Nagrany sędzia: do żadnej dymisji się nie podaję

Nagrany sędzia: do żadnej dymisji się nie podaję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Milewski (fot. PAP/Adam Warżawa) 
- Taśmy są zmanipulowane, bardzo dobrze byłoby, gdyby prokuratura to zbadała. Czekam na decyzję prokuratury i ABW - powiedział prezes gdańskiego sądu okręgowego Ryszard Milewski podkreślając, że nie ma zamiaru podać się do dymisji. Wcześniej minister sprawiedliwości Jarosław Gowin opowiedział się za odwołaniem Milewskiego z funkcji oraz za postępowaniem dyscyplinarnym w sprawie sędziego.

Stanowisko Jarosława Gowina ma związek z rozmową telefoniczną, w trakcie której osoba podająca się za urzędnika kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły związane m.in. ze sprawami sądowymi szefa Amber Gold.

Milewski rozmawiał z dziennikarzami w czwartek po spotkaniu z prezesem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Na pytanie, czy złoży dymisję sam, odpowiedział: "nie wiem, zobaczę". - Jeśli jest oczekiwanie, to zobaczymy. Ja ministra informowałem o wszystkim, jaka jest sytuacja - powiedział.

- Nie będę dziś tego komentował. Sprawa jest w prokuraturze i ABW. Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wszystkie dokumenty z tym związane, które przyszły. To nie chodzi tylko o moją rozmowę - powiedział Milewski, zapytany, czy poda się do dymisji po ujawnieniu nagrania.

Milewski nie ma zamiaru ustępować

W rozmowie z TOK FM prezes sądu powiedział, że nie ma zamiaru ustępować ze stanowiska. - Do żadnej dymisji się nie podaję. Taśmy są zmanipulowane, bardzo dobrze byłoby, gdyby prokuratura to zbadała. Teraz czekam na decyzję prokuratury i ABW - oświadczył.

Na pytanie, dlaczego podczas rozmowy z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera konsultował terminy rozprawy, Milewski odparł, że nie może tego komentować. - Zostałem rzeczywiście zaskoczony, w pierwszej chwili myślałem, że to jest z kancelarii premiera - zaznaczył.

"To już jest manipulacja"

W rozmowie z RMF FM Milewski powiedział, że dwie rozmowy, jakie odbył, zostały połączone w nagraniu w jedną. - Pamiętam, że mówiłem jeszcze o tym składzie, że sędziowie są niezawiśli, to tego tam nie ma. Były też inne rzeczy. Zresztą to były dwie rozmowy, które zostały przedstawione jako jedna, to już jest manipulacja - mówił Milewski, cytowany na stronie radia. Odniósł się do fragmentu nagrania, w którym zapytany, czy skład sędziowski jest zaufany, odpowiedział twierdząco. - Ja zrozumiałem to w tym sensie, że mieli to być sędziowie doświadczeni - tłumaczył.

"Minister bardzo mi podziękował"

Milewski powiedział, że po otrzymaniu maila, rzekomo od szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, powiadomił prokuraturę i ministra Gowina. - Pan minister bardzo podziękował mi za informację. Powiedział, że bardzo dobrze zrobiłem, że zawiadomiłem służby. Spytał, kiedy był pierwszy telefon. Podziękował - powiedział Gowin RMF.

Gowin chce postępowania wyjaśniającego

Na czwartkowej konferencji prasowej Gowin powiedział, że wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, a jeśli treść nagrania się potwierdzi, to oczekuje podjęcia wobec sędziego postępowania dyscyplinarnego. Gowin podał, że wystąpił też do KRS o opinię w związku z zamiarem odwołania prezesa Milewskiego.

Prezes sądu nagrany

O sprawie poinformowała w czwartek "Gazeta Polska Codziennie". Jak podała, 6 września do prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku zadzwonił ktoś, kto przedstawił się jako urzędnik z kancelarii Donalda Tuska. W rozmowie tej szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold. Prezes sądu miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września.

Gdańska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po zawiadomieniu prezesa gdańskiego sądu.

zew, PAP

Ankieta: Czy wierzysz w niezawisłość polskich sądów?