Japonia: Yoshihara (12), Takeshita (2), Takahashi (20), Sugiyama (15), Oyama (16), Kurihara (16), Sano (libero) oraz Omura, Horai, Kimura.
Skuteczny atak Małgorzaty Glinki, as serwisowy tej zawodniczki, wysoki blok - tak wyglądał początek spotkania z Japonią i Polska prowadziła różnicą trzech punktów. Później - w pierwszym i drugim secie - było już tylko gorzej.
Błędy w przyjęciu oraz zagrywce pozwoliły rywalkom na uzyskanie 2- 3 punktowej przewagi. Gdy polski zespół doganiał Japonię (20:21), to zaczął znowu popełniać te same grzechy i przegrał pierwszego seta 22:25.
W drugim Japonia prowadziła 4:0, 8:2 i 16:11. Trener Andrzej Niemczyk dokonywał wielu zmian, ale nie przynosiły one rezultatu. W dalszym ciągu polskie siatkarki psuły zagrywki i miały problemy z odbiorem japońskiego serwisu.
"Przedmeczowe założenia były następujące: grać jak najwięcej środkiem - mówił kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej, Andrzej Warych. - Do tego potrzebne są dobra zagrywka i przyjęcie. Jednak w dwóch pierwszych setach praktyka odbiegała od teorii. Najbardziej bolało to, że gdy doganialiśmy rywalki, to marnowaliśmy wcześniejszy dorobek".
Początek trzeciego seta był podobny do drugiego. Siatkarki japońskie objęły prowadzenie 4:1 i wydawało się, że mecz zmierza do szybkiego końca. Jednak polski zespół doprowadził do wyrównania, a od stanu 12:12 zaczął uzyskiwać minimalną przewagę. Stało się tak m.in. za sprawą mocnych zagrywek Katarzyny Skowrońskiej, która w tym okresie popisała się również asem serwisowym.
Na drugą przerwę techniczną polskie siatkarki schodziły prowadząc 16:13. Po wyjściu na parkiet przewaga 2-3 punktów była utrzymywana. Mistrzynie Europy miały przede wszystkim przewagę w ataku. Przy stanie 23:20 Polki popełniły dwa błędy. Na szczęście dla nich rywalki odpłaciły się tym samym i set został wygrany (25:23), a nadzieje na końcowe zwycięstwo polskich siatkarek - przedłużone.
W secie czwartym polski zespół dalej wykorzystywał przewagę wzrostu. Dobre przyjęcie piłki pozwoliło na częstsze ataki ze środka. Przynosiły one zazwyczaj punkty. Mimo że w końcówce seta polskie siatkarki nie ustrzegły się błędów, wygrały 25:23.
Do połowy tie breaku trwała twarda walka. Na mocny atak jednej strony, druga odpowiadała jeszcze mocniejszym. Przy stanie 7:7 Japonki miały asa serwisowego. Po zmianie stron i błędzie rozegrania w polskim zespole, Japonia uzyskała dwa punkty przewagi. Trener Andrzej Niemczyk wziął czas, ale losy tego seta i całego meczu już się nie odwróciły.
"Błędy w rozegraniu, w kluczowych momentach, zadecydowały o naszej porażce" - powiedział po meczu pierwszy trener Małgorzaty Glinki, Teofil Czerwiński.
Na uznanie w reprezentacji Polski zasługuje Małgorzata Glinka. W trzecim i czwartym secie każde jej dojście do piłki powodowało popłoch po drugiej stronie siatki. Kończyła seriami ataki i zdobyła w całym meczu 23 punkty.
Po przegranej Polska zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli. Prowadzą w niej bez porażki Chiny przed Włochami, Brazylią i USA. Trzy czołowe zespoły awansują do igrzysk olimpijskich w Atenach.
Wtorek i środa będą dniami wolnymi w turnieju. W trzech ostatnich rundach Polska zagra z Argentyną (czwartek), Koreą Południową (piątek) oraz Egiptem (sobota). Te trzy zespoły uznawane są za najsłabsze w rozgrywkach Pucharu Świata.
em, pap