Premier Singh dokończy reformy

Premier Singh dokończy reformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Indii Abdul Kalam powierzył misję utworzenia rządu przedstawicielowi Partii Kongresowej, byłemu ministrowi finansów Manmohanowi Singhowi.
Stojąc w niebieskim turbanie obok przywódczyni Partii Kongresowej Soni Gandhi, która wcześniej zrezygnowała z planów zostania premierem i ustąpiła mu miejsca, Singh zobowiązał się kontynuować reformy gospodarcze, zapoczątkowane przez siebie ponad 10 lat temu, i uczynić "wiek XXI stuleciem Indii".

"Zawsze mówiliśmy, że reformy gospodarcze, kładące nacisk na  czynnik ludzki, będą kontynuowane" - powiedział reporterom uśmiechnięty 71-letni Singh po wizycie u prezydenta, któremu zgłosił gotowość utworzenia rządu w imieniu Partii Kongresowej, niespodziewanej zwyciężczyni wyborów parlamentarnych zakończonych 10 maja.

"Damy światu i naszemu narodowi model reform gospodarczych, który wzmocni procesy rozwoju i stworzy nowe możliwości biednym i  poniewieranym" - powiedział Singh.

Nominacja Singha nastąpiła po dniu gorączkowych starań Partii Kongresowej, by nakłonić Sonię Gandhi, główną autorkę sukcesu wyborczego Partii Kongresowej, do cofnięcia rezygnacji. Zwolennicy Soni Gandhi demonstrowali przed jej rezydencją w  Delhi, prowadzili strajki głodowe w różnych miastach kraju, kładli się na tory kolejowe, by zatrzymać pociągi, a nawet na znak niezadowolenia wybili szyby w siedzibie Partii Kongresowej sąsiadującej z rezydencją jej przywódczyni. Rano kierownictwo partii demonstracyjnie podało się do dymisji. Kiedy jednak nawet wtedy Sonia Gandhi nie zmieniła swego postanowienia, Kongresowi członkowie parlamentu jednomyślnie wybrali jej faworyta Manmohana Singha na premiera-elekta.

Singh, były minister finansów i ojciec indyjskich prorynkowych reform gospodarczych w pierwszej połowie lat 90., będzie pierwszym sikhem na stanowisku premiera Indii. Sikhowie są niewielką 2-procentową, ale prężną społecznością, zamieszkującą głównie stan Pendżab na północnym zachodzie Indii. Słyną z przedsiębiorczości, wielu z nich tradycyjnie służy w siłach zbrojnych, a w latach indyjskiej "zielonej rewolucji" rolniczej uczynili Pendżab spichlerzem pszenicznym kraju.

Sonia Gandhi, Włoszka z urodzenia, 57-letnia wdowa po zamordowanym byłym premierze Rajivie Gandhim, uchyliła się od objęcia urzędu premiera w obliczu zjadliwych ataków na temat jej obcego pochodzenia, podjętych przez nacjonalistów hinduskich, którzy w wyniku wyborów utracili władzę. Pani Gandhi zachowa jednak mocną pozycję polityczną jako przewodnicząca Partii Kongresowej.

Singh, wytrawny ekonomista, ma powszechnie opinię uczciwego i mądrego, ale będzie musiał wykazać wielką zręczność polityczną, aby zapanować nad działaczami Kongresowymi, którzy przyzwyczaili się okazywać posłuszeństwo tylko przywódcom z dynastii Nehru-Gandhich. Kłopoty mogą mu też sprawiać często rozbieżne postulaty partii koalicyjnych, bez których Partia Kongresowa nie ma większości w parlamencie.

"Objęcie urzędu premiera przez ojca indyjskiego programu reform byłoby bardzo korzystne z punktu widzenia rynków" - powiedział w środę rano Prasenjit Basu, dyrektor firmy doradczej Robust Economic Analysis Ltd z Singapuru. Przestrzegł jednak przed "nadmierną euforią", bo, jak to ujął, "doktor Singh jako reformator gospodarczy jest wysoko ceniony, ale jego talentów jako menedżera politycznego jeszcze nie wypróbowano".

Jednak indyjskie rynki finansowe już we wtorek zareagowały zwyżką kursów na wiadomość, że pionier prorynkowych reform gospodarczych może zostać szefem rządu. W środę giełda bombajska zanotowała kolejny, blisko trzyprocentowy wzrost cen akcji.

em, pap