Krwawa droga do kariery

Krwawa droga do kariery

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radykalny duchowny szyicki Muktada al-Sadr wycofał się z buńczucznych zapowiedzi poświęcenia życia za sprawę wyzwolenia Iraku. Chce kompromisu, licząc na umocnienie swej pozycji wśród szyitów.
Zapalczywy wróg Amerykanów, 30-letni Sadr odstąpił w środę od żądań uwolnienia grupy jego zwolenników uwięzionych przez koalicję i wycofania wojsk poza tereny zamieszkane. Zgodził się nawet rokować z Amerykanami przez pośredników bez warunków wstępnych, aby uniknąć zbrojnej konfrontacji.

Dzień wcześniej Sadr w telewizji libańskiej Al-Manar twierdził, że "lęka się tylko Boga" i "jest gotów zginąć dla kraju".

Do ustępliwości nakłonił Sadra 75-letni ajatollah Sistani, umiarkowany przywódca duchowy szyitów, który pragnie uniknąć amerykańskiego ataku na święte miasto Nadżaf, gdzie obaj przebywają i gdzie młodego przywódcę rebelii strzeże co najmniej tysiąc milicjantów z Armii Mahdiego.

Część znawców Iraku sądzi, że ambitny 30-latek był od początku gotów przerwać rebelię w dogodnym dla siebie momencie. "Błędem jest uważać obecny kryzys po prostu za atak Sadra na siły okupacyjne. W istocie, w tej chwili toczy się rozstrzygająca walka o przywództwo nad społecznością szyicką, jej lojalność i jej zasobami" - napisał na łamach "International Herald Tribune" Yitzhak Nakash, szef pionu badań nad islamem i Bliskim Wschodem w amerykańskim Brandeis University, autor książki "Szyici Iraku".

Chociaż młody rebeliant podjął walkę z siłami koalicyjnymi, to nadal uznaje autorytet religijny Sistaniego i nie próbuje przeciwstawić się wielkiemu ajatollahowi, bo takie posunięcie doprowadziłoby do schizmy w irackim szyizmie. Zdaje też sobie sprawę, że wielkie zbrojne powstanie szyitów zakończyłoby się klęską i zniweczyło ich marzenia o objęciu przywództwa w nowym Iraku.

Dlatego, zdaniem Nakasha, Muktada al-Sadr może przystać na kompromis, negocjowany z udziałem ajatollaha, pod warunkiem, że kompromis ten zapewni sadrystom miejsce na scenie politycznej Iraku.

Jak pisze dziennikarz Associated Press, Hamza Hendawi, zaskakujące sukcesy Armii Mahdiego, która w zeszłym tygodniu zajęła kilka miast na południu Iraku i wyparła Amerykanów ze znacznej części Bagdadu, uczyniły zeń bohatera w oczach części szyitów, dotychczas nie darzących go zaufaniem, a nawet części sunnitów. Może to pomóc Sadrowi w karierze politycznej. Informacje od kilku dni krążące w Iraku mówią o propozycjach przekształcenia ruchu sadrystów w partię polityczną, rozwiązania Armii Mahdiego i wchłonięcia jej milicjantów przez irackie siły bezpieczeństwa.

Amerykanie. którzy wciąż traktują Sadra jak wyjętego spod prawa i zapowiadają zdruzgotanie Armii Mahdiego, mogą jednak nie zechcieć zwrócić przeciwko sobie szyitów, wysyłając żołnierzy po Sadra do centrum Nadżafu, gdzie jego siedziba znajduje się tuż obok jednego z najświętszych miejsc szyizmu - meczetu imama Alego.

Nawet gdyby Sadra udało się aresztować w Nadżafie bez walki, mogłoby to wzburzyć społeczność szyitów, stanowiących 60 procent ludności kraju, i zrazić do koalicji umiarkowanych duchownych szyickich, od których dobrej woli zależy powodzenie amerykańskich planów politycznych w Iraku.

Młody Sadr jest synem Muhammada Sadika al-Sadra, powszechnie szanowanego wielkiego ajatollaha, zastrzelonego w 1999 roku najprawdopodobniej przez agentów Saddama Husajna. Muktada zawdzięcza swe obecne wpływy w znaczniej mierze czci, jaką iraccy szyici darzą zamordowanego ajatollaha.

Złagodniały przywódca rebelii może liczyć, że Amerykanie zgodzą się, aby ciążącym na nim oskarżeniem, iż zlecił roku temu zamordowanie konkurencyjnego duchownego, ajatollaha Abdel Madżida al-Choia, zajęli się hierarchowie szyiccy, nie zaś iracki sąd karny.

Inny możliwy kompromis mógłby polegać na tym, że wielki ajatollah Sistani poręczyłby za Muktadę. W ten sposób Sistani uzyskałby kontrolę nad ambitnym rywalem.

Uczestnicy nieoficjalnych rozmów toczących się między sadrystami a iracką Radą Zarządzającą i władzami koalicyjnymi mówią, że rodzina zamordowanego ajatollaha Choia mogłaby wycofać oskarżenie przeciwko Muktadzie. Jest to jedno z rozwiązań w zwyczajowym prawie plemiennym, w Iraku powszechnie stosowane.

em, pap