Pół sukcesu

Pół sukcesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wicepremier Zyta Gilowska chlubi się zmniejszeniem deficytu budżetowego do 30 mld zł. Ja też się tym cieszę. Tyle tylko, że nie zapominam, że to dopiero połowa sukcesu. I to – jak mawiają - „mniejsza połowa”.
Redukcja jest przede wszystkim efektem korzystnej fazy cyklu koniunkturalnego. Jak do tej pory bowiem nie miała miejsca jakakolwiek racjonalizacja wydatków. A to oznacza, że strukturalne jądro deficytu nie zostało naruszone i przy nawet lekkim osłabieniu koniunktury dziura budżetowa zacznie gwałtownie rosnąć.

Co więcej, dla gospodarki mniej ważna jest wysokość deficytu niż wielkość potrzeb pożyczkowych rządu i związany z nią przyrost długu publicznego. A ten w dwóch ostatnich latach ustabilizował się na poziomie 50 mld zł (dodajmy, że całkowita wielkość zadłużenia przekroczyła już pół biliona złotych). Dwudziestomiliardowa różnica wynika przede wszystkim z kosztów finansowania reformy emerytalnej (środki przekazywane do OFE nie są księgowane jako wydatki budżetu i wykazywane jako cześć deficytu). Teoretycznie koszty te powinny być finansowane z przychodów prywatyzacyjnych (i tak je można znaleźć w zestawieniach budżetowych - w pozycji 4.1.8 „rozdysponowanie przychodów z prywatyzacji”). Rzecz jednak w tym, że nie są tak finansowane nawet w teorii, bowiem w roku 2006 planowano przychody prywatyzacyjne w wysokości o 5,5 mld zł, a plan ten wykonano tylko w 11 proc. (W nagrodę ministrowi Jasińskiemu plan na ten rok obniżono do 3 mld zł, a ponieważ w pierwszym kwartale zarobił 100 mln zł końcowy wynik będzie zapewne jeszcze lepszy.)

To, że rząd musi na rynku finansowym pożyczyć 50 mld zł jednoznacznie przekłada się na sytuację firm. Tu bowiem jest wytłumaczenie paradoksu, że przy jednych z najniższych w Europie stopach banku centralnego mamy jedno z najwyższych oprocentowań kredytu bankowego. Budżet bowiem swoim popytem na pieniądz drenuje rynek i ciągnie cenę kredytów w górę. A to dobre nie jest!

Co będzie, kiedy RPP podniesie stopy nie chcę się nawet zastanawiać. Trzynastego i piątek, to nie jest dobra pora do takich rozważań

Ostatnie wpisy

  • Państwowe jest rzadko dobre4 mar 2010Pomimo naszych 45 letnich doświadczeń z gospodarką niemal wyłącznie państwową, co jakiś czas odżywa dyskusja w kwestii prywatyzacji. Jej przeciwnicy posługują się dwoma argumentami: strategicznym znaczeniem niektórych firm i branż oraz sloganem...
  • I po grypie11 sty 2010Napisałem kilka blogów rozważających problem państwowego zakupu szczepionek przeciwko najstraszliwszej grypie wszech czasów. Cała sprawa byłaby mi może moralnie obojętna, bo jestem morsem, codziennie rano wyrąbuje przerębel w pobliskim jeziorku i...
  • Szczęście zwane stanem wojennym20 gru 2009Już dość dawno postanowiłem, że nic nie będzie mnie w stanie zdziwić. Czasem jednak bardzo trudno jest mi wytrwać w tym postanowieniu. Ostatnio moja silna wola dwakroć wystawiona została na wielka próbę.
  • Będzie dobrze, bo jest źle3 gru 2009Stare powiedzonko ekonomistów głosi, że „jak sytuacja robi się dostatecznie zła, ludzie są w stanie zrobić nawet najmądrzejsze rzeczy”. I na pozór ta piękna maksyma ma się wreszcie w Polsce sprawić. Pewność (bo w nie w kategoriach...
  • Grypa grypą, ale te leki26 lis 2009Mecz minister Kopacz - połączone reprezentacje koncernów farmaceutycznych i WHO na razie jest na remis. Remis ze wskazaniem na Kopacz.