Lekcja pokory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robienie dobrej miny do złej gry staje się ostatnio specjalnością polskiej polityki zagranicznej. Kolejną gorzką pigułkę trzeba było przełknąć przy wizycie premiera Hiszpanii Jose Luisa Rodrigueza Zapatero.
Gdy socjaliści Zapatero rok temu nieoczekiwanie zwyciężyli w wyborach w Hiszpanii, natychmiast zerwali sojusz z Polską w obronie nicejskiego systemu głosowania. Mimo łączącej nas wspólnoty interesów Zapatero nie miał żadnych skrupułów przekreślając uzgodnienia swego poprzednika Jose Marii Aznara - ważniejsze dla niego były dobre układy z przeciwnikami Traktatu Nicejskiego: Francją i Niemcami. Mimo takiego afrontu hiszpański premier snuł na dzisiejszej konferencji prasowej opowieści o wspólnych celach łączących nasze kraje. - Gdy tylko Unia Europejska przyjmie konstytucję europejską, Polska i Hiszpania będą ze sobą blisko współpracowały. W końcu jesteśmy do siebie podobni, mamy taki sam potencjał demograficzny - tłumaczył w odpowiedzi na pytanie "Wprost". Takim samym językiem posługiwał się Belka. - Nie można porównywać Traktatu Nicejskiego do projektu konstytucji. To tak, jakby szukać różnic między jednym kołem a całym samochodem - barwnie wyjaśniał polski premier. Dwa lata temu skrzyczał nas prezydent Jacques Chirac, a niedawno ministrowie spraw zagranicznych Polski i Francji zapewniali w Warszawie o bardzo dobrych stosunkach łączących oba kraje. Rok temu zdradzili nas Hiszpanie, a teraz premierzy Zapatero i Belka wspólnie zapewniają o fantastycznej atmosferze wspólnych rozmów. Polskie początki w Unii Europejskiej to na razie gorzka lekcja pokory.

Agaton Koziński