Nim zamordowali go dżihadyści, przekazał wiadomość rodzinie...

Nim zamordowali go dżihadyści, przekazał wiadomość rodzinie...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Egzekucja Jamesa Foleya (fot. CNN)
"Wiem, że myślicie o mnie i modlicie się za mnie. Czuje waszą obecność szczególnie wtedy, gdy się modlicie. Ja też modlę się za was - o to, żebyście byli silni i wciąż wierzyli" - tak brzmiała treść "listu", który przekazał swojej rodzinie zamordowany niedawno przez terrorystów z Państwa Islamskiego amerykański dziennikarz, James Foley. Treść przesłania opublikowała właśnie jego rodzina.
Foley oczywiście nie mógł normalnie wysłać listu, gdyż każda korespondencja była przez islamistów konfiskowana. Dlatego mężczyzna poprosił mającego wkrótce opuścić niewolę innego więźnia, aby nauczył się treści przesłania na pamięć. Jak czytamy na dedykowanej stronie na Facebooku, niedługo po wyjściu na wolność Diane Foley, matka dziennikarza, dostała telefon od uwolnionego mężczyzny i tą drogą usłyszała wiadomość od syna.

"Droga rodzino i przyjaciele! Pamiętam wiele wspaniałych momentów, które pozwalają mi uciec myślami z mojego więzienia. Wspomnienia rodziny i najbliższych sprawiają, że przenoszę się gdzie indziej i szczęście przepełnia moje serce" - podkreślał Foley kilka tygodni przed śmiercią. - "Wiem, że myślicie o mnie i modlicie się za mnie. Jestem ogromnie wdzięczny. Czuje waszą obecność szczególnie wtedy, gdy się modlicie. Ja też modlę się za was - o to, żebyście byli silni i wciąż wierzyli" - dodał.

Foley wspominał, że w celi razem z nim było w sumie 18 innych osób. - "Rozmawialiśmy bez końca o filmach, sporcie i innych błahostkach. Znaleźliśmy sposób, by używając skrawków papieru znalezionych w celi grać w różne gry - warcaby, szachy. Gry i wzajemne uczenie się pomagało nam zabić czas. Opowiadaliśmy sobie w kółko różne historie i śmialiśmy się, by zmniejszyć napięcie" - relacjonował. - "Miałem gorsze i lepsze dni. Jesteśmy wdzięczni zawsze, gdy ktoś jest uwalniany, ale oczywiście, pragniemy też własnej wolności. Próbujemy się wspierać i dodawać sobie sił" - tłumaczył. Stwierdził też, że więźniowie są karmieni lepiej niż wcześniej, dostają herbatę i czasami kawę, a on sam w większości "odzyskał kilogramy stracone przez ostatni rok".

Dziennikarz zwracał się w swoim liście do każdego ze swoich braci i sióstr, wspominał radosne przeżycia z dzieciństwa i kilkakrotnie podkreślał, że jest dumny ze swojego rodzeństwa. Przesłanie zakończył zwrotem do swojej babci.  "Proszę cię, bierz swoje lekarstwa, chodź na spacery i nadal tańcz. Wezmę Cię do "Margarity", gdy wrócę do domu. Bądź dzielna. Będę potrzebował twojej pomocy, by odzyskać swoje życie".

RMF24