Trudne słowo "finansjalizacja"

Trudne słowo "finansjalizacja"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przez wiele lat uczono, że „kraj nie może zbankrutować”. Otóż finansjalizacja gospodarki światowej spowodowała, że obecnie i owszem – kraj może okazać się niewypłacalny per se może zbankrutować. Nie sądzę jednak, by wobec sieciowości stosunków gospodarczych, zwłaszcza w realiach integracji walutowej ktokolwiek chciałby pozwolić na to Grecji.
Problemy zadłużeniowe Grecji to większy ból głowy dla strefy euro, ale i całej Unii niż może się wydawać. Wszelkiego rodzaju finansowa niestabilność rodząca zagrożenia dla wartości waluty, problemy z deficytem czy nadmiernym zadłużeniem, a nawet słabości strukturalne (co prawda „podskórne”, a jednak prędzej lub szybciej widoczne w wynikach bilansowych gospodarek) każdego kraju świata rozgrywają się bowiem obecnie nie na jego własnym podwórku, ale na naprawdę „Wielkiej Scenie”. Ta Scena to globalne rynki finansowe, gdzie w roku 2014 wartość notowanych aktywów wyniosła 294 tryliony dolarów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że pięć lat temu wartość ta równała się nieco ponad 260 trylionów dol., a w 2005 roku - „zaledwie” 180 trylionów to przez 10 lat mamy przyrost o ponad 60 proc. Dla porównania podajmy, że światowy PKB w 2015 r. szacowany jest przez IMF na 74,5 bln dol., podczas kiedy pięć lat temu było to nieco ponad 65 a w 2006 – 47 bln dol. To zaledwie kilka liczb, dających mgliste wyobrażenie o skali porównania, a więc o tym – czym w istocie stała się gospodarka realna wobec sfery finansowej w ostatnich kilkunastu latach ery globalizacji.

Gospodarka realna powoli staje się małą „główką”, na którą nałożono wielką czapę lub wielki balon. Balon, który w dodatku można pompować do wielkich rozmiarów poprzez namnażanie wirtualnego pieniądza, transakcje na giełdach i spekulacje praktycznie w oderwaniu od tego, co dzieje się realnie – produkcji, inwestycji, kontraktów i faktycznej pracy dla żywych ludzi. Zjawisko to ma swoją fachową nazwę – „finansjalizacja” (od ang. financialization, tłumaczone też na bankokracja, giełdyzacja, czy kapitalizm finansowy) i oznacza ni mniej ni więcej jak właśnie rosnącą autonomizację, wręcz „odrywanie” się sfery finansowej od realnej. Nikt oczywiście nie twierdzi, że rynki finansowe są czymś niepożądanym, co byłoby myśleniem rodem ze Średniowiecza. Dostarczają one bowiem kapitału tam, gdzie brakuje go przedsiębiorstwom na inwestowanie, rozwijanie działalności i zatrudnianie pracowników, którzy z kolei mnożnikowo generować będą popyt w gospodarce, „głosując” zarobionymi pieniędzmi na określone dobra i usługi. Problemem powoli staje się jednak chyba sama skala finansjalizacji i jej rozwój „nieokiełznany”. A także uzależnienie od niej polityki gospodarczej krajów świata.

Sytuację ze społecznego punktu widzenia komplikuje również tendencja do rezygnacji z - jak to się ładnie określa - „czynnika ludzkiego” i zastępowanie go automatycznymi procesami inwestowania i obrotu na rynkach, przez co zarówno skala, jak i tempo obrotu strzelają w górę. Coraz powszechniej wielkie firmy inwestycyjne zawierają transakcje poprzez elektroniczne platformy obrotu czyli programy komputerowe. O kupnie i sprzedaży nie decyduje tu specjalista, ale algorytmy cenowe uruchamiające dokonywanie transakcji. Widać to zwłaszcza na rynkach kontraktów terminowych. Dla przykładu podajmy, że do momentu wprowadzenia takiego automatycznego systemu przeciętny dzienny wolumen handlowy kontraktów futures 10-letnich obligacji amerykańskich wynosił nieco ponad 6 tys. dol. Natomiast w latach 2010-2012 programy komputerowe wygenerowały już 1,4 miliona dol. dziennego obrotu tymi papierami. Dziś na amerykańskiej NYSE około 70 procent handlu robione jest przez komputery.

Finansjalizacja jest obecnie faktem. I tłem, na którym rozgrywają się międzynarodowe relacje ekonomiczne, ale także polityka gospodarcza państw. Rynki finansowe są nie tylko zasobne w pieniądz, ale też bardzo czujne i energiczne w działaniu. Kiedy kraj popada w niestabilność gospodarczą, która zagraża jego wypłacalności - zwyczajnie potrzebuje pieniędzy. Odbywa się to jednak w sytuacji, gdy jego wiarygodność kredytowa jest niska. Tak bywa jest i będzie. Tak jest od wielu lat w przypadku Grecji, a mechanizmy są tu niezwykle proste - rynki finansowe albo w ogóle odmawiają udzielenia pożyczek albo żądają wyższej premii za ryzyko od „dłużnika po uszy”. W czasie ostatniego kryzysu Grecja, Portugalia i Irlandia wskutek załamanie zaufania inwestorów do wypłacalności ich rządów na pewien czas po prostu straciły możliwość zaciągania pożyczek na rynkach finansowych. Natomiast w przypadku Hiszpanii i Włoch rynki finansowe przez dłuższy czas ponawiały spekulacje na spadek cen ich obligacji skarbowych, a od zablokowania dostępu do międzynarodowych kredytów uratował je EBC zapowiadając interwencje na rynku obligacji strefy euro. Co i jak może stać się obecnie w przypadku Grecji i dlaczego trudno będzie - jeśli nie teraz to w przyszłości - takiej ewentualności uniknąć – o tym następnym razem.

Ostatnie wpisy

  • Leczenie innowacyjnością22 lip 2016, 0:16Innowacyjność. To słowo zdobywa popularność z dynamiką od niedawnego czasu coraz większą. Interesują się nią nie tylko przedstawiciele tak zwanych kręgów biznesu i polityki, chociażby dlatego, że innowacyjność gospodarki to istotny priorytet...
  • Co z tym rychłym kryzysem?16 kwi 2016, 18:02Od czasu zakończenia ostatniego globalnego kryzysu mnożą się zapowiedzi kolejnych poważnych załamań, a raczej jednego wielkiego krachu w sferze tak finansowej, jak i realnej.
  • „Oszołomy” robią politykę gospodarczą17 lut 2016Można twierdzić, że o słabych punktach polskiej gospodarki, którym zaradzić ma „plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” wicepremiera Mateusza Morawieckiego, mówiło się od dawna. Zna je doskonale nie tylko patriota ekonomiczny, ale...
  • MON i program restrukturyzacji polskiej armii23 paź 2015130 mld złotych, którą Ministerstwo Obrony Narodowej ma do rozdysponowania na program restrukturyzacji polskiej armii w latach 2013-2022 to kwota, jakiej w historii na podobny cel jeszcze nie mieliśmy. To ogromny zastrzyk kapitału na projekty...
  • Aż się chce wsiąść na rower!10 wrz 2015O turystyce rowerowej w Polsce mówi i pisze się na szczęście całkiem dużo. Głównie pod kątem promocji zdrowia, aktywnego wypoczynku i trybu życia. Mam jednak wrażenie, że potencjał makroekonomiczny, którego dostarcza ten zasadniczo niepozorny...