Nie zgadzam się z tymi, dla których obecny kryzys jest kryzysem liberalizmu i wolności gospodarczej. Jeśli coś leży u jego podstaw, to właśnie ograniczenie wolności, nierównoprawność podmiotów , praktyki protekcjonistyczne , interwencjonizm i odejście od kanonu wartości takich jak praca i uczciwość kupiecka.
Obserwatorzy i komentatorzy szczególnie rynku amerykańskiego definiują pewną niezdrową tendencję. Jest nią pauperyzacja klasy średniej. W ciągu dwóch minionych dekad dochody najbogatszych Amerykanów wzrosły o 60% , kosztem spadku dochodu klasy średniej o 10%. Jak to się stało, nikt tego nie zauważył? W bardzo prosty sposób. Z pomocą przyszły , jak zwykle nieocenione banki, które oferowały stosunkowo łatwe do spłacenia kredyty. Członkowie middle class , mogli się cieszyć nowymi domami, samochodami, sprzętem AGD, że o kartach kredytowych nie wspomnę. Zajęci swymi drobnymi radościami, nawet nie spostrzegli, że dysproporcja coraz bardziej się pogłębia. W ten sposób , w rękach tylko jednej rodziny Waltonów znajduje się majątek równoważny z majątkami 100 mln najuboższych Amerykanów. System bankowy dokonał swoistego cudu, wmawiając milionom ludzi na świecie, że są zamożni, bo stać ich na wszystko , czego zapragną. Ów system, jak to ma w zwyczaju, sprzedał tę iluzję ludziom , bardzo drogo. Zarobił krocie na prowizjach. W ostatnim czasie podłączył się do do rezerw budżetowych wypracowanych przez ogół obywateli państw.
Ta tendencja znajduje swoje potwierdzenie w analizie struktury systemu bankowego. W czasie ostatniego kryzysu, wywołanego przez tenże system , rządy rzuciły się na ratunek zagrożonym bankom, nie wszystkim oczywiście. Jest grupa instytucji finansowych o strategicznym znaczeniu zwana" too big to fall". Są one tak duże i mocne, że mogą swą siła szantażować rządzących. Są bezkarne, co wynika z pewności, że nikt nie dopuści do ich upadku. Rządy państw w imię ochrony własnych interesów gospodarczych ratowały banki, o aktywach wynoszących np. 108% PKB całego kraju. Ostatni rok walki z kryzysem spowodował, że ich kapitał wzrósł o kilkadziesiąt procent . Do niedawna w Europie było ich 10, teraz jest 15. Tych pięć ostatnich przybyło w ciągu ostatnich trzech lat.
Największym na świecie bankiem pod względem wielkości aktywów jest BNP Paribas. Od początku 2007 roku francuski bank zwiększył je o 59 proc. do 2,29 bln Euro To 117 proc. PKB Francji. Aktywa brytyjskiego Barclay’s wzrosły we wspomnianym okresie o 55 proc. do 1,55 bln GPB (2,6 bln USD), co stanowi 108 proc. PKB Wielkiej Brytanii. Hiszpański Santander zwiększył aktywa o 30 proc. do 1,08 bln EUR. Są one zbliżone wielkością do PKB Hiszpanii.
Bank bogatszy od państwa to pytanie o źródło władzy.
Skutkiem interwencjonistycznej polityki państw objętych kryzysem i wpompowaniu w system bankowy miliardów z kieszeni podatnika, „ too big to fall” stały się jeszcze większe. Odpadła drobnica i część konkurencji. W USA J.P. Morgan Chase, Bank of America, Wells Fargo oraz praktycznie państwowy Citibank dają co drugi kredyt hipoteczny i emitują dwie trzecie kart kredytowych. Istny oligopol. Jeśli do tego dodamy Goldman Sachs, otrzymamy koncentrację kapitału rzędu 64%. Z takimi pieniędzmi wylansowanie dowolnego kandydata na prezydenta USA nie stanowi problemu.
Wiosną bieżącego roku analityk amerykański Mike Mayo opublikował swój raport na temat banków pod kątem zagrożeń, jakie niesie ze sobą powyższe zjawisko. Okazuje się, że można wprowadzić inteligentne regulacje i pozbyć się kłopotu. Pytanie tylko czy ktoś się na to odważy? Bo oprócz groźby jest jeszcze pokusa, silniejsza niż strach, to pokusa władzy większej niż pieniądze.
Teoretycznie można zostawić to wszystko niewidzialnej ręce ryku . Teoretycznie, bo do tego nie dopuszczą zarządy gigantów. Podłączani raz na jakiś czas do publicznego grosza, mają swoje żniwa. Eksperci gospodarczy na wyścigi wyjaśniają komu się da, że bez operacji skierowania publicznych środków do prywatnych banków, wszyscy zginiemy.
Dziwnym trafem giną tylko ci, przeznaczeni na odstrzał. Pozostali mogą liczyć zyski, bo „ co cię nie zabije to cię wzmocni” jak zwykł mawiać Fryderyk Nietzche.
Ta tendencja znajduje swoje potwierdzenie w analizie struktury systemu bankowego. W czasie ostatniego kryzysu, wywołanego przez tenże system , rządy rzuciły się na ratunek zagrożonym bankom, nie wszystkim oczywiście. Jest grupa instytucji finansowych o strategicznym znaczeniu zwana" too big to fall". Są one tak duże i mocne, że mogą swą siła szantażować rządzących. Są bezkarne, co wynika z pewności, że nikt nie dopuści do ich upadku. Rządy państw w imię ochrony własnych interesów gospodarczych ratowały banki, o aktywach wynoszących np. 108% PKB całego kraju. Ostatni rok walki z kryzysem spowodował, że ich kapitał wzrósł o kilkadziesiąt procent . Do niedawna w Europie było ich 10, teraz jest 15. Tych pięć ostatnich przybyło w ciągu ostatnich trzech lat.
Największym na świecie bankiem pod względem wielkości aktywów jest BNP Paribas. Od początku 2007 roku francuski bank zwiększył je o 59 proc. do 2,29 bln Euro To 117 proc. PKB Francji. Aktywa brytyjskiego Barclay’s wzrosły we wspomnianym okresie o 55 proc. do 1,55 bln GPB (2,6 bln USD), co stanowi 108 proc. PKB Wielkiej Brytanii. Hiszpański Santander zwiększył aktywa o 30 proc. do 1,08 bln EUR. Są one zbliżone wielkością do PKB Hiszpanii.
Bank bogatszy od państwa to pytanie o źródło władzy.
Skutkiem interwencjonistycznej polityki państw objętych kryzysem i wpompowaniu w system bankowy miliardów z kieszeni podatnika, „ too big to fall” stały się jeszcze większe. Odpadła drobnica i część konkurencji. W USA J.P. Morgan Chase, Bank of America, Wells Fargo oraz praktycznie państwowy Citibank dają co drugi kredyt hipoteczny i emitują dwie trzecie kart kredytowych. Istny oligopol. Jeśli do tego dodamy Goldman Sachs, otrzymamy koncentrację kapitału rzędu 64%. Z takimi pieniędzmi wylansowanie dowolnego kandydata na prezydenta USA nie stanowi problemu.
Wiosną bieżącego roku analityk amerykański Mike Mayo opublikował swój raport na temat banków pod kątem zagrożeń, jakie niesie ze sobą powyższe zjawisko. Okazuje się, że można wprowadzić inteligentne regulacje i pozbyć się kłopotu. Pytanie tylko czy ktoś się na to odważy? Bo oprócz groźby jest jeszcze pokusa, silniejsza niż strach, to pokusa władzy większej niż pieniądze.
Teoretycznie można zostawić to wszystko niewidzialnej ręce ryku . Teoretycznie, bo do tego nie dopuszczą zarządy gigantów. Podłączani raz na jakiś czas do publicznego grosza, mają swoje żniwa. Eksperci gospodarczy na wyścigi wyjaśniają komu się da, że bez operacji skierowania publicznych środków do prywatnych banków, wszyscy zginiemy.
Dziwnym trafem giną tylko ci, przeznaczeni na odstrzał. Pozostali mogą liczyć zyski, bo „ co cię nie zabije to cię wzmocni” jak zwykł mawiać Fryderyk Nietzche.