GIEŁDA STRACONYCH SZANS

GIEŁDA STRACONYCH SZANS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po kilkunastu latach wyczerpał się potencjał grupki zapaleńców, którzy potrafili zbudować rynek od zera
Od podjęcia decyzji o utworzeniu giełdy do pierwszego notowania minęło zaledwie kilka miesięcy. Wtedy nie przejmowano się, że sala notowań była dopiero remontowana ani że stoły i komputery były pożyczone. Entuzjazm wystarczał za wszystko. Domy maklerskie powstawały jeden po drugim.
Euforia opadła po kilku latach. Skończyły się wielkie prywatyzacje, a nowe instrumenty pojawiały się z opóźnieniem. Zaprzepaszczona została też szansa na stworzenie silnego rynku kapitałowego przed wejściem Polski do Unii Europejskiej.

Dobre złego początki

W pierwszych dwóch latach funkcjonowania giełdy na parkiecie notowane były wyłącznie spółki prywatyzowane przez skarb państwa. Mimo to w drugim roku działalności GPW liczba notowanych na niej spółek została podwojona. Ostatnim udanym rokiem był rok 1997, kiedy do publicznego obrotu wprowadzono aż 40 nowych emisji.
Sytuacja zmieniła się niemal z dnia na dzień. Kryzys rosyjski, brak dużych prywatyzacji i coraz gorsza koniunktura dotknęły giełdę znacznie wcześniej niż spowolnienie gospodarcze. Zaczęła spadać nie tylko liczba debiutów, ale i kolejnych emisji przeprowadzanych przez spółki już notowane. Malała też liczba domów maklerskich. - Procesy prywatyzacyjne zamiast służyć rynkowi, przede wszystkim go drenowały, ponieważ pozyskane środki nie wpływały do prywatyzowanych spółek, lecz bezpowrotnie wychodziły z rynku - twierdzi Krzysztof Wantoła, były prezes Izby Domów Maklerskich. - Giełda powstała jako podstawowe narzędzie dla procesów prywatyzacyjnych i jako takie sprawdziła się w pierwszej połowie lat 90. Potem skończył się okres łatwego dopływu emitentów z "państwowego worka".
- W gremiach regulacyjnych i decyzyjnych brakuje myślenia o całym rynku kapitałowym i spójnej wizji jego roli w gospodarce, a w ślad za tym tworzenia warunków rozwoju - mówi Wantoła.
- Nie ma całościowej i stabilnej koncepcji tego, czym powinna być giełda, jakie pełnić funkcje, jak działać. Raz słyszymy: prywatyzować, raz: nie prywatyzować, raz: wchodzić w alianse, potem znów: nie wchodzić w alianse. Kilka lat temu powstała strategia giełdy, która miała się wpisać w strategię skarbu państwa, czyli rządową, ale zmienił się minister. Potem było ich jeszcze kilku, ale żaden nie zdążył się zająć tym problemem, mimo że zawsze deklarował poparcie dla rynku - dodaje Krzysztof Grabowski, były prezes Związku Maklerów i Doradców. Stanowiska Ministerstwa Skarbu BusinessWeekowi nie udało się poznać, mimo że staraliś-my się o to od dwóch miesięcy.
Sama strategia GPW też rodziła się długo. Jeszcze cztery lata temu prezes Rozłucki był przeciwny prywatyzacji giełdy. Zmienił zdanie dopiero po wejściu ustawy kominowej. - Sytuacja, kiedy prezes giełdy i jej zarząd zarabia mniej niż kilkunastu jej pracowników, jest sytuacją chorą - mówił Wiesław Rozłucki w 2001 r. Nad koncepcją prywatyzacji GPW prace rozpoczęła Boston Consulting Group. Najważniejszymi zadaniami miały być: dalszy rozwój rynku krajowego, wejście w sojusz europejski oraz restrukturyzacja i prywatyzacja giełdy. Żaden z tych celów nie został jednak zrealizowany, mimo że prywatyzację giełdy rzekomo popiera Ministerstwo Skarbu. Zarząd warszawskiej giełdy nie ma jednak wpływu na resort. Nie powstało lobby, które wpływałoby na przyspieszenie zmian. - GPW przypomina urząd oglądający się na ministerstwo, któremu podlega. A z ministerstwem rozdającym karty, w tym również personalne, należy być w dobrych relacjach - twierdzi Krzysztof Wantoła.
Teraz przyspieszenie zapowiada Ministerstwo Finansów. Wstępny dokument strategii dla rynku kapitałowego - Agenda Warsaw City 2010 został już zaakceptowany przez wiceministra Hausnera. Na giełdzie jednak nic nie dzieje się szybko. Zmiany planów lub opóźnianie ich realizacji powoli stają się normą. Ponad rok przed liberalizacją prawa dewizowego zarząd GPW zapowiadał wprowadzenie transakcji terminowych typu futures opartych na indeksach zagranicznych. Nie udało się. Notowania opcji po raz pierwszy zapowiadano trzy lata temu wraz z wprowadzeniem Warsetu, tylko ktoś zapomniał, że Warset nie miał wówczas odpowiedniej aplikacji do ich notowania.

Brak koncepcji
- GPW nigdy nie odgrywała szczególnie dużej roli w alokacji kapitału do przedsiębiorstw - dodaje Maciej Dzierżanowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Dzisiaj jest to związane ze słabą koniunkturą i zmniejszonymi inwestycjami. Wcześniej spółki tylko w niewielkim stopniu wykorzystywały do finansowania swoich inwestycji środki pozyskane na rynku publicznym. Giełda w większym stopniu alokowała środki od inwestorów niż Ministerstwo Skarbu, które sprzedawało prywatyzowane spółki.
- Wydawało się, że mamy wielkie prywatyzacje, więc lekceważono mniejsze spółki - uważa Krzysztof Grabowski. Według Krzysztofa Wantoły, dużym błędem było też zaniedbanie inwestorów indywidualnych. - Skupienie się na inwestorach strategicznych skutkuje do dziś. Nie udało się bowiem pozyskać masowych inwestorów. Do dziś nie ma powszechnego akcjonariatu, który kształtowałby rynek i zapewniał jego płynność. Szansa na zmianę sytuacji jest niewielka. Na oferty dużych prywatyzowanych przedsiębiorstw inwestorzy czekają już czwarty rok, a Ministerstwo Skarbu Państwa wciąż jedynie mówi o chęci zasilenia rynku.
Na giełdzie swoje piętno odcisnęły również wysokie koszty wejścia na parkiet i brak akcji edukacyjnej. - Rynek był przeregulowany, a koszty pozyskiwania kapitału wysokie. Znaczne koszty prospektów emisyjnych i inne obciążenia oraz obowiązki informacyjne nie przynosiły firmom korzyści z obecności na rynku publicznym. Do tego doszła kompromitacja Programu Powszechnej Prywatyzacji - mówi Krzysztof Wantoła.
Zdaniem Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, przy pozyskiwaniu nowych emitentów przydałaby się większa aktywność giełdy.
- Wprawdzie prowadzone były akcje "Bliżej kapitału", ale ich dynamika była niewystarczająca. GPW mogłaby stworzyć specjalny segment rynku dla debiutantów, którego wymogi dotyczące opłat i zakresu publikowanych informacji byłyby niższe. Zwiększyłoby to atrakcyjność rynku giełdowego dla średnich przedsiębiorstw rodzinnych - twierdzi Maciej Dzierżanowski. - Z pewnością znaleźliby się inwestorzy, którzy chcieliby inwestować w mniej przejrzyste spółki, oczekując w zamian wyższych stóp zwrotu - preferencje co do ryzyka są przecież różne. Warto zauważyć, że giełda londyńska od paru lat z powodzeniem rozwija Alternative Investment Market będący odrębnym rynkiem dla średniej wielkości spółek. Spółki notowane na AIM nie muszą m.in. przedstawiać raportów kwartalnych.
Podobnego zdania jest Paweł Wojciechowski, prezes PTE Allianz: - Przede wszystkim trzeba zadbać o nowych emitentów, stworzyć dla nich specjalne warunki, zmniejszyć koszty. Dobrym wyjściem byłoby utworzenie oddzielnego segmentu. Mógłby to być rynek nieurzędowy dla inwestorów kwalifikowanych (instytucjonalnych). Małe i średnie spółki najbardziej potrzebują kapitału, a kapitał zgromadzony w funduszach emerytalnych i inwestycyjnych szybko rośnie. Już za 10 lat aktywa OFE mogą przekroczyć kapitalizację giełdy.
Według niego, GPW powinna przede wszystkim zdecydować, czy chce być ważnym elementem rynku kapitałowego. - Aby giełda mogła odgrywać należną jej rolę w gospodarce, musi znaleźć sposób na ożywienie podaży, wówczas będzie mogła wypełniać podstawową funkcję alokacji i wyceny kapitału - uważa prezes Wojciechowski.

Siła bezwładności
Przez ostatnie trzy lata nic w tym kierunku nie zrobiono - kursy akcji spadały, a emitentów brakowało.
- Nowy system komputerowy, ośrodek zapasowy, organizowanie hucznych imprez, które niczemu nie służyły, czy monitor plazmowy o wartości samochodu, który stoi teraz w studiu TVN - to były główne problemy giełdy - mówi jeden z jej pracowników, który ze względu na zajmowane stanowisko nie chce ujawnić nazwiska.
Wobec malejących przychodów jedynym wyjściem stało się obniżenie kosztów. Pierwszym posunięciem była redukcja zatrudnienia. Według wielu osób - tylko kosmetyczna. - Przerost zatrudnienia jest oczywisty. Wystarczy spojrzeć choćby na dział prawny - mówi Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich. Podobnie jest z działem promocji. Jeszcze niedawno pracowało tam 40 osób, teraz
- według Marcina Mizgalskiego, dyrektora działu marketingu i edukacji - pięć. Jednak większość osób jedynie przesunięto do innych działów, np. public relations czy produktów informacyjnych.
Lepszym pomysłem niż ograniczanie kosztów miało być zwiększenie przychodów, ale działo się to kosztem innych uczestników rynku, głównie domów maklerskich. - Giełda powinna sama finansować swój rozwój - mówi Maria Dobrowolska - To normalna inwestycja, która powinna być sfinansowana przychodami ze sprzedaży nowych produktów. Nie można wdrażać nowych pomysłów za cudze pieniądze. Nie tak działa przedsiębiorstwo.
Ten brak porozumienia z uczestnikami rynku nie sprzyja wizerunkowi giełdy.
- Każda z instytucji czeka na swoje miejsce w Unii Europejskiej i dba o własne interesy. Brakuje współpracy - twierdzi Krzysztof Wantoła. - Wprawdzie wiele instytucji zawiązało Porozumienie dla Rozwoju Polskiego Rynku Kapitałowego, ale co z tego? - Każdy prowadzi własną politykę medialną. Nie do przyjęcia jest fakt, że prezes giełdy rozmawia za pośrednictwem mediów z prezesem Izby Domów Maklerskich na tak techniczne tematy jak regulacje giełdy - mówi Maria Dobrowolska. Jej zdaniem, musi się też zmienić stosunek giełdy do spółek i ich zarządów. - Nie można deprecjonować tego, czym się handluje - uważa Dobrowolska. - Trzeba z szacunkiem traktować podmioty, z którymi się współpracuje.
Tymczasem w prasie i w telewizji stale są przytaczane wypowiedzi prezesa Rozłuckiego, tłumaczące słabość giełdy złymi spółkami i nieumiejętnością ich zarządzania.

Biznes czy ruletka
Za słabość giełdy odpowiada jednak nie tylko jej zarząd.
- Fałszywy obraz stwarza mówienie o grze na giełdzie zamiast o inwestowaniu. Jeszcze gorzej, gdy w podtekście kryje się skojarzenie z grą hazardową - martwi się Krzysztof Grabowski. Według niego, dzieje się tak, ponieważ przestępstwa giełdowe, mimo oczywistych manipulacji, są wciąż bezkarne. - Niepokoją mnie też wypowiedzi posłów i senatorów. Mówią o hazardzie, albo o marginalnym zainteresowaniu. Zapominają, że na giełdzie opiera się cały system emerytalny. Brak znajomości rzeczy dotyczył także dyskusji o opodatkowaniu zysków z giełdy. Padały hasła o opodatkowaniu bogaczy, a przecież większość inwestorów nie zalicza się do nich. Pieniądze w imieniu mniej zasobnych inwestują fundusze emerytalne i inwestycyjne.
Umowa o współpracy z Euronextem też rozczarowała. - Jesteśmy gotowi do konsolidacji polegającej na tym, że członkowie giełdy Euronext będą mogli inwestować na warszawskiej giełdzie i odwrotnie - zapowiadał w 2001 roku Paul Francois Dubroeucq - wiceprezes Euronextu odpowiedzialny za kontakty z zagranicą. Do dziś brak efektów tych zapowiedzi.
Nie znam inwestora, który interesowałby się Euronextem - komentuje Maria Dobrowolska. - Owszem, interesują się Frankfurtem, Londynem, Stanami Zjednoczonymi, ale Euronextem? - GPW zawsze była zapatrzona zbyt daleko, chciała na salony, zapominając, że jej rzeczywiste miejsce jest tutaj - konkluduje Krzysztof Wantoła. - Dla mnie jako przedsiębiorcy brak współpracy giełdy z domami maklerskimi jest niezrozumiały - martwi się Maria Dobrowolska. - Tu przecież chodzi o to, żeby zwiększać obrót i w ten sposób wspólnie zarabiać pieniądze. Szkoda, że tego nie rozumie GPW. - Giełdzie brakuje kreatywnego spojrzenia na specyfikę polskiego rynku. Nie musimy robić tego, co robią inni, trzeba zrobić coś, co ma sens dla polskiej gospodarki. Rozwój rynku instrumentów pochodnych nie jest najważniejszy, bo te nie wnoszą nic w rozwój gospodarki. Najważniejsze jest pozyskiwanie emitentów - dodaje Paweł Wojciechowski.
Kiedyś wydawało się, że umiejscowienie GPW w byłej siedzibie KC PZPR było ironicznym dopełnieniem końca historii PRL. Teraz wydaje się, że siła oddziaływania tamtych murów jest wciąż duża. GPW zaczyna kostnieć. Być może po kilkunastu latach wyczerpał się potencjał grupki zapaleńców, którzy potrafili zbudować rynek od zera. Być może stracili wiarę w prawidłowe funkcjonowanie rynku kapitałowego w kraju, w którym tak silna jest własność i władza państwowa, gdzie państwowy jest nadal filar rynku kapitałowego - Giełda Papierów Wartościowych.

Giełda Papierów Wartościowych rok po roku

*w mln zł  **dane z 11 miesięcy