Dzierżanowski: To kłamstwo albo nieświadome mijanie się z prawdą

Dzierżanowski: To kłamstwo albo nieświadome mijanie się z prawdą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Dzierżanowski (fot.Arek Markowicz/Wprost) 
Na czwartkowej konferencji prasowej zastępca redaktora naczelnego Tygodnika „Wprost” Marcin Dierżanowski skomentował wystąpienie Andrzeja Seremeta. – To wszystko (słowa Seremeta - red.) to są kłamstwa, albo przynajmniej nieświadome, ale mijanie się z prawdą.
Dzierżanowski stwierdził, że wszyscy widzieli na własne oczy, jak postępowała ABW i prokuratorzy w redakcji „Wprost”. – Gdybyśmy nie byli tutaj wczoraj obok Sylwestra Latkowskiego i tego wszystkiego na oczy nie widzieli, to pewnie wtedy uwierzylibyśmy, że funkcjonariusze nie użyli przemocy bezpośredniej, że rzeczywiście czynności zostały uniemożliwione przez dziennikarzy, którzy wtargnęli – tłumaczył. – Pewnie byśmy uwierzyli, że Sylwester Latkowski zmienił zdanie po rozmowie z kolegium redakcyjnym. To wszystko są kłamstwa, albo przynajmniej nieświadome, ale mijanie się z prawdą – dodał.

Według zastępcy redaktora naczelnego wypowiedzi prokuratora generalnego z konferencji prasowej zawierały wiele sprzeczności. Zauważył, że „jedna z nich polegała na tym, że prokurator generalny powiedział, iż w pewnym momencie była zgoda na sobotnie dostarczenie materiałów, a później jednak prokuratorzy sami usiłowali odebrać laptop”.

Dzierżanowski oznajmił, że redaktor naczelny „Wprost” nie mógł zmienić zdania o wydaniu materiałów po rozmowie z kolegium redakcyjnym, jak twierdził Seremet. Sylwester Latkowski przez wiele godzin nie miał możliwości porozmawiania ze współpracownikami. – Z wyjątkiem tego, że 2 razy pozwolono mu wyjść z gabinetu, w którym było czterech prokuratorów i ośmiu agentów ABW. Pozwolono mu wyjść na 20 sekund, żeby rzucić krótkie dwa zdania .

– Nie jest prawdą to, co mówił dzisiaj premier, że moglibyśmy sobie zatrzymać część nagrań, czy część kopii. Nie. Zażądano od nas wszystkich nośników, na jakich znajdują się te materiały. W zasadzie oznaczałoby to oddanie wszystkich komputerów redakcyjnych – podsumował dziennikarz.

AT, tvn24