To wojna partyzancka

To wojna partyzancka

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Iraku mamy do czynienia z wczesnym etapem wojny partyzanckiej - uważa amerykański ośrodek badawczy Stratfor. Jego zdaniem, Departamentowi Obrony USA brak strategii wojny z partyzantką.
Analitycy Stratforu polemizują z piątkowymi wypowiedziami amerykańskiego ministra obrony Donalda Rumsfelda, według którego nie jest prawdą, jakoby USA stały w  obliczu groźby wojny partyzanckiej w Iraku, a przemoc w tym kraju była wynikiem działań desperatów związanych z obalonym reżimem i  przestępczych gangów.

Takie wypowiedzi mogą faktycznie maskować to, że Rumsfeld nie ma strategii wojny z partyzantką. "Rumsfeld i wywiad USA nie spodziewały się, że po upadku Bagdadu staną w obliczu wojny partyzanckiej i nie mają spójnego planu przeciwstawienia się jej. Z tego powodu z ich punktu widzenia wojny nie ma" - twierdzą analitycy ze Stratforu.

W ich ocenie jesteśmy w Iraku świadkami wczesnego etapu wojny partyzanckiej. Charakterystyczne dla niego są rozrzucone na dużej przestrzeni bardzo małe jednostki partyzanckie, tylko w niewielkim stopniu koordynowane z centrum.

"To właśnie brak koordynacji sprawia, że działanie grup partyzanckich jest trudne do przewidzenia i pokonania. Grupy te  działają w oparciu o proste zasady - z własnej inicjatywy atakują konwoje, rurociągi i infrastrukturę energetyczną" - piszą analitycy.

Nie są to zbrojni przestępcy stosujący metody walki partyzanckiej (jak lewaccy kolumbijscy partyzanci zaangażowani w  handel narkotykami, porwania itd. w celu osobistego wzbogacenia się), lecz osoby działające z pobudek politycznych. Są to osoby związane z dawnych reżimem, ale także zagraniczni najemnicy, iraccy patrioci i osoby działające z pobudek religijnych.

"Jest to wyraźna wojna partyzancka. Są to przybierające na sile operacje na dużym obszarze. Wynikiem są ofiary w ludziach, a cele mają charakter polityczny".

Z tych powodów Stratfor dochodzi do wniosku, że Rumsfeld albo nie uważa wczesnego etapu wojny partyzanckiej za wojnę partyzancką, albo też nie chce przyznać się do tego, że wywiad USA nie przewidział obecnego rozwoju sytuacji.

"Biorąc pod uwagę szybkość, z jaką Irakijczycy przeszli od walki w dużych zgrupowaniach do taktyki wojny partyzanckiej opartej na  małych, ruchliwych grupach, można zakładać, że iracki plan zakładał rozwiązanie dużych jednostek i przejście do taktyki wojny partyzanckiej".

Eksperci nie wykluczają, że Rumsfeld może nie wierzyć w to, co mówi, podczas gdy w rzeczywistości wie, że wojna partyzancka istnieje, a chce tylko zyskać na czasie, by opracować "Plan B".

Jeżeli zaś wierzy w to, co mówi, to rozwój sytuacji w Iraku może go zaskoczyć jeszcze tego lata - przestrzegają analitycy.

em, pap

Czytaj też: Cisza przed pustynną burzą