Warszawskie przystanki

Warszawskie przystanki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Angela Merkel obiecywała, że w drodze do Moskwy będzie robiła przystanki w Warszawie. Widocznie nie dotyczy to Tomska, gdzie pani kanclerz lata bez przesiadek.
Miało być tak, że Polska w UE będzie współdecydowała o polityce wobec Rosji. Angela Merkel, przy okazji różnych spotkań obiecywała, że będzie uważniej wsłuchiwać się w argumenty Warszawy. Miały być słynne przystanki w Warszawie w drodze do Moskwy. Jest jak zwykle. Polska nie może zmuszać Niemców do tego, by konsultowali z nami każdą wycieczkę do Rosji. Po prostu Angela Merkel zrobiłaby bardzo ważny gest, gdyby wcześniej przez chwilę porozmawiała z polskim premierem. Ten gest z pewnością uspokoiłby wiele polskich obaw.

Sytuacja stała się dziś bardzo ciekawa. Z politycznej arytmetyki wynika, że wpływy Władimira Putina w Europie osłabły. W Niemczech na polityczną emeryturę odszedł jego przyjaciel Gerhard Schroeder. Fotel premiera stracił Silvio Berlusconi, a Jacques Chirac zajęty jest kłopotami wewnętrznymi i próbuje ratować resztki swojej prezydentury. W dodatku coraz częstsze są głosy - także z USA - podające w wątpliwość członkostwo Rosji w grupie G8. No i dochodzi jeszcze sprawa zbytniego uzależnienia Europy od rosyjskich paliw, o czym mówi niemal każdy europejski polityk. Tymczasem Władimir Putin zachowuje się tak, jakby to on miał wszystkie asy w rękawie. Szantażuje Europę "zwróceniem się na wschód", jeśli ta nie otworzy swoich rynków dla przejęć Gazpromu i Transnieftu. Co więcej, dokonując owego szantażu Putin jednocześnie zapewnia, że nigdy wobec Europy nie zastosuje energetycznego szantażu. To tak jak zapewniać kogoś, że się nie będzie kradło wyciągając mu jednocześnie z kieszeni portfel.

Rząd w Berlinie zapewne liczy, że dzięki takim bliskim kontaktom uda się załatwić wiele kontraktów gospodarczych na których zarobi niemiecki przemysł. I z pewnością ma rację. Rosjanie jednak za te gospodarcze interesy wystawią kiedyś polityczny rachunek.

Grzegorz Sadowski