Melnyczenko wciąż obciąża Kuczmę

Melnyczenko wciąż obciąża Kuczmę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Major Mykoła Melnyczenko, były ochroniarz prezydenta Leonida Kuczmy powtórzył swe wcześniejsze oskarżenia, że to były szef państwa wydał zlecenie zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadzego.
Melnyczenko - jak twierdzi - nagrywał rozmowy prowadzone w  gabinecie Kuczmy.

Oprócz eksprezydenta winnym śmierci dziennikarza internetowej gazety "Ukraińska Prawda" jest według Melnyczenki obecny przewodniczący parlamentu Ukrainy, Wołodymyr Łytwyn.

Było to pierwsze spotkanie majora z dziennikarzami od jego przyjazdu na Ukrainę. Powrócił on do Kijowa w zeszłą środę po pięciu latach spędzonych w USA, dokąd zbiegł z taśmami.

"Taśmy Melnyczenki" mogą być wykorzystane jako dowód w śledztwie w sprawie o zabójstwo Gongadzego. Dziennikarz został porwany w  centrum Kijowa 16 września 2000 roku. W listopadzie tego samego roku jego pozbawione głowy ciało znaleziono w lesie pod Kijowem.

Na "taśmach Melnyczenki" słychać, jak Kuczma w gniewie mówi o  konieczności pozbycia się Gongadzego, który pisał w swych artykułach o korupcji w szeregach ówczesnej władzy.

Drugi oskarżony przez Melnyczenkę polityk - Wołodymyr Łytwyn - chciał śmierci opozycyjnego dziennikarza z przyczyn... osobistych.

"Litwin miał własne powody, by nienawidzić Georgija Gongadzego" - powiedział tajemniczo major.

Obecny na konferencji były deputowany Ołeksandr Jeliaszkewycz -  inny uciekinier z Ukrainy w czasach Kuczmy - wyjaśnił, że powodem nienawiści Łytwyna do Gongadzego były "związki z kobietą". Nie  kontynuował jednak tematu.

Większą część poniedziałkowej konferencji prasowej Melnyczenko poświęcił na udowadnianie, że to właśnie on dokonał nagrań w  gabinecie Kuczmy. Zaprezentował fragment nagrania, na którym - jak powiedział -  słychać "skrzypienie sprężyn kanapy Kuczmy". Właśnie pod nią były ochroniarz umieszczał sprzęt nagrywający.

Byli koledzy i zwierzchnicy majora, którzy również przybyli na to  spotkanie, twierdzili, że Melnyczenko nie mógł bez zezwolenia wchodzić do gabinetu prezydenta.

Sprawa śmierci Gongadzego ciągnie się już kilka lat. Wyjaśnienie zagadkowego zabójstwa dziennikarza obiecał po dojściu do władzy w  lutym br. obecny prezydent Wiktor Juszczenko. Dzisiaj prokuratura zna jedynie wykonawców bestialskiego czynu. Są to byli oficerowie ukraińskiej milicji. Zleceniodawcy nadal znajdują się na wolności.

ss, pap