Czy Polska jest innowacyjna?

Czy Polska jest innowacyjna?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sposób na rozwój to import technologii i kopiowanie rozwiązań organizacyjnych - uważa prof. Witold Orłowski
Polska innowacyjność musi wyglądać inaczej niż innowacyjność w krajach zachodnioeuropejskich. Przez wiele lat najbardziej skutecznym sposobem rozwoju będzie importowanie technologii i kopiowanie rozwiązań organizacyjnych

W powszechnym mniemaniu Polska znajduje się na szarym końcu Europy w zakresie innowacyjności i wprowadzania na rynek nowych produktów. Nie ma wątpliwości, że krytyczne sądy przynajmniej częściowo są uzasadnione. Wszyscy wiemy, że długotrwałe utrzymywanie monopolu w telekomunikacji spowodowało, że dostęp do internetu jest u nas zbyt drogi. Polskie wydatki na badania i rozwój są na skandalicznie niskim poziomie. Liczba zgłaszanych przez Polaków patentów, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, należy do najniższych w Unii Europejskiej. To wszystko prawda, jednak nie cała.
Problemem tkwi w tym, że myśląc o rozwoju innowacyjnej gospodarki, operujemy schematami przeniesionymi z gospodarek najwyżej rozwiniętych, a zwłaszcza z podziwianych powszechnie USA. Tam rzeczywiście jedyną drogą szybkiego postępu gospodarczego jest inwestowanie w badania oraz stworzenie mechanizmu pozwalającego na natychmiastowe przekuwanie odkryć naukowych na konkretne rozwiązania obniżające koszty produkcji, poprawiające jej efektywność lub tworzące zupełnie nowe produkty. Jest to rozwój godny pozazdroszczenia. Tyle że nie jest wcale powiedziane, że taki model jest dla nas najlepszy.
Posłużę się prostym przykładem. Załóżmy, że mamy dwa gospodarstwa rolne. Jedno wysoko wydajne, z nowoczesnymi maszynami, stosujące zgodnie z zaleceniami odpowiednie ilości nawozów i środków owadobójczych. Drugie ma przestarzały, nisko wydajny sprzęt. Optymalne drogi rozwoju mogą być zupełnie inne. Gospodarstwo znakomicie wyposażone nie uzyska znaczącego przyrostu zysków z produkcji, dokupując nowe urządzenia. Musi szukać innowacji - lepszych odmian roślin, genetycznych modyfikacji, wysublimowanej chemii. Dla gospodarstwa zaniedbanego najlepszą strategią, przynoszącą najwyższe przyrosty zysków w średnim okresie, nie jest kopiowanie intensywnych metod rozwoju, lecz przede wszystkim inwestycje w zakup lepszych urządzeń (choćby od gospodarstwa zamożniejszego). Będzie się tak działo oczywiście tylko do czasu zbliżenia poziomu nasycenia kapitałem obu gospodarstw.
Najprawdopodobniej nie ma nic złego w tym, że kraj znajdujący się na niższym poziomie zaawansowania rozwoju, dysponujący skromniejszymi zasobami kapitału, prowadzi politykę kopiowania, a nie tworzenia samemu wynalazków. Nie jest to zresztą nic nowego w świecie. Taki model rozwoju wybrała pod koniec XIX wieku Japonia, pilnie kopiując, także przez sporą część wieku XX, produkty z innych krajów.
Nie dajmy się zwieść pozorom. Polska innowacyjność musi wyglądać inaczej niż innowacyjność w krajach zachodnich. Przez wiele lat najbardziej skutecznym sposobem rozwoju będzie importowanie technologii, kopiowanie rozwiązań organizacyjnych i maksymalne wykorzystywanie atutu tańszej pracy. Oczywiście, trzeba upowszechniać internet - pamiętając o tym, że Indie mają niższą stopę korzystania z internetu niż Polska, a stają się właśnie informatyczną potęgą. Oczywiście, trzeba podtrzymywać badania krajowe, choćby dlatego, że tylko w ten sposób zapewni się odpowiednią jakość kształcenia. Ale to nie znaczy, że nasz rozwój w krótkim czasie może się oprzeć na własnym potencjale badawczym.
Dane o innowacyjności polskiej gospodarki nie są wcale aż tak złe, jak się sądzi. To prawda, aktywność naszych firm w samodzielnym rozwoju nowych produktów jest niska, ale jednocześnie relacja wydatków innowacyjnych do przychodów w przemyśle okazuje się zdumiewająco korzystna. Polskie firmy coraz częściej dobrze sobie radzą. Zazwyczaj nie wymyślają w laboratoriach nowych produktów podbijających światowe rynki i nie sprzedają innym licencji, szukają nowoczesności tam, gdzie mogą ją znaleźć najtaniej, głównie w importowanej technologii. Kiedyś najprawdopodobniej to się zmieni. Ale dziś taka mało efektowna forma rozwoju techniczno-ekonomicznego jest zapewne najrozsądniejsza.