FOZZ: Obrona chce unieważnienia procesu (aktl.)

FOZZ: Obrona chce unieważnienia procesu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Żemek jako dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego był ubezwłasnowolniony w swej pracy przez służby specjalne; zamiast ludzi do pracy w FOZZ, dostawał od swych przełożonych polecenia i rozkazy - mówił w poniedziałek przed sądem obrońca Żemka, mec. Grzegorz Majewski.
Według adwokata, Żemek jako absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, w latach 70. podpisał zobowiązanie do współpracy z  wojskowymi służbami specjalnymi PRL, potem wyjechał do Brukseli, później trafił do Banku Handlowego w Warszawie, do ekspozytury tego banku w Luksemburgu, stamtąd zaś - do FOZZ. Mec. Majewski przedstawił system, w myśl którego agenci służb specjalnych są wykorzystywani najpierw do tajnej współpracy, powierza im się coraz poważniejsze zadania, a gdy agent jest już postacią znaną, podpisuje się z nim rozwiązanie współpracy, bo jako osoba ulokowana wysoko w strukturze państwowej nie może już prowadzić zwykłej działalności wywiadowczej. "Z Żemkiem rozwiązanie współpracy podpisano w 1989 r." - dodał obrońca.

Wskazywał on, że osobą, która w swoich rękach skupiała pełnię władzy i decyzji w sprawie długu PRL, był wiceminister finansów Janusz Sawicki, który szefował radom nadzorczym FOZZ, Banku PKO SA, Banku Handlowego, a także główny negocjator Polski ds. restrukturyzacji zagranicznego długu. To on zaproponował Żemkowi dyrektorską funkcję w FOZZ. Żemek zaś, według adwokata, chciał zajmować się skupem długu i odzyskaniem "czarnych pieniędzy" wywiezionych z Polski przez Centrale Handlu Zagranicznego. "Robił to bałaganiarsko, ale miał misję" - przekonywał mec. Majewski.

Majewski wniósł o uniewinnienie lub umorzenie sprawy z  powodu braku przestępstwa, względnie przedawnienia.

W ponad trzygodzinnym wystąpieniu przed Sądem Okręgowym w Warszawie adwokat przekonywał, że jego klient jako dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, starał się dla dobra kraju wykupywać dług zagraniczny PRL i robił to w ramach "eksperymentu gospodarczego", który miał przynieść krajowi wielkie zyski. Transakcje, jakie prowadził FOZZ, były wówczas w Polsce "operacjami niekonwencjonalnymi", gdy tymczasem w  krajach kapitalistycznych takie pojęcia jak akredytywa lub  management, port folio, to pojęcia ogólnie znane - mówił obrońca.

Według mec. Majewskiego, "medialne pokazywanie adwokatury, jako sprawcy przedawnienia procesu", jest niesłuszne. "Do przedawnienia może prowadzić pośpiech, nierzetelność gromadzenia dokumentów, niezrozumiałe przetrzymywanie sprawy w prokuraturze, długi czas, jaki minął przed wejściem procesu na wokandę i wreszcie zmiana sędziego prowadzącego" - powiedział obrońca, wnosząc o  oczyszczenie Żemka z zarzutów.

Obrońca Janiny Chim w procesie w sprawie FOZZ, mec. Jacek Brydak wniósł przed Sądem Okręgowym w Warszawie o uniewinnienie swej klientki lub wznowienie przewodu sądowego i "przeprowadzenie procesu zgodnie ze  standardami Konstytucji, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz procedury karnej".

W trwającym zaledwie kilkanaście minut przemówieniu adwokat stwierdził, że sąd pozbawił Chim prawa do obrony, a sprawa nie  została rozpoznana w rozsądnym terminie przez niezawisły sąd - to  zaś stanowi naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz  Konstytucji RP. Odnosząc się do przewlekłości postępowania Brydak podkreślił, że akta sprawy FOZZ były w prokuraturze przez około 2200 dni, a w dyspozycji sądu - przez ok. 2700 dni. "Przypisywana adwokatom przewlekłość kilku dni to 0,06 promila" - mówił.

"To ma być obrona oskarżonej Chim, a nie pana, w postępowaniu dyscyplinarnym" - skomentował te słowa sędzia Andrzej Kryże.

Na koniec swego wystąpienia mec. Brydak oświadczył, że w związku ze sposobem, w jaki po wypowiedzeniu mu obrony przez Chim został ustanowiony przez sąd jej obrońcą z urzędu, wnosi o nie przypisywanie mu wynagrodzenia za obronę z urzędu.

ks, pap