Kobylański: nie jestem szmalcownikiem

Kobylański: nie jestem szmalcownikiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polonijny biznesmen Jan Kobylański zaprzeczył, by w czasie wojny wydał żydowską rodzinę Niemcom. Oświadczył, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe.
Według Kobylańskiego są one obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego w Ameryce Południowej oraz na "odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w kraju".

Datowane w Montevideo na 20 marca oświadczenie Kobylańskiego, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej, PAP otrzymała w sobotę z Urugwaju pocztą elektroniczną. Przed kilkoma dniami PAP skierował prośbę o  komentarz do zarzutów wobec Kobylańskiego do jego sekretariatu.

Kobylański napisał w oświadczeniu, że w ostatnich dniach polskie media "poświęciły jego osobie wiele, a może nazbyt wiele miejsca". "Oświadczam, że wszystkie zawarte w tych publikacjach dane, dotyczące mojej osoby są nieprawdziwe, obliczone na  skompromitowanie mojej osoby, jako wieloletniego działacza polonijnego w Ameryce Południowej, a jednocześnie odwrócenia uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w Kraju" - napisał.

Wyraził przekonanie, że jego sprawa to "temat zastępczy" przed wyborami, w obliczu "kompromitacji obecnej władzy w Polsce".

"Służby specjalne specjalizujące się w takich zagadnieniach podpowiedziały rządzącym, że najlepiej zwrócić uwagę społeczeństwa na moją osobę, zarzucając mi współpracę z Niemcami i wydanie im  rzekomo przeze mnie rodziny żydowskiej. Ten temat bardzo czuły w  Polsce kupiła natychmiast prasa i telewizja - nie mając żadnych dowodów ku temu - wydała wyrok na moja osobę, zanim udowodniono mi te pomówienia i zanim wyrok wydał prawowity sąd" - oświadczył Kobylański. Nie odniósł się natomiast do zarzutów, że był sowieckim agentem. Nie skomentował też zapowiedzi jego ekstradycji z Urugwaju.

Ostatnio IPN odnalazł dokumenty, których zaginięcie prokuratura uznała za powód do umorzenia w 1955 r. postępowania w sprawie Janusza (dziś używa imienia Jan) Kobylańskiego. Wskazują one, że  Kobylański denuncjował Niemcom Żydów, którym za zapłatę miał wyrobić dokumenty. Dokumenty te mogą być podstawą wniosku o  ekstradycję polonijnego biznesmena z Urugwaju, uchodzącego za  sponsora Radia Maryja i Telewizji Trwam. O ekstradycję prawdopodobnie wystąpi minister sprawiedliwości. Denuncjowanie ukrywających się Żydów to udział w nieulegającej przedawnieniu zbrodni ludobójstwa - podkreśla IPN.

Z dokumentów, do których dotarły "Wiadomości" TVP, wynika zaś, że w 1953 r. Austria ostrzegała przed Kobylańskim władze Paragwaju. Określono wówczas Kobylańskiego jako "niebezpiecznego agenta, prowokatora i sowieckiego szpiega" i osobę, która stanowi niebezpieczeństwo "dla wspólnych interesów Zachodu". "Gazeta Wyborcza" zarzuca z kolei Kobylańskiemu sfałszowanie zaświadczenia Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, które wskazuje, że miał być więźniem obozów koncentracyjnych.

W 2004 r. "GW" opisała działalność dzisiejszego milionera 82-letniego Kobylańskiego, nazywanego przez "GW" "chorobliwym antysemitą". Według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy, a w 1952 r. wyjechał do Paragwaju. "GW" sugeruje, że rola Kobylańskiego w obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Łacińskiej. W latach 80. zajął się on działalnością polonijną. Przez dziesięć lat był nawet honorowym konsulem RP. Z funkcji tej usunął go w 2000 r. szef MSZ Władysław Bartoszewski. Powodem było m.in. bezpardonowe atakowanie przez Kobylańskiego polskich ambasadorów w Ameryce Południowej.

ss, pap