Gazprom odmówił. Zapowiedział też, że do końca roku nie dostarczy już nic - nawet po wyższych cenach. Białorusi zaproponowano prowadzenie rozmów z niezależnymi dostawcami gazu, m.in. z Iterą.
Możliwe, że swój gaz zaproponuje też inny rosyjski potentat, Surgutnieftgaz, który zainteresowany jest udziałem w prywatyzacji białoruskiego sektora przetwórstwa naftowego.
W Moskwie białoruska delegacja była zmuszona przyznać, że dłużna jest Gazpromowi 280 mln dolarów. Na sumę tę składają się długi za dostawy gazu w latach poprzednich łącznie z karnymi odsetkami - 200 mln, oraz 80 mln długu, który powstał w roku bieżącym.
Mińsk zobowiązał się do "jak najszybszej" spłaty tych długów. Białoruski rząd planuje, że ich część zostanie spłacona z rosyjskiego kredytu w wysokości 40 mln dolarów, który w ostatnich tygodniach został przyznany Białorusi.
Obserwatorzy w Mińsku uważają, że mimo optymistycznych wypowiedzi premiera Nawickiego, że "gazowy konflikt został zażegnany", Białoruś staje w obliczu poważnych trudności finansowych. Musi m.in. spłacić gazpromowe długi i natychmiast znaleźć pieniądze na gaz kupowany od Itery - ok. 30 mln dolarów.
Według informacji niezależnej "Biełaruskaj Dzieławoj Gaziety", rządowi urzędnicy szukają teraz pieniędzy w krajach arabskich. Umowę o dostawach trzeba bowiem podpisać najpóźniej w przyszłym tygodniu. Na Białorusi kończą się zapasy paliwa grzewczego - tamtejsze ciepłownie i zakłady przemysłowe w 95 proc. jako paliwo wykorzystują właśnie gaz.
Rosjanie, według niezależnego wydania "Swabodnych Nowosti", są już zmęczeni współpracą z Białorusią. Cytowany przedstawiciel zarządu Gazpromu twierdzi, że tzw. czyste straty jego firmy, powstałe wskutek współpracy z Białorusią, wynoszą 800 mln dolarów, natomiast w ciągu ostatnich czterech lat Rosja, sprzedając gaz po cenach niższych od eksportowych, subsydiowała ten kraj dwoma miliardami dolarów.
"Nikt u nas nie rozumiał, że Rosja nie będzie bez końca subsydiować Białorusi i że któregoś dnia wystawi jej prawdziwy rachunek. Historia z Gazpromem to pierwsze ostrzeżenie. Mamy się zachowywać jak część Federacji (Rosyjskiej), chociaż zachowywać pozory niezależnego państwa" - uważa Aleksandr Patupa, szef Białoruskiego Związku Przedsiębiorców, politolog.
sg, pap