Jak nie kijem go, to radarem

Jak nie kijem go, to radarem

Dodano:   /  Zmieniono: 
W każdym cywilizowanym kraju drogówka pełni rolę prewencyjną – dba o bezpieczeństwo na autostradach i płynność ruchu w miastach. Tymczasem polscy policjanci do perfekcji opanowali sztukę wyskakiwania zza krzaka o trzeciej nad ranem oraz umiejętność bezprawnego łamania przepisów w nieoznakowanych radiowozach. Zamiast skutecznie walczyć z drogowymi piratami, sami się nimi stali.
Jaka policja, takie samochody. Nic zatem dziwnego, że nasi funkcjonariusze przesiadają się w ostatnich miesiącach do koreańskich kii cee’d, podczas gdy ich koledzy z Litwy jeżdżą audi A6 i volkswagenami passatami, ci ze Słowacji 340-konnymi audi S4, a niemieccy rzadko schodzą poniżej mercedesa. Ale w sumie po co naszej drogówce cokolwiek lepszego niż cee’dy, skoro i tak najczęściej stoją one zaparkowane pod komendami, albo w przydrożnych krzakach. W ubiegłym roku przejechałem drogami Europy Zachodniej jakieś 10 tys. kilometrów i ani razu nie spotkałem patrolu policji czyhającego na kierowców z klasycznym radarem w ręku. Często za to byłem świadkiem sytuacji, gdy policja kierowała ruchem w godzinach szczytu, „zwiedzała” autostradowe parkingi w poszukiwaniu niesprawnych technicznie aut czy po prostu obserwowała najbardziej niebezpieczne miejsca, już samą swoją obecnością temperując „schumacherowe” zapędy niektórych kierowców.

Tymczasem w Polsce drogówka zachowuje się dokładnie tak, jak 20 lat temu – plotąc bzdury o „bezpieczeństwie” (a nie mając o nim zielonego pojęcia), poluje na tych, którzy w środku nocy, na pustej drodze w środku pola zamiast 90 jadą 110 km/h. Przykład z wczoraj – warszawscy policjanci łapali kierowców na Wisłostradzie, podczas gdy na skrzyżowaniu ulic Marsa i Płowieckiej (główne arterie na Pradze Południe) przez siedem godzin nie działały światła, powodując kilometrowe korki. Podobne przypadki można mnożyć w nieskończoność, bo wg polskiej policji jednym narzędziem prewencyjnym jest radar. Po jego użyciu pada zazwyczaj pytanie, którego policjantów uczy się chyba przez cały czas szkolenia, powtarzając jak mantrę: „Dokąd pan się tak spieszy, panie kierowco?”. Bo akurat policja jest jedyną grupą zawodową w całej Polsce, której nie spieszy się absolutnie nigdzie i nigdy. No, chyba że chodzi o nieoznakowane radiowozy z wideokamerami. W takim wypadku policji spieszy się tak bardzo, że powoduje zagrożenie w ruchu.

Polska jest jedynym w Europie krajem, w którym drogówka powołana do pilnowania porządku na ulicach, sama może bezprawnie łamać przepisy. Jeździ nieoznakowanymi, a więc nieuprzywilejowanymi pojazdami znacznie przekraczając prędkość, wyprzedzając na skrzyżowaniach i zakrętach, oraz ignorując wszelkie znaki i zakazy. Oczywiście na Zachodzie także jeżdżą nieoznakowane radiowozy, jednak reagują natychmiast, gdy zauważą, że jakiś kierowca popełnia przewinienie i to rzeczywiście stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwu ruchu. W Polsce sprawy przedstawiają się zgoła inaczej – gdy sierżant „10 punktów” i aspirant „500 złotych” zobaczą przed sobą jegomościa „pędzącego” 90 km/h przy ograniczeniu do 70, dopiero zaczynają zabawę. Będą śledzili go na trasie Szczecin-Katowice, filmując jak wyprzedza na linii ciągłej w miejscu gdzie nie powinno jej być, oraz ignoruje znak ostrzegawczy o robotach drogowych i zakazie wyprzedzania, którego jakiś złośliwiec po prostu zapomniał zdemontować po zakończeniu prac. Nagranie nie może mieć stop-klatek dlatego policjanci, aby dotrzymać kroku „bandycie”, jadą po chodnikach, wyprzedzają na przejściach dla pieszych (oczywiście „na trzeciego”) i zmuszają innych kierowców by ustąpili im drogi, zjeżdżając choćby do rowu. Kończą „pościg” dopiero z chwilą gdy ekran videorejestratora wyświetli informację o przepełnieniu dysku twardego. Wtedy pojawiają się koguty i pada sakramentalne: „Dokąd pan się tak spieszy panie kierowco?”. Jednym słowem – naciąganego pirata śledzi prawdziwy pirat tylko po to, by udowodnić mu swą wyższość. Najgorsze jednak to, że robi to w imię prawa i całkowicie źle rozumianego pojęcia „prewencja”.

Prewencja to „oficjalne” fotoradary przy przejściach dla pieszych i w niebezpiecznych miejscach. Prewencja to oznakowane radiowozy monitorujące w godzinach szczytu najbardziej newralgiczne punkty w miastach. Tak jest oczywiście na Zachodzie. Tymczasem w Polsce pojęcie prewencji pochrzaniło się komuś z impotencją... umysłową.

Ostatnie wpisy

  • Niegrzeczni kierowcy idą do piekła. Grzeczni mają piekło na ziemi.10 mar 2009Ministerstwo Wyprzedzania na Trzeciego ostrzega: Jazda po polskich drogach zgodnie z przepisami powoduje choroby psychiczne i może prowadzić do śmierci.
  • Książe Ronda, Królowa Angielska i Władca Zwężenia7 lis 2008Drogowi mędrcy od dziesięcioleci główkują nad tym, jak ułatwić i usprawnić nam przemieszczanie się z punktu A do punktu B. Do tej pory wymyślili znaki drogowe, sygnalizację świetlną, linie ciągłe, jezdnie wielopasmowe, ronda, a także radar Rapid,...
  • Autostradowi idioci22 paź 2008Jeśli jechaliście kiedyś niemiecką autostradą to będziecie wiedzieli o czym mówię. Toczenie się po niej z prędkością poniżej 130 km/h grozi stworzeniem korka od Berlina po sam Stuttgart, nie wspominając o narażaniu się na to, że któryś z...