Powtórzyć sukces Gaz de France

Powtórzyć sukces Gaz de France

Dodano:   /  Zmieniono: 
Działalność PGNiG budzi kontrowersje, ale oferta publiczna raczej zakończy się sukcesem
To była największa taka transakcja Europie w ostatnich latach - 2,5 mld euro wpływów do budżetu i 22 proc. zysku dla akcjonariuszy po pierwszym notowaniu na giełdzie - tak wyglądała lipcowa oferta publiczna Gaz de France. Tamtejsi inwestorzy nie mieli wątpliwości, że akcje operatora gazowego to dobra lokata kapitału. Z opinii analityków wynika, że z ofertą Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które w trybie pilnym kończy przygotowania do debiutu na warszawskiej giełdzie, powinno być podobnie. Chociaż...

Koniunktura sprzyja
Zapisy na akcje PGNiG przyjmowane będą od 1 września. Mimo, że to największe pod względem wartości tegoroczne przedsięwzięcie na warszawskiej giełdzie, tylko kilka biur maklerskich przygotowuje dla swoich klientów analizy gazowej firmy, a w chwili zamykania tego numeru BW żadna jeszcze nie była upubliczniona. Z zapowiedzi wynika, że analitycy przedstawiają PGNiG jako atrakcyjną spółkę, z blisko 100-proc. udziałem w bardzo perspektywicznym rynku. Mimo pewnych zagrożeń firma ta ma przed sobą świetlaną przyszłość, a na jej akcjach będzie można zarobić podobnie jak na PKO BP. Inwestorom, którzy wkrótce staną w kolejkach przed biurami maklerskimi, warto jednak przypomnieć, że różnice między PGNiG a PKO BP oraz Gaz de France są spore.

Bezkonkurencyjna spółka
W przeciwieństwie do PKO BP PGNiG jest monopolistą. Pełna liberalizacja rynku gazowego ma nastąpić za rok, ale rewolucji z pewnością nie będzie. Pracownicy nowej spółki - operatora gazociągów - w prywatnych rozmowach nie ukrywają, że ich zadaniem będzie utrudnianie życia konkurencji PGNiG. Można założyć, że PGNiG będzie broniło swoich pozycji nie mniej zaciekle niż TP SA.
Zresztą w wypadku gazu i tak nie będzie wolnego rynku. Ceny tego surowca ustala Urząd Regulacji Energetyki, na który zarząd spółki notorycznie narzeka, twierdząc, że wpływy ze sprzedaży klientom indywidualnym nie pokrywają nawet kosztów. W sytuacji, w której ceny gazu podążają (z pewnym opóźnieniem) za cenami ropy, a firma nie ma możliwości swobodnego ustalania taryf, rodzi się ryzyko ograniczonego wpływu na wyniki. Jakub Sierka, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego, uspokaja jednak, że w ostatnim czasie PGNiG ma na tyle duże zyski, że nawet wzrosty cen rosyjskiego gazu przy niezmienionej taryfie nie zagrożą jego finansom. Rzeczywiście zysk firmy rośnie jak na drożdżach: z 200,4 mln zł w 2003 roku do 746,7 mln w 2004 roku i 686,8 mln w I półroczu 2005. To o 35 proc. więcej niż rok wcześniej. Koszty związane z produkcją i dystrybucją rosną wolniej, ale PGNiG zawdzięcza to nie tyle wewnętrznej restrukturyzacji, ile niskiemu kursowi dolara. Głównie tą walutą firma płaci za rosyjski gaz.
Zdaniem samych pracowników firmy, restrukturyzacja PGNiG jest jednak mitem. Kiedy prezes mówił o ograniczaniu kosztów, jego menedżerowie lekką ręką wydali 2 mln zł na sponsorowanie siatkarek z Piły, co nie przynosi firmie praktycznie żadnych korzyści marketingowych. Koszt przygotowania prospektu emisyjnego spółki wyniósł 28 mln zł. To dużo nawet jak na spółkę wielkości PGNiG. Nawet Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy, największy orędownik szybkiego debiutu PGNiG, przyznaje, że tej firmie przydałaby się konkurencja, która zmusiłaby ją do racjonalizacji kosztów.

Można lepiej
Zarząd firmy Chwali się efektami restrukturyzacji i rosnącym zyskiem netto, jednak w porównaniu z Gaz de France polska firma wypada blado. Przychody i zysk na 1 km linii przesyłowej w grupie PGNiG to odpowiednio 733 tys. zł i 73 tys. zł. W wypadku francuskiej spółki jest to 2,3 mln zł i 128 tys. zł. Przychody na pracownika w PGNiG to 357,4 tys. zł, sześciokrotnie mniej. Nawet gigantyczny jak na polskie warunki, miliardowy zysk netto grupy PGNiG w 2004 roku, w przeliczeniu na jednego zatrudnionego jest trzykrotnie niższy niż w GdF. Biorąc pod uwagę stan, w jakim firma znajdowała się pięć lat temu (419 mln zł skonsolidowanej straty grupy PGNiG w 2000 roku), w zarządzaniu firmą widać postępy, jednak pod względem efektywności PGNiG może jeszcze dużo poprawić.

Środki z emisji firma zamierza wydać na zwiększenie wydobycia krajowego, a także na inwestycje w magazyny gazu i unowocześnienie linii przesyłowych. Przedstawiciele PGNiG twierdzą jednak, że cele emisji mogą ulec zmianie. Równie dobrze pieniądze mogą zostać wykorzystane na spłatę zadłużenia (łączne zobowiązania i rezerwy na zobowiązania wynoszą 6,4 mld zł). Warto też pamiętać, że emisji w ogóle by nie było, gdyby nie upór związków zawodowych, które grożą strajkiem. Pakiet akcji pracowniczych liczy 750 mln sztuk. Kilka tygodni po debiucie każdy z 61 tys. uprawnionych otrzyma więc od Ministerstwa Skarbu Państwa pakiet o wartości rynkowej ponad 20 tys. zł.


Gaz de France górą

Gaz de FrancePGNiG
Przychody 74,3 mld zł10,9 mld zł
Wynik netto 4,1 mld zł1,09 mld zł
Liczba pracowników 38,2 tys.30,5 tys.
Długość linii przesyłowej 32 tys.15 tys.
Wartość 114 mld zł14-17 mld
Źródlo: spółki Dane za 2004 rok; wyniki GDF po kursie euro z 29.08.2005 r.


Nie za drogo?

Zarząd PGNiG liczy na to, że z emisji 900 mln akcji uzyska 1,5 mld zł. Wypada więc 1,7 zł za akcję. Z ocen analityków wynika jednak, że po emisji wartość jednej akcji może wynosić nawet do 2,4-2,9 zł. Szacunki specjalistów są jednak wyjątkowo optymistyczne. Przy cenie 1,7 zł wskaźnik cena do zysku na koniec 2004 roku wynosiłby dla PGNiG 11,3. W wypadku Gaz de France jest to 11,6. Wycena
na poziomie oczekiwanym przez zarząd spółki nie zapewnia już dyskonta wobec francuskiego operatora gazowego, a kaliber firm jest zdecydowanie odmienny. Wygląda więc na to, że firma nie jest warta więcej niż jej wartość księgowa - 1,62 zł za akcję. A żeby zarobić, trzeba przecież kupić taniej.


Wycena grupy PGNiG (po emisji) według oferujących

HSBC - 13,9-15,9 mld zł
ING - 14 mld zł
BDM - 16,35-17,63 mld zł