Instytut Pamięci Niezależnej

Instytut Pamięci Niezależnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Miała być walka na teczki, wywoływanie polskiego piekła i instrumentalne posługiwanie się przeszłością do bieżącej walki politycznej. Gdy pięć lat temu powstawał Instytut Pamięci Narodowej, towarzyszyła temu atmosfera politycznej awantury, a prezesa IPN nie można było wybrać przez wiele miesięcy.
Toteż gdy w czerwcu 2000 roku parlament wybrał wreszcie Leona Kieresa na szefa Instytutu Pamięci Narodowej, wielu przypuszczało, że będzie to misja trudna. Ale nikt nie przewidział, że aż tak trudna. Przez te pięć lat Kieresa krytykowali wszyscy. Prawica niezadowolona ze zbyt ostrożnego jej zdaniem sięgania do materiałów SB i odważnego zajęcia się sprawą Jedwabnego. Lewica, która zarzucała Instytutowi grzebanie się w brudach PRL-owskiej przeszłości i stawianie przed sądami zbrodniarzy komunizmu. W ostatniej sprawie, tzw. listy Wildsteina, postawa Kieresa nie podobała się właściwie nikomu: ani zwolennikom, ani przeciwnikom lustracji.

W przypadku tak newralgicznego urzędu, jakim jest IPN, krytyka ze wszystkich stron paradoksalnie oznacza pochwałę. Bo stworzony przez prof. Kieresa instytut nie chodził ani na pasku lewicy, ani prawicy. Nie stał się ani Instytutem Amnezji Narodowej, ani Instytutem Narodowego Odwetu. Zgodnie z nazwą, stał się Instytutem Narodowej Pamięci, co jest bodaj największą zasługą prof. Leona Kieresa.

Nic nie wskazuje na to, że następne pięć lat działalności IPN będzie łatwiejsze. Dlatego dobrze by było, gdyby to właśnie prof. Kieres mógł kontynuować swą misję przez następną kadencję.

Marcin Dzierżanowski