Mój znajomy interesujący się zawodowym boksem opowiadał mi historię Mike'a Tysona. Kiedy „Bestia”, cieszący się nie najlepszą reputacją, wychodził na ring by zarobić kolejne kilkanaście milionów dolarów za walkę, piękne hostessy wnosiły monstrualnych rozmiarów czek na cele charytatywne , opiewający na 5.tys $. Tłum szalał.
Jeden z największych graczy na rynkach finansowych świata, bank Goldman Sachs uderzył się w piersi. Władze giganta przyznały się otwarcie do tego , że jako jedni z nielicznych wielkich instytucji finansowych na świecie zarobili na kryzysie. Powodowany wyrzutami sumienia i wrodzonym poczuciem sprawiedliwości, zarząd postanowił przeznaczyć niebagatelną kwotę pół miliarda dolarów dla tych instytucji, które poniosły dotkliwe straty. Wzruszające. Sama miałam łzy w oczach jako ckliwa baba, póki nie chwyciłam za kalkulator. GS zarobił na bessie setki miliardów. Ile dokładnie, nie wiadomo. Można jednak zaryzykować tezę, że owe pół miliarda stanowi około 1-2% tej kwoty. Nie jest to dużo , jeśli weźmie się pod uwagę, że przy okazji z rynku zniknęło kilka procent wielkich jego udziałowców, cała masa pomniejszych graczy, drobni akcjonariusze potracili majątki i oszczędności życia, a najwięcej pieniędzy wtopiła w ten interes rezerwa federalna USA, czyli podatnik.
Niestety, ludzie na ogól nie mają głowy do liczenia , a jednorazowa kwota wielocyfrowa każdemu zapiera dech.
Finansiści twierdzą, że 20 lat po transformacji i rozlicznych reformach polska gospodarka jest na niewielkim plusie. Tak wychodzi, gdy się zbilansuje kolejno następujące składowe:
-wartość sprywatyzowanego majątku czyli kwoty uzyskane ze sprzedaży części składowych majątku narodowego.
-środki pomocowe uzyskane przez nasz kraj , poczynając od słynnych „brygad Marriota”
-zadłużenie zewnętrzne i wewnętrzne państwa, łącznie z zadłużeniem obywateli
W ten sposób zliczone aktywa i pasywa dają wartość poniżej 10% in plus. Wynik może być różny w zależności od kursów obcych walut czyli tzw. spreadów.
Jakby na potwierdzenie tej pesymistycznej tezy można dodać, że 94% obywateli naszego kraju jest w 1-szej grupie podatkowej. Najwyższy próg obejmuje 200 tys osób, z czego lwia część polokowała środki w rajach podatkowych i w ogóle nie płaci w Polsce podatków.
Tak na prawdę niepokojące jest jednak zadłużenie naszego państwa , co narasta lawinowo pod światłymi rządami naszego ministra z importu zwanego przeze mnie Janem Vincentem Bez PESEL.
Aby zilustrować jego realną skalę posłużę się prostym wyliczeniem. Daje ono per capita na każde niemowlę, starca i rencistę 1500 PLN rocznie samych odsetek, bez kapitału! By wyjść z tej pętli , nasz PKB musiałby rosnąć systematycznie , rok w rok w tempie nie mniejszym niż 6%. Już dziś 1/3 Polaków ma poważny problem ze spłatą własnego zadłużenia i niewiele wskazuje, by by ta proporcja miła się zmniejszyć. Większość ludzi do spłaty zobowiązań stosuje tę samą metodę, co resort finansów, czyli spłatę jednych kredytów innymi. Nazywa się to rolowaniem . W ten sposób roluje się obywateli wmawiając im , że rośnie choć maleje. Raz na jakiś czas na scenę wkracza jakaś piękna dama z monstrualnego rozmiaru czekiem w postaci obietnic przedwyborczych. Emocje przed walką sięgają zenitu. Tłum wiwatuje.
Niestety, ludzie na ogól nie mają głowy do liczenia , a jednorazowa kwota wielocyfrowa każdemu zapiera dech.
Finansiści twierdzą, że 20 lat po transformacji i rozlicznych reformach polska gospodarka jest na niewielkim plusie. Tak wychodzi, gdy się zbilansuje kolejno następujące składowe:
-wartość sprywatyzowanego majątku czyli kwoty uzyskane ze sprzedaży części składowych majątku narodowego.
-środki pomocowe uzyskane przez nasz kraj , poczynając od słynnych „brygad Marriota”
-zadłużenie zewnętrzne i wewnętrzne państwa, łącznie z zadłużeniem obywateli
W ten sposób zliczone aktywa i pasywa dają wartość poniżej 10% in plus. Wynik może być różny w zależności od kursów obcych walut czyli tzw. spreadów.
Jakby na potwierdzenie tej pesymistycznej tezy można dodać, że 94% obywateli naszego kraju jest w 1-szej grupie podatkowej. Najwyższy próg obejmuje 200 tys osób, z czego lwia część polokowała środki w rajach podatkowych i w ogóle nie płaci w Polsce podatków.
Tak na prawdę niepokojące jest jednak zadłużenie naszego państwa , co narasta lawinowo pod światłymi rządami naszego ministra z importu zwanego przeze mnie Janem Vincentem Bez PESEL.
Aby zilustrować jego realną skalę posłużę się prostym wyliczeniem. Daje ono per capita na każde niemowlę, starca i rencistę 1500 PLN rocznie samych odsetek, bez kapitału! By wyjść z tej pętli , nasz PKB musiałby rosnąć systematycznie , rok w rok w tempie nie mniejszym niż 6%. Już dziś 1/3 Polaków ma poważny problem ze spłatą własnego zadłużenia i niewiele wskazuje, by by ta proporcja miła się zmniejszyć. Większość ludzi do spłaty zobowiązań stosuje tę samą metodę, co resort finansów, czyli spłatę jednych kredytów innymi. Nazywa się to rolowaniem . W ten sposób roluje się obywateli wmawiając im , że rośnie choć maleje. Raz na jakiś czas na scenę wkracza jakaś piękna dama z monstrualnego rozmiaru czekiem w postaci obietnic przedwyborczych. Emocje przed walką sięgają zenitu. Tłum wiwatuje.