Wałęsa pokrzywdzony przez służby PRL (aktl.)

Wałęsa pokrzywdzony przez służby PRL (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były prezydent Lech Wałęsa otrzymał status pokrzywdzonego od Instytutu Pamięci Narodowej. Zapowiedział, że zamierza obejrzeć swoją teczkę w IPN i, że będzie pozywał osoby, które nadal będą twierdzić, że był agentem.
Przyznanie statusu pokrzywdzonego oznacza, że dana osoba była inwigilowana przez służby specjalne PRL, a nie była ich agentem. Odpowiednie zaświadczenie przekazał w Gdańsku Wałęsie dyrektor gdańskiego oddziału IPN Edmund Krasowski w obecności p.o. prezesa IPN Leona Kieresa.

Wałęsa powiedział dziennikarzom, że jest usatysfakcjonowany decyzją IPN.

"Jest satysfakcja z tego punktu widzenia, że są ludzie i  instytucje, którzy pomagają w wyjaśnieniu. Satysfakcja, że jednak ten kraj staje się naprawdę uporządkowany, że nie można pomawiać, jest możliwość sprawdzenia i udowodnienia. Z tego punktu widzenia jest satysfakcja, bo takich ludzi, jak ja jest więcej i każdy obywatel może się znaleźć w podobnej sytuacji" - wyjaśnił.

Wałęsa w marcu br. złożył w gdańskim oddziale IPN wniosek o  udostępnienie mu jego teczki. Zaznaczył, że robi to, aby  udowodnić, że poglądy, głoszone na antenie Radia Maryja na temat jego rzekomej agenturalności, są nieprawdą.

Wałęsa zapowiedział, że zamierza obejrzeć w IPN zgromadzone na jego temat materiały. Zastrzegł jednak, że nie wie, kiedy to  zrobi, gdyż jest bardzo zajęty. W sprawie byłego prezydenta zgromadzono w Instytucie kilkadziesiąt tomów akt.

Asystentka b. prezydenta, Maria Wałęsa, powiedziała, że po  zapoznaniu się z materiałami Wałęsa upubliczni materiały na swój temat zgromadzone w IPN. "Na pewno, nieograniczony dostęp do nich będą mieli wszyscy chętni historycy. Niewykluczone, że dokumenty te będą też przekazywane dziennikarzom lub zostaną ujawnione w  internecie" - wyjaśniła.

B. prezydent po raz kolejny podkreślił, że nie był agentem. "Chcę państwa przekonać. Nie gram o nic,, nie kandyduję nigdzie, że  naprawdę nie zrobiłem niczego, z czego musiałbym się tłumaczyć. Nigdy nie zdradziłem, ani robotników, ani idei i nie byłem po  stronie komunistycznej, byłem śmiertelnym wrogiem" - dodał.

Wałęsa zaznaczył, że nie był "święty". "Popełniłem parę błędów, ale nie w tym znaczeniu, że zdrada i wycofanie się" -  powiedział.

B. prezydent zapowiedział jednocześnie, że będzie pozywał do  sądu osoby, które będą nadal twierdzić, że był agentem. Wyjaśnił, że prowadzenie tych spraw sądowych zleci emerytowanym adwokatom, aby mogli dorobić. "Dam upoważnienie i proszę uczyć kultury i  porządku ludzi, którzy zachowują się nie fair" - wyjaśnił.

"Ja już nie myślę się tym zajmować. Mam nadzieję, że to  wystarczy, dwa wyroki (decyzja IPN oraz orzeczenie Sądu Lustracyjnego w 2000 r. o tym, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL - PAP), wystarczą bym nie musiał się tłumaczyć, że coś tam nie  fair się zachowywałem" - podkreślił Wałęsa.

Przyznał jednak, że nie wierzy, iż ci, którzy do tej pory mówili publicznie o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa wycofają się z tych oskarżeń. "Niektórzy nie mogą, bo tak daleko zaszli, że wycofanie jest niemożliwe" - dodał.

"Trochę im współczuję, tracą rację bytu. Nie będą mogli tego tematu rozwijać, bo nikt poważny nie będzie ich słuchał. Muszą się przebranżowić" - powiedział b. prezydent.

Kieres powiedział, że b. prezydent powinien być dla  wszystkich polskim bohaterem. "Polska ma bohatera, który powinien być naszym wspólnym bohaterem i wokół którego powinniśmy nasze oceny historii zjednoczyć" - podkreślił.

Wyjaśnił, że Wałęsa otrzymał status pokrzywdzonego przede wszystkim "na podstawie zgromadzonych materiałów oraz ustawy o  IPN, z uwzględnieniem oczywiście wyroku Trybunału Konstytucyjnego". Pod koniec października 2005 r. TK podkreślił, że prawomocne orzeczenia Sądu Lustracyjnego mają być wiążące dla  wszystkich organów państwa, w tym także IPN.

W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa, kandydujący wówczas na urząd prezydenta, złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Sąd uznał, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy.

"Podkreślam dzisiaj z najwyższą starannością. Instytut nie  przyznaje statusu pokrzywdzonego, bo ten status Lech Wałęsa sam swoją działalnością sobie przyznał. My tylko potwierdzamy. Instytut potwierdził dzisiaj, że informacje zgromadzone w  dokumentach IPN uprawniają Instytut do uznania Lecha Wałęsy za  pokrzywdzonego" - powiedział Kieres. Podkreślił zarazem, że w  sprawie Wałęsy IPN "starał się dochować najwyższej staranności".

Kieres wyjaśnił, że przy podjęciu przez IPN decyzji o  przyznaniu b. prezydentowi statusu pokrzywdzonego nie miał znaczenia proces niszczenia dokumentów SB na początku lat 90. W  gdańskiej SB zniszczono wówczas ok. 80 procent akt. "Mieliśmy to  szczęście, że materiały dotyczące Lecha Wałęsy w takim właśnie stopniu nie zostały zniszczone" - dodał.

"Panie prezydencie, liczę, że skromny związkowiec zapisze się w pańskiej pamięci jako ten, który starał się uczciwie, rzetelnie i obiektywnie ocenić pana sytuację. Tym bardziej mam satysfakcję z  dzisiejszego spotkania" - zwrócił się do Wałęsy Kieres.

IPN nie otrzymał dotychczas materiałów z Komitetu Noblowskiego w Oslo. Chodzi o udostępnienie dokumentacji dotyczącej rzekomej współpracy Wałęsy z SB, przekazanej Komitetowi w celu niedopuszczenia do przyznania przywódcy "S" pokojowej Nagrody Nobla w 1982 r. Na materiały z Oslo czeka gdański oddział IPN w związku z prowadzonym od maja 2005 r. śledztwem ws. podejrzenia popełnienia w latach 80. przez funkcjonariuszy SB zbrodni komunistycznej na szkodę Wałęsy.

Zarówno Kieres, jak i Krasowski, powiedzieli w środę, że  odpowiedź od Komitetu Noblowskiego "nie będzie miała wpływu na  status pokrzywdzonego" Wałęsy.

ss, ks, pap