z Iterą.

Możliwe, że swój gaz zaproponuje też inny rosyjski potentat, Surgutnieftgaz, który zainteresowany jest udziałem w prywatyzacji białoruskiego sektora przetwórstwa naftowego.

W Moskwie białoruska delegacja była zmuszona przyznać, że dłużna jest Gazpromowi 280 mln dolarów. Na sumę tę składają się długi za  dostawy gazu w latach poprzednich łącznie z karnymi odsetkami -  200 mln, oraz 80 mln długu, który powstał w roku bieżącym.

Mińsk zobowiązał się do "jak najszybszej" spłaty tych długów. Białoruski rząd planuje, że ich część zostanie spłacona z  rosyjskiego kredytu w wysokości 40 mln dolarów, który w ostatnich tygodniach został przyznany Białorusi.

Obserwatorzy w Mińsku uważają, że mimo optymistycznych wypowiedzi premiera Nawickiego, że "gazowy konflikt został zażegnany", Białoruś staje w obliczu poważnych trudności finansowych. Musi m.in. spłacić gazpromowe długi i natychmiast znaleźć pieniądze na  gaz kupowany od Itery - ok. 30 mln dolarów.

Według informacji niezależnej "Biełaruskaj Dzieławoj Gaziety", rządowi urzędnicy szukają teraz pieniędzy w krajach arabskich. Umowę o dostawach trzeba bowiem podpisać najpóźniej w przyszłym tygodniu. Na Białorusi kończą się zapasy paliwa grzewczego -  tamtejsze ciepłownie i zakłady przemysłowe w 95 proc. jako paliwo wykorzystują właśnie gaz.

Rosjanie, według niezależnego wydania "Swabodnych Nowosti", są już zmęczeni współpracą z Białorusią. Cytowany przedstawiciel zarządu Gazpromu twierdzi, że tzw. czyste straty jego firmy, powstałe wskutek współpracy z Białorusią, wynoszą 800 mln dolarów, natomiast w ciągu ostatnich czterech lat Rosja, sprzedając gaz po  cenach niższych od eksportowych, subsydiowała ten kraj dwoma miliardami dolarów.

"Nikt u nas nie rozumiał, że Rosja nie będzie bez końca subsydiować Białorusi i że któregoś dnia wystawi jej prawdziwy rachunek. Historia z Gazpromem to pierwsze ostrzeżenie. Mamy się zachowywać jak część Federacji (Rosyjskiej), chociaż zachowywać pozory niezależnego państwa" - uważa Aleksandr Patupa, szef Białoruskiego Związku Przedsiębiorców, politolog.

sg, pap