Tylko "Słoni" żal

Tylko "Słoni" żal

Dodano:   /  Zmieniono: 
Portugalia, czyli faworyt w meczu z Meksykiem, udowodniła, że ci, którzy nie brali jej poważnie pod uwagę w szacunkach przedturniejowych, byli w błędzie.
Jest to jeden z nielicznych zespołów, który wygrał wszystkie mecze. Portugalia grała wprawdzie w składzie mocno rezerwowym: brazylijski trener Scolari dał odpocząć pewniakom, wypróbował siłę rezerw – ale te okazały się nie byle jakie. Portugalia zrobiła swoje. Znakomicie grał skrzydłowy Simao. Potwierdził swoją klasę, czego w zasadzie robić nie musiał, bo jest ona bezsprzeczna, weteran Figo. Natomiast Meksyk walczył dzielnie, jak to ma w zwyczaju, ale zawiódł. Nie chodzi tu tylko o niewykorzystany rzut karny. Miarą zagubienia dobrych przecież piłkarzy Meksyku był moment, kiedy tak rutynowany piłkarz jak Rafael Marquez, podpora Barcelony, w sposób niedorzeczny uderzył na własnym polu karnym piłkę ręką, przez co oczywiście sprokurował karnego i pozbawił swoją drużynę szans. Przy tych wszystkich niedoskonałościach Meksyk kwalifikuje się jednak do dalszych gier, które zapowiadają się bardzo ciekawie, bo trafia na Argentynę, a Portugalia zmierzy się z Holandią.

W drugim meczu, który był już właściwie tylko prestiżowym, choć jeszcze cień szansy przyświtywał Angolańczykom, zawodnicy ci zremisowali z Iranem 1 do 1. Akcja i bramka piłkarzy Angoli mogłaby być ozdobą meczu finałowego. Niedoceniani piłkarze z Afryki zaimponowali nie tylko walecznością, ale też całkiem niezłym wyszkoleniem technicznym. Angolańczycy wracają do domu z honorem. Zremisowali w końcu dwa mecze. Zawiódł natomiast sromotnie Iran, który posiada sporo zawodników odgrywających całkiem poczesne role w piłce europejskiej. Kraj ten to jednak wciąż peryferie światowego futbolu.

O wiele ciekawsze rzeczy działy się w drugiej grupie, przede wszystkim w meczu wieczoru, w którym Argentyna bezbramkowo zremisowała z Holandią. Zmierzyli się faworyci, dwa wielkie zespoły. Argentyna po olśniewającej piłce jaką zademonstrowała w poprzednich meczach, uchodziła za faworyta absolutnego. Widać było pewne skrępowanie graczy holenderskich, pewną wyczuwalną obawę. Oba zespoły przystąpiły do meczu w składach bardzo rezerwowych. Trener Pekerman jak i Van Basten postanowili sprawdzić swoich dublerów, wypróbować jakimi dysponują rezerwami. Sam mecz był dobrym widowiskiem, choć nie tak ekscytującym na jakie się zapowiadał. W przekroju spotkania lepsza była Argentyna, która stworzyła więcej szans bramkowych. W pierwszej połowie wspaniałymi próbkami talentu błyskali zarówno Messi jak i Tevez. Świetnie dyrygował grą Riquelme. Niezawodnym jak zwykle defensywnym pomocnikiem był Mascherano. W drugiej połowie odzyskała inicjatywę Holandia, która grała składniej, coraz pewniej. Myślę, że oba te zespoły nie tylko nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa, ale mogą w turnieju odegrać dużą rolę.

Dramatyczny mecz rozegrały „Słonie afrykańskie” z drużyną Serbii, zmasakrowaną przez świetną Argentynę. Wydawało się, że Serbia odrodzi się, prowadziła przecież już 2:0, ale piłkarze z Afryki udowodnili, że stanowią grupę niezwykle utalentowanych zawodników. Zdołali się poderwać, doprowadzili do remisu i ostatecznie wygrali 3:2. W pełni im się to należało, bo potencjał tego zespołu był ogromny. Suma indywidualnych umiejętności - wręcz imponująca. Stawiam tezę, że gdyby Wybrzeże Kości Słoniowej grało nieomal w którejkolwiek innej grupie, prawdopodobnie wyszłoby z niej śpiewająco i mogłoby zrobić wielką furorę na tych mistrzostwach. I tak wszakże pozostawili dobre wrażenie, a ich piłkarze będą nadal rozchwytywani przez czołowe zachodnie kluby.

Czytaj też:

Portugalia i Meksyk w drugiej rundzie
Remis Angoli z Iranem
Remis na szczycie
"Słonie" wygrywają