Przejażdżki i zastoje wyborcze

Przejażdżki i zastoje wyborcze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyborczymi autobusami Bronisław Komorowski i Andrzej Duda wjeżdżają właśnie w ostatni miesiąc kampanii. Jak dotąd obyło się bez większych wpadek, ale też bez jakichkolwiek emocji.

W środowe popołudnie Bronkobus rusza w drogę powrotną z mazowieckich Mrozów. Prezydent kończy typowo kampanijny dzień. Jeszcze telefony do żony, doradcy Jerzego Smolińskiego i podsumowanie z szefem sztabu Robertem Tyszkiewiczem.

Kiedy na dole trwa narada sztabu, na górnym piętrze autobusu działacze młodzieżówki PO zajmują się już internetowym przekazem – wrzucają zdjęcia na portale społecznościowe, komentują. Pogoda popsuła im plany i ze słonecznych plenerów w Siedlcach i Mrozach wyszły nici. Takie sytuacje są jednak wpisane w kampanijne eventy. Przed Bronkobusem do celu przyjeżdża mniejszy busik. Sztabowcy przygotowują oprawę, młodzi rozdają kampanijne gadżety. W Siedlcach leje, więc spotkanie odbywa się w końcu w ośrodku kultury. Przychodzi kilkadziesiąt osób, duża część z nich to lokalni działacze PO. W pierwszym rzędzie grupka dzieci z podstawówki. – Napisały miesiąc wcześniej list do prezydenta i teraz przyszliśmy na spotkanie – cieszy się ich nauczycielka. Prezydent wchodzi do sali, przemawia kilkanaście minut, potem ściska dłonie i pozuje do zdjęć. Spotkanie przez chwilę zakłócają okrzyki działaczy od Korwin-Mikkego, ale młodzieżówka Platformy reaguje szybko, skandując „Nasz prezydent – Komorowski”, przekrzykuje tamtych i wypycha z sali. Chwilę później działacze zbierają gadżety i wszyscy wracają do Bronkobusa. Schemat powtarza się na kolejnych przystankach.

Więcej możesz przeczytać w 15/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.