Wojna w Iraku (aktl.)

Wojna w Iraku (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Iraku nie ustają starcia zwolenników radykalnego duchownego Muktady al-Sadra z siłami koalicji. Walki toczą się w wielu miastach. Ranni zostali także polscy żołnierze.
Najcięższe walki toczą się w strefie kontrolowanej przez wojska amerykańskie, szczególnie w tzw. trójkącie sunnickim. W prowincji Anbar, rozciągającej się od Bagdadu do granicy z  Syrią i Jordanią, zginęło czterech amerykańskich marines (żołnierzy korpusu piechoty morskiej). W Anbar leży Faludża, gdzie w zeszłym tygodniu tłum zabił czterech żołnierzy amerykańskich i zmasakrował ich zwłoki. Po tamtym zajściu Faludżę otoczyły setki marines.

We wtorek w Faludży wybuchły ciężkie walki. Świadkowie, stojący na dachach domów, mówią o starciach na autostradzie na północnych obrzeżach miasta oraz o eksplozjach i strzałach z broni ciężkiej.

W walkach w Ramadi zginęła "pewna liczba "amerykańskich żołnierzy z jednostki piechoty morskiej marines. Wstępne raporty mówią, że mogło ich być nawet kilkunastu - podał Pentagon.

W dzielnicy Bagdadu Sadr City w ciągu ostatnich 48 godzin zginęło w walkach co  najmniej 39 osób, a 126 zostało rannych i trafiło do szpitala w dzielnicy szyickiej.

W brytyjskiej strefie w Nasirii doszło do starć włoskich wojsk koalicji z ponad 500-osobową grupą członków lokalnej milicji szyickiej. 11 włoskich żołnierzy zostało rannych. Nie były to jednak poważne obrażenia. Wymiana ognia rozpoczęła się nad ranem, kiedy członkowie lokalnej milicji wiernej al-Sadrowi ostrzelali włoskie patrole na ulicach miasta. Włosi odpowiedzieli ogniem i rozpoczęła się trwająca godzinę walka.

Po południu bojówki oddane al-Sadrowi poinformowały, że od niedzieli mają w swoich rękach dwóch Południowych Koreańczyków - pracowników działającej tam organizacji charytatywnej. Szef miejscowej komórki "Armii Mahdiego" (bojówek al-Sadra) powiedział, że obcokrajowcy zostaną zwolnieni dopiero po opuszczeniu Nasirii przez włoskich żołnierzy. Obaj są już jednak na wolności - poinformowała Associated Press, powołując się na MSZ w Seulu. Nie podała natomiast żadnych okoliczności porwania i zwolnienia obu mężczyzn.

Pod wieczór po dwóch godzinach zawieszenia broni na nowo wybuchły walki w tym mieście między radykalną milicja szyicką Muktady al-Sadra i żołnierzami włoskimi. Napływające informacje na ten temat są sprzeczne. Według przywódcy szyickiego Sajeda Rijada, zawieszenie broni zostało wprowadzone, by umożliwić żołnierzom włoskim opuszczenie miasta. "Na prośbę Muktady al-Sadra zachowaliśmy zawieszenie broni od godz. 15.30 (godz. 13.30 czasu polskiego) przez dwie godziny, aby  umożliwić Włochom opuszczenie miasta. Muktada al-Sadr otrzymał od prezydenta Włoch prośbę, by ułatwić wyjazd kontyngentu włoskiego" - powiedział. Wcześniej, jak twierdził, walki trwały 12 godzin.

Tymczasem agencja ANSA doniosła, powołując się na jednego z  rzeczników kontyngentu włoskiego w Nasirii, że Włosi nie  zamierzają opuszczać miasta. "Nie otrzymaliśmy żadnego ultimatum i tak czy inaczej nie  wyjedziemy z Nasirii" - oświadczył major Simone Schiavoni.

W pobliżu Nasirii został zabity bułgarski kierowca TIR-a. Sześć ciężarówek bułgarskich, konwojowanych przez ochroniarzy z brytyjskiej firmy DC Vans, zostało zaatakowanych przez 40 uzbrojonych napastników.

W ostatnich dniach szyickie bojówki przejęły kontrolę nad kilkoma mostami na płynącej przez Nasiriję rzece Eufrat, a także nad lokalną stacją telewizyjną.

Zwolennicy al-Sadra wzniecili zamieszki w Amarze, w sąsiadującej z Basrą prowincji Majsan znajdującej się pod kontrolą Brytyjczyków. Najnowsze z nich wybuchły w poniedziałek późnym wieczorem i  trwały także we wtorek rano. Zwolennicy al-Sadra ostrzelali kwaterę generalną sił brytyjskich pociskami przeciwpancernymi. Brytyjczycy odpowiedzieli "ostrzeliwując pobliskie mieszkania" -  twierdzą świadkowie. Na głównych skrzyżowaniach miasta stanęły czołgi i transportery opancerzone.

Do starć dochodzi też w polskiej strefie stabilizacyjnej. W Karbali, sadryści opanowali wszystkie posterunki policji z wyjątkiem bronionego przez żołnierzy bułgarskich - poinformował rano w sofijskim radiu dowódca bułgarskiego batalionu w Karbali ppłk Petko Liłow. Bułgarskie Ministerstwo Obrony podało też, że krótko po północy obóz bułgarski w Karbali został ostrzelany z broni lekkiej i granatników. Atak został odparty, wśród Bułgarów nie było strat.

Po południu w zasadzce w tym mieście zostało rannych trzech żołnierzy polskich i dwóch bułgarskich. Zdaniem lekarzy, ich życiu nie grozi niebezpieczeństwo. To nie jedyny atak na koalicję, w strefie środkowo-południowej. Między Hillą i Obozem Babilon wybuchły dwa pociski moździerzowe, a w Kucie sadryści walczą z wojskami dywizji wielonarodowej. Wysłano tam śmigłowce i samoloty.

Bojówki al-Sadra wspólnie z miejscowymi irackimi siłami bezpieczeństwa przejęli kontrolę nad miastem Kut w prowincji Wasit, za ktorą odpowiadają Ukraińcy. Podczas weekendu bojownicy al-Sadra zajęli opuszczony przez Ukraińców budynek władz prowincji, a także siedzibę policji i miejscowej telewizji. W poniedziałek po negocjacjach dołączyli do nich funkcjonariusze irackich sił bezpieczeństwa i teraz wspólnie kontrolują główne publiczne budynki Kutu. We wtorek rano ukraińscy żołnierze próbowali przejąć z powrotem kontrolę nad siedzibą władz prowincji, ale zostali odparci. Ukraińcy opuścili centrum Kutu i wycofali się do bazy na przedmieściach. Pod ich kontrolą pozostał jedynie most wiodący do bazy. Jednak i tam zostali zaatakowani przez bojowników al-Sadra. Podczas starć w okolicach mostu, zginął ukraiński żołnierz, a sześciu innych odniosło obrażenia. Zarówno zabity jak i ranni stanowili załogę transportera opancerzonego. Ze wstępnych informacji wynika, że ukraiński pojazd został trafiony z  ręcznego granatnika przeciwpancernego. "Sytuacja pozostaje napięta, ale ukraińscy żołnierze kontrolują sytuację" - czytamy w oświadczeniu ministerstwa obrony Ukrainy.

W walkach, które wywołali zwolennicy Sadra, zginęło od niedzieli 11 żołnierzy amerykańskich, jeden salwadorski i jeden ukraiński. Ostatnie raporty Pentagonu mówią dodatkowo o kilkunastu zabitych marines w Ramadi. Rany odniosło kilkudziesięciu żołnierzy amerykańskich, 12 włoskich, pięciu ukraińskich, trzech polskich i trzech bułgarskich. Straty sadrowców (ale także postronnych cywilów, którzy znaleźli się w ogniu walk) przekraczają 100 zabitych i 500 rannych.

"Powstanie pokazuje, że Irakijczykom nie podoba się okupacja i  nie pogodzą się z uciskiem" - głosi oświadczenie wydane przez biuro Sadra w Nadżafie. Jego doradca, Kais al-Chazali, porównał powstanie do buntu podjętego przez szyitów w 1991 roku i krwawo stłumionego przez Saddama Husajna, i powiedział, że obecnie walki będą trwać, dopóki wojska koalicji nie wycofają się z terenów zamieszkanych i nie uwolnią więźniów.

Sam Sadr przeniósł się we wtorek z warownego meczetu w Kufie do  pobliskiego Nadżafu, w polskiej strefie stabilizacyjnej, gdzie jego rezydencję otaczają dziesiątki czarno ubranych bojowców Armii Mahdiego.

Ten radykalny przywódca szyicki jest podejrzany w  trzech sprawach karnych, w tym w dwóch dotyczących zabójstw. Pierwsza ze spraw dotyczy zabójstwa umiarkowanego duchownego Abdela Madżida al-Choiego 10 kwietnia ubiegłego roku w Nadżafie. Al-Sadr jest podejrzany o to, że razem z dwoma wspólnikami zasztyletował al-Choiego. Druga ze spraw dotyczy zabójstwa przed czterema miesiącami w  Nadżafie trzech osób, w tym ciężarnej kobiety, a trzecia - udziału w zagarnięciu datków składanych przez wiernych na utrzymanie meczetów w południowym Iraku, Szacuje się, że jest to równowartość kilkuset dolarów.

Jak pisze AFP, że sędziowie prowadzący śledztwa przeciwko al-Sadrowi dysponują materiałem dowodowym, w tym dokumentami i zeznaniami świadków. Nakaz zatrzymania al-Sadra nie był nagłośniony, bowiem władze nie chciały robić z "tego kryminalisty i złodzieja" bohatera w  oczach Irakijczyków - cytuje AFP przedstawiciela tymczasowych władz koalicyjnych. "Wydarzenia ostatniego tygodnia sprawiły, że upublicznienie nakazu stało się niezbędne" - dodał.

***

Przedstawiciel wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego ponownie zaapelował o spokój i utrzymanie porządku. "Wzywamy do spokoju i utrzymania porządku publicznego i pragniemy uregulować ten problem drogą pokojową" - powiedział szejk Abdel Mehdi al-Karbalaj w deklaracji przekazanej AFP.

Potępił przy tym odpowiedź wojsk koalicji na bunt zwolenników Muktady al-Sadra, podkreślając, że "dialog był możliwy", a "sytuacja nie wymagała strzelania bez powodu".

We wtorek wielki ajatollah wysłał szefa swego biura do al-Sadra, "by wyrazić mu swą sympatię i poinformować o fatwie (edykcie religijnym), wzywając do spokoju" - powiedział poźniej prasie współpracownik al-Sadra Kaisa al-Chazali.

Muktada al-Sadr oświadczył, że oddaje się do dyspozycji ajatollaha al-Sistaniego, nie mówiąc jednakże, czy zamierza przestrzegać fatwy. Oświadczył, że uznaje, iż święte miasto Nadżaf, które odzyskał wychodząc z sąsiedniej Kufy, jest pod wyłączną władzą Alego al-Sistaniego.

oj, em, pap