Największy popyt jest na żółtych i zielonych. Bowiem dokooptowanie tych partii do którejś ze "zwycięskich" ugrupowań - w zależności od tego, która z nich weszłaby z nimi w koalicje - pozwoliłoby Schroederowi lub Merkel zagarnąć fotel kanclerza dla siebie.
Wariant czerwony-czarny komponuje się kolorystycznie, matematycznie daje większość - 190 w parlamencie, ale jest o tyle niebezpieczny politycznie, że Merkel lub Schroeder (ew. oboje) musiałby zrezygnować z fotela kanclerza. Ani Merkel, ani Schroeder z ich wygórowanymi ambicjami polityczne nigdy się na to nie zgodzą. Coraz głośniej mówi się jednak, że czerwono- czarni dogadają się ze sobą za lub bez zgody swoich przewodniczących, a wtedy albo Merkel ze Schroederem będą na fotelu kanclerza po dwa lata, albo - w myśl przysłowia - tam gdzie dwóch się biło, tam trzeci skorzysta. Tylko kim może być ten trzeci?
Małgorzata Zdziechowska