"Trotyl to za mało, by mówić o zamachu"

"Trotyl to za mało, by mówić o zamachu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katastrofa smoleńska - wciąż nie znamy wszystkich odpowiedzi (fot. B. Staszewski, PRS Team. net CC-BY-2.0)
- Wskazanie, że jest trotyl, nie oznacza tak naprawdę w 100 proc., że jest to trotyl - powiedział w TVN24 płk Leszek Artemiuk ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych, odnosząc się do ostatnich informacji na temat śladów trotylu na wraku Tu-154M.
5 grudnia odbyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, na którym wojskowi prokuratorzy udzielali informacji o rzekomych śladach trotylu.

- Niektóre urządzenia w Smoleńsku wykazały cząsteczki trotylu. Co nie oznacza z całą pewnością, że mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi - powiedział naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.

"Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu"

- Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

Z kolei 6 grudnia Naczelna Prokuratura Wojskowa oświadczyła: "Podczas badań przeprowadzonych na przełomie września i października biegli pracujący wraz z prokuratorem na terenie Rosji nie stwierdzili na wraku samolotu Tu 154 trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego".

Artemiuk: to za mało, by mówić o zamachu

Płk Leszek Artemiuk ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych powiedział w TVN24, że nawet, gdyby na wraku tupolewa odkryto trotyl, to byłoby to zbyt mało, by mówić o zamachu jako o przyczynie katastrofy smoleńskiej. - Czujnik ciśnienia w kabinie czy pomiar zniszczeń strukturalnych samolotu dowiodą w 100 proc. czy był wybuch, czy też go nie było - powiedział Artemiuk.

Ślady trotylu wskazały urządzenia zwane spektrometrami. Zdaniem Artemiuka, nie są one "ostateczną wyrocznią" i nie są dowodem w sprawie.

zew, TVP Info, TVN24