Jeśli honorowym warszawiakiem zostaje Lech Wałęsa, to znaczy, że nie ma już honorowych warszawiaków.
Kiedyś mieszkali w stolicy prawdziwi charakterniacy. Taki Benek Kwiaciarz z noweli Marka Nowakowskiego nigdzie się nie spieszył, miał czas, żeby pomyśleć o życiu i przede wszystkim kochał kwiaty. – Nie dla mnie forsa z tego interesu, ale lubię to – tłumaczył koledze w szklarni na peryferiach miasta. = Skupiona, delikatna robota… Ale inne rzeczy też… Kobieta dla zdrowia nawet konieczna. Kielicha chlapnąć…
A dziś? Bufetowa na stolcu, niedoszły arcybiskup z barwną przeszłością, grobowiec Euro 2012 w postaci Stadionu Dziesięciolecia, parodia równości, przegrany sezon Legii, a teraz tytuł honorowego obywatela Warszawy dla Lecha Wałęsy.
Jeśli honorowym warszawiakiem zostaje architekt porozumienia z komunistami, to znaczy, że nie ma już honorowych warszawiaków. Kielicha może jeszcze i kto chlapnie, ale kwiatów już nikt nie kocha. A ludzie bez pasji - wiadomo. Sprzedadzą swoje miasto bez skrupułów, choćby jako przestrzeń reklamową dla politycznych graczy.
Po Okrągłym Stole, po "lewym czerwcowym" i po świadectwach przywódców pierwszej "Solidarności" wydawało się, że już nikt nie poniesie Wałęsy na sztandarach. A jednak. Warszawiakom proponuję, żeby byłemu prezydentowi urządzili jeszcze biuro na najwyższym piętrze Pałacu Kultury i Nauki. Nawet gdyby Wałęsa nie miał czasu tam przesiadywać i w zastępstwie przysłałby Miecia Wachowskiego, byłby to strzał w dziesiątkę. Spektakularne połączenie dwóch symboli, które decydują dziś o kondycji miasta.
A dziś? Bufetowa na stolcu, niedoszły arcybiskup z barwną przeszłością, grobowiec Euro 2012 w postaci Stadionu Dziesięciolecia, parodia równości, przegrany sezon Legii, a teraz tytuł honorowego obywatela Warszawy dla Lecha Wałęsy.
Jeśli honorowym warszawiakiem zostaje architekt porozumienia z komunistami, to znaczy, że nie ma już honorowych warszawiaków. Kielicha może jeszcze i kto chlapnie, ale kwiatów już nikt nie kocha. A ludzie bez pasji - wiadomo. Sprzedadzą swoje miasto bez skrupułów, choćby jako przestrzeń reklamową dla politycznych graczy.
Po Okrągłym Stole, po "lewym czerwcowym" i po świadectwach przywódców pierwszej "Solidarności" wydawało się, że już nikt nie poniesie Wałęsy na sztandarach. A jednak. Warszawiakom proponuję, żeby byłemu prezydentowi urządzili jeszcze biuro na najwyższym piętrze Pałacu Kultury i Nauki. Nawet gdyby Wałęsa nie miał czasu tam przesiadywać i w zastępstwie przysłałby Miecia Wachowskiego, byłby to strzał w dziesiątkę. Spektakularne połączenie dwóch symboli, które decydują dziś o kondycji miasta.