Co dalej z filmowym biznesem w Ameryce?

Co dalej z filmowym biznesem w Ameryce?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tylko podążanie za gustami widowni i sprytny, niekonwencjonalny marketing mogą zapewnić sukces hollywoodzkim produkcjom.
Hollywood gorączkowo szuka nowych metod promocji przebojów kinowych
Niewielki kanał telewizji kablowej G4, który dociera jedynie do jednej piątej gospodarstw domowych w USA, stał się adresem numer jeden dla speców ds. marketingu w Hollywood. Studia filmowe za wszelką cenę chcą dotrzeć ze swoją ofertą filmów akcji oraz science fiction do widzów w wieku od 12 do 34 lat. To oni tworzą stałą widownię 24-godzinnego programu G4. Prawdopodobieństwo, że właśnie ci widzowie obejrzą film podczas premierowego weekendu, jest wtedy dwukrotnie większe niż w wypadku pozostałych mieszkańców USA. - To właśnie pomogło G4 pozyskać 70 reklamodawców z branży filmowej
- dwukrotnie więcej niż w 2003 r. - podkreśla Charles Hirschhorn, dyrektor generalny G4 media LLC.
Cała sztuka polega na przyciągnięciu widzów w pierwszy weekend wyświetlania filmu. Jeśli bowiem produkcja od razu nie odniesie sukcesu, to szybko zostanie wyparta przez kolejne superhity.
Od wielu lat Hollywood polegał na reklamach telewizyjnych. Teraz to jednak już za mało, zwłaszcza jeśli trzeba dotrzeć do osób poniżej 25. roku życia. To prawie jedna trzecia widowni. Ta grupa widzów odwraca się od telewizji w stronę kablówek, internetu i gier wideo.
Gra toczy się o wysoką stawkę, bowiem na lato zaplanowano premiery filmów o największych budżetach.
Ten sezon będzie zresztą wyjątkowy. Wytwórnie zwiększyły nakłady na produkcję i marketing. Wydatki te sięgają nawet ok. 100 mln USD na jeden obraz. Według danych Exhibitor Relations Co., tego lata do amerykańskich kin trafią 44 filmy, podczas gdy w ubiegłym roku było ich 40.
Wytwórnie ryzykują coraz więcej. Po spektakularnych porażkach sezonu letniego 2003, m.in. Lara Croft Tomb Raider: Kolebka życia, w tym roku pojawi się mniej kontynuacji wcześniejszych obrazów. Do repertuaru zostanie wprowadzonych kilka oryginalnych filmów z mniej znanymi aktorami, np. Osada wyprodukowana przez Walt Disney Co.
z Joaquinem Phoeniksem w roli głównej. W porównaniu z kolejnymi częściami serii tego rodzaju przedsięwzięcia wymagają większego budżetu marketingowego.

DZIESIĘCIOMINUTOWE KLIPY
W obliczu agresywnej konkurencji studia filmowe wymyślają nowe chwyty marketingowe. Kiedy korzystają z usług telewizji, nie ograniczają się do tradycyjnych 30-sekundowych zwiastunów. Większość oferuje obszerne darmowe materiały, licząc na powtórzenie sukcesu na miarę Universalu, który w marcu pokazał w sieci telewizyjnej USA Network początkowe 10 minut z horroru Świt żywych trupów. Coraz częściej przygotowuje się też specjalne programy, które promują nowe produkcje.
W dotarciu do widowni pomagają również gadżety. Sony Pictures Entertainment rozdał wśród klientów sklepu Best Buy 500 tys. płyt DVD z 10-minutowym klipem z Hellboy. Badania udowodniły bowiem, że kupujący telewizor lub komputer należą do grupy, która obejrzy film w pierwszych dniach wyświetlania. Aby przyciągnąć nastolatki, Fox planuje rozesłanie dzwonków na telefony komórkowe oraz wiadomości tekstowych z godzinami pokazów thillera Ja, robot z Willem Smithem oraz komedii Bena Stillera Dodge.
Studia filmowe zwiększyły również wydatki na reklamę w internecie. - W ubiegłym roku Yahoo! Inc. zamieściło ogłoszenia 131 filmów, podczas gdy w 2002 r. było to jedynie 74 - podaje Jim Moloshok, wiecprezes portalu ds. mediów i rozrywki. Ostatnio Yahoo! rozpoczął szeroko zakrojoną akcję marketingową dla Shreka 2. Promocję przygód zielonego ogra połączono z akcją na portalu Fandango, gdzie można nabyć bilety do kina.
Czy te działania pomogą Hollywood uniknąć porażki z ubiegłego lata? Zależy to od jakości filmów. W tym roku sprzedaż biletów wzrosła o mniej więcej 9 proc., głównie dzięki Pasji Mela Gibsona. Sukces reżyser zawdzięcza Kościołowi, który organizował wycieczki wiernych do kin. Morał jest prosty: chcąc zapełnić sale kinowe, trzeba podążać za gustami widowni.
Ronald Grover