Staną pociągi na Pomorzu?

Staną pociągi na Pomorzu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pomorscy kolejarze znów strajkują. We wtorek o godz. 20 akcja protestacyjna została wznowiona. Władze PKP nie spełniły żądań kolejarzy.
Jako powód decyzji o wznowieniu protestu podał odmowę spółki PKP Przewozy Regionalne w sprawie ponownego uruchomienia w woj. pomorskim 31 pociągów oznaczonych literą F (pociągi deficytowe, nie cieszące się zainteresowaniem klientów - przyp. red.).

Strajk konduktorów z czterech związków zawodowych został zawieszony w piątek późnym wieczorem po kilkunastogodzinnych negocjacjach z zarządem spółki PKP Przewozy Regionalne.

Strony ustaliły wówczas, że samorząd województwa pomorskiego ma  pisemnie zadeklarować przekazanie ponad 36 mln zł na  dofinansowanie pociągów regionalnych. To kwota wyliczona przez Ministerstwo Finansów z tytułu podatków CIT i PIT na przewozy regionalne w Pomorskiem. Na tej podstawie spółka PKP miała wznowić zawieszoną część pociągów z literą F. Pomorski samorząd utrzymuje, że na przewozy regionalne ma w tym roku 27 mln zł, a kwota ponad 36 mln zł została źle oszacowana przez resort.

We wtorek delegacja protestujących kolejarzy, w towarzystwie posła Macieja Płażyńskiego jako mediatora, spotkała się z władzami Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Marszałek pomorski Jan Kozłowski zapoznał ich z treścią pisma, które skierował do prezesa zarządu spółki PKP Przewozy Regionalne Janusza Dettlaffa. Jest w nim mowa o tym, że wpływy z podatków będą na bieżąco monitorowane i w przypadku przekroczenia ich planowanej wielkości "będzie możliwość przeznaczenia całej nadwyżki na pasażerskie przewozy kolejowe" z zastrzeżeniem, że kwota ta nie będzie wyższa niż przeszło 36 mln zł.

Lipiński uważa, że takie stanowisko samorządu województwa pomorskiego daje spółce PKP Przewozy Regionalne gwarancję finansowania zawieszonych pociągów.

"Władze spółki oczekują chyba czeku na gotówkę od marszałka Kozłowskiego. To, co przedstawił samorząd, jest wystarczającym zapewnieniem. Ja się tylko wstydzę, że byłem dziś w Urzędzie Marszałkowskim i zająłem czas marszałkowi" - wyjaśnił Lipiński. Dodał, że we wtorek wieczorem dojdzie do spotkania MKP-S, podczas którego związkowcy zdecydują o dalszej formie protestu.

Jak powiedział prezes zarządu spółki PKP Przewozy Regionalne Janusz Dettlaff, oświadczenie marszałka Kozłowskiego nie jest "żadną gwarancją" i w związku z tym nie ma żadnych podstaw do podjęcia decyzji o ponownym uruchomieniu części pociągów regionalnych w Pomorskiem.

"W przypadku gdyby dany samorząd województwa nie osiągnął spodziewanych wpływów z podatków CIT i PIT na przewozy regionalne, jest gwarancja ministra finansów i wicepremiera Jerzego Hausnera, że kwota ta zostanie wyrównana w formie dopłaty z rezerwy celowej budżetu. A marszałek mówi tymczasem, że da pieniądze, kiedy będzie nadwyżka, co oznacza, że jeśli tak się nie stanie, to nie da dodatkowych pieniędzy. To jest nieporozumienie albo świadome manipulowanie opinią publiczną" - dodał Dettlaff.

Jego zdaniem, z pisma, które dostał od marszałka Kozłowskiego, jasno wynika, że pomorski samorząd osiągnął już ponad 36 mln zł spodziewanych z podatków, ale część tych pieniędzy, zamiast przeznaczyć na pociągi regionalne, wydał na inne cele.

Akcję protestacyjno-strajkową kolejarzy w woj. pomorskim rozpoczęli w poprzedni poniedziałek związkowcy z NSZZ "Solidarność". Po kilkunastu godzinach przerwali blokadę torów na stacji technicznej PKP w Gdyni-Leszczynkach. Nie przerwali jednak strajku drużyn konduktorskich. W środę do strajkujących kolejarzy z "S" dołączyli konduktorzy z dwóch innych organizacji: Związku Zawodowego Kolejarzy "Pomorze", Związku Zawodowego Transportu Kolejowego oraz chojnickiego Związku Zawodowego "Integra". W piątek akcja została zawieszona.

oj, pap