Trochę jeździłem po Polsce. Duże, mniejsze miasta. Mniej i bardziej uporządkowane. Dużo inwestycji. Słusznych i problematycznych. Dobrych i beznadziejnych. Reklamy miejscowe jak wszędzie. Im więcej w jednym miejscu „tym lepiej”. Na ich tle nośniki oferujące profesjonalne powierzchnie pod reklamę niezłe. Można tu i tam coś poprawić, ale generalnie są akceptowalne, nawet dla najbardziej zagorzałych przeciwników.
Nie widziałem nigdzie entuzjazmu dla nowych, wchodzących w połowie września br. przepisów „ustawy krajobrazowej”. Wszędzie mówią, że niespójne, częściowo niezrozumiałe, w pewnej mierze przestarzałe. I to mówią zgodnie przedstawiciele lokalnych samorządów, przedsiębiorców i części zdroworozsądkowych mieszkańców. Systemowych czy niesystemowych. Wszystko jedno. Poza tym są insynuacje: „na ustawie krajobrazowej zyskają duże firmy”, „ustawa krajobrazowa daje możliwości małym, lokalnym przedsiębiorcom”, „ustawa zabije małe przedsiębiorstwa”, „ustawa nie daje możliwości pozyskiwania funduszy na remonty budynków”. Można tak dalej. Ale po co?
Wszyscy wiemy, że ustawa jest zła. Sam dawałem temu wyraz wielokrotnie. Publicznie. Byłem bodajże jedynym, który apelował do prezydenta o nie akceptowanie złego prawa i o nie podpisywanie tej ustawy. Ale w naszym pokręconym społeczeństwie niewielu mnie rozumie. Część udaje idiotów, a część nie wie o co chodzi! Nie uważała na lekcjach czytania ze zrozumieniem. Ja to rozumiem, ale pchanie się na skraj przepaści, to już lekka przesada.
Ci którzy chcą w tę przepaść skakać, niech skaczą. Jeżeli nie potrafili niczego konkretnego, rozsądnego i konstruktywnego zrobić przez ostanie dwa lata, niech skaczą! Przyjdą inni. Może bardziej światli i skłonni do twórczego myślenia, patrzący pozytywnie w przyszłość i chętni do wykorzystania doświadczenia dla pozytywnych (czytaj: jakichkolwiek) zmian na lepsze.
Niektórzy podniecają się jeszcze jakimiś pyszałkami, którzy postradali chwilowo rozum i gadają od rzeczy, byle wbrew utartym zasadom. A rządzący starają się dopasowywać swoje bieżące działania do tych bzdurnych fantazji. I jak tu być mądrym w tym bajzlu?
Ale mam postulat: Przestańcie tylko gadać i biadolić. Weźcie się wszyscy w garść i odrzućcie złe prawo. Poprawcie je, zmieńcie tak, aby wreszcie coś z polskim krajobrazem naprawdę można było zrobić. Zanim traficie na śmietnik historii.
Wszyscy wiemy, że ustawa jest zła. Sam dawałem temu wyraz wielokrotnie. Publicznie. Byłem bodajże jedynym, który apelował do prezydenta o nie akceptowanie złego prawa i o nie podpisywanie tej ustawy. Ale w naszym pokręconym społeczeństwie niewielu mnie rozumie. Część udaje idiotów, a część nie wie o co chodzi! Nie uważała na lekcjach czytania ze zrozumieniem. Ja to rozumiem, ale pchanie się na skraj przepaści, to już lekka przesada.
Ci którzy chcą w tę przepaść skakać, niech skaczą. Jeżeli nie potrafili niczego konkretnego, rozsądnego i konstruktywnego zrobić przez ostanie dwa lata, niech skaczą! Przyjdą inni. Może bardziej światli i skłonni do twórczego myślenia, patrzący pozytywnie w przyszłość i chętni do wykorzystania doświadczenia dla pozytywnych (czytaj: jakichkolwiek) zmian na lepsze.
Niektórzy podniecają się jeszcze jakimiś pyszałkami, którzy postradali chwilowo rozum i gadają od rzeczy, byle wbrew utartym zasadom. A rządzący starają się dopasowywać swoje bieżące działania do tych bzdurnych fantazji. I jak tu być mądrym w tym bajzlu?
Ale mam postulat: Przestańcie tylko gadać i biadolić. Weźcie się wszyscy w garść i odrzućcie złe prawo. Poprawcie je, zmieńcie tak, aby wreszcie coś z polskim krajobrazem naprawdę można było zrobić. Zanim traficie na śmietnik historii.