Prokurator i lokalny układ

Prokurator i lokalny układ

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadry z filmu „Człowiek z lasu. Polska lokalna” 
Historię tę dedykujemy prokuratorowi generalnemu, gdyby nie wiedział, co się dzieje we Włoszczowie.
Przypomina trochę prowincjonalnego aktora, któremu zabrakło talentu na wielką scenę. Postawny, dobrze ubrany, mowa ciała zdradza pewność siebie, ugruntowaną i niezachwianą. Teatralna twarz. Raz pobłażliwa, gdy trzeba zamaskować zaskoczenie, za chwilę głęboko zdumiona i przesadnie szczera. Prokurator rejonowy Zbigniew Cegieła z Włoszczowy nie próbuje kryć pogardliwej dla rozmówcy ironii i poczucia wyższości. – Tak, panie redaktorze kochany. Tu jest nie tak, jak panu lżą jakieś tam szczeniaczki, proszę pana, to ja dbam o porządek. Uważam się za szeryfa – mówi dobitnie do kamery z tym ironicznym uśmieszkiem doklejonym do twarzy.

To ostatnie kadry filmu Sylwestra Latkowskiego „Człowiek z lasu” o powiązaniach lokalnych władz, biznesu i wymiaru sprawiedliwości w Świętokrzyskiem. Film, który był dołączony do „Wprost”, opowiada o lokalnych sitwach, strachu i bezsilności ludzi, którzy zaczęli z tymi układami walczyć.

W trakcie prac nad filmem (i książką) Latkowski otrzymał od zastrzegającego sobie anonimowość informatora zapis monitoringu z pewnego lokalnego spotkania w 2011 r. w hotelu o romantycznej nazwie Villa Aromat. Skład był doborowy: starosta Włoszczowy, były wiceburmistrz, przewodniczący rady powiatu, radny, szef nadleśnictwa, prokurent największej miejscowej firmy. Nagranie miało świadczyć, że we Włoszczowie kluczowe decyzje zapadają w nieprzypadkowym gronie.

Miejscowy szeryf prokurator osobiście wziął sprawy w swoje ręce. Wszczął postępowanie, by zdemaskować informatora i oskarżyć go o złamanie tajemnicy zawodowej (jak rozumiem, wyniesienie nagrań monitoringu). Działania prokuratora stały się tym bardziej śmieszne, gdy na stronach internetowych starostwa zawisło oświadczenie, że spotkanie w Villi Aromat służyło jedynie omówieniu spodziewanej wizyty w mieście prof. Stanisława Gomułki.

Wielomiesięczne śledztwo i przesłuchania nie przyniosły rezultatu. Prokurator zwrócił się do sądu z dętym wnioskiem o zwolnienie autora filmu z obowiązku zachowania tajemnicy dziennikarskiej. Sąd z oczywistych powodów wniosek prokuratora odrzucił. Szeryf nie ustępuje, właśnie ponowił swój wniosek.

Kim jest gorliwy pan prokurator, pilnujący spokoju miejscowych notabli? Sam o sobie bez oporów opowiada w filmie. Jest świetnym sportowcem, dżudo, karate, pływanie. – Mógłbym takiego jednego złamać wpół – chełpi się. – Jestem, jaki jestem, no, wie pan, chodzę do kościoła, uważam się za uczciwego katolika, proszę pana.

Trochę inne zdanie o panu prokuraturze ma były komendant policji we Włoszczowie. Bez ogródek mówi do kamery o początkach kariery prokuratora. – Były przypadki, że był agresywny i musieliśmy go w kajdanki kuć.

To było na początku lat 90. Jerzy Wiśniewski opowiada: – Jako młody policjant drogówki musiałem jeździć z szefem prokuratury i całe miasto przetrzepywać, żeby pana prokuratora znaleźć, bo pan prokurator pił.

Szeryf prokurator twardo zapewnia przed kamerą, że nigdy nie był w pracy pod wpływem alkoholu. O byłym komendancie: łże jak pies, bzdura, kłamstwa.

I zapewnia, że będzie szczery jak na spowiedzi. – Rozumie pan, zdarzyło mi się parę razy wypić, były różne imprezki, trochę sobie popijałem w młodości, miałem, prawda, troszkę kłopotów sercowych, po wojsku byłem, zdarzyło się tam tego – tłumaczy.

Co robi jeszcze na stanowisku prokuratora rejonowego, nie wiadomo. To pytanie do jego szefa, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Zresztą to niejedyne pytanie. Włoszczowa nie lubi mediów. Szczególnie aktywny jest burmistrz Bartłomiej Dorywalski (był posłem PiS, wszedł do Sejmu, obejmując mandat po zmarłym tragicznie Przemysławie Gosiewskim). Osobiście interweniował u prezesa TVP z pytaniem, czy „Człowiek z lasu” będzie emitowany na antenie. Kłopoty miał także lokalny reporter portalu Echo Dnia. Jak pisała „Rzeczpospolita”, grupa osób bliskich burmistrzowi żądała usunięcia z pracy niewygodnego reportera. To samo spotkało dziennikarza „Rz”, któremu groziła rzeczniczka burmistrza.

PS A kim są według prokuratora Cegieła wspomniane szczeniaczki, które lżą? To ludzie, którzy poskarżyli się w filmie, że ich firmy i interesy są w ewidentny sposób blokowane przez lokalny układ, i którzy nie znajdują oparcia w wymiarze sprawiedliwości.

Tekst ukazał się w ostatnim numerze tygodnika "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania.

Ostatni numer "Wprost" także dostępny na Facebooku.